Rozdział XLVIII - Senne fortele

27 7 24
                                    

Znów nie mógł się ruszyć na milimetr. Nie wiedział, jak Dottore robił ten trik z nagłym sprawianiem, że jego mikstura na kruchość Więdnięcia znikała w pizdu, ale zrobił to już drugi raz.

- Cóż, pozostaje czekać. - uśmiechnął się i trącił ciało na ziemi nogą. Zan cieszył się, że nie postanowił tego przeciągać w nieskończoność.

- Zepsułeś windę. - zauważył.

- To poczekamy dłużej.

- Nic nie jadłem od dwóch dni.

- I teraz ci się przypomniało?

Znowu zamilkli.

- Słuchaj bo kusi spytać. - odezwał się w końcu Dottore - Czemu. Czemu miałbyś stawiać wszystko co masz w życiu zostałe na szali pomocy ludziom, którzy uważają cię za jakąś abominację natury. Dlaczego?

- A ja wiem? Bo nic więcej mi nie pozostało. - wzruszył bezradnie ramionami, patrząc na okno.

- Czyżby? Z dobrej woli? Tak o? Nie wrobisz mnie. Gadaj, jaki masz motyw.

- No dobra no! - zwiesił ramiona, patrząc w sufit z rezygnacją - Wiem, że Pierro przyjdzie i tyle.

- I to brzmi jak ty.

- A czemu ty... hm, nie umiem wymyślić pytania.

- Ale próbujesz podtrzymać rozmowę?

- Ta... o, czemu stałeś się taki?

- Jaki.

- No taki jaki jesteś. Czemu miałbyś stać się takim olizgłym, zakłamanym, zadufanym w sobie, samolubnym, wycofanym z realnego świata...

- Już wystarczy tych epitetów może... - przerwał mu.

- Nikczemnym, perfidnym, podstępnym, zimnym do cna...

- Na serio, daj se siana-

- Zdradzieckim, skurwysyńskim, nieempatycznym, bezdusznym i ogólnie złym pojebem, jakim jesteś?

- Powinieneś był iść na Haravatat z takim słownikiem. - burknął niechętnie.

- Ale przyznajesz mi rację? - uśmiechnął się niewinnie.

- Może. I co z tego? - odparł wyniośle.

- Aaaa nie lubisz jak ci się w twarz wytyka, że jesteś dzięki swojej reputacji tylko potworem!

- Sam zapracowałem na tę reputację ciężką pracą i nakładem czasu.

- Co nie znaczy, że nie żałujesz! Już po moim wytykaniu przymiotników miałeś całe czerwone uszy, maska na same oczy ci nie pomoże, kiedy cała twoja poza mówi inaczej!

- Wiesz jakoś nie uwierzę, że wiesz co oznaczają moje poszczególne gesty. Daruj sobie.

- Ale-

- Chciałeś dialog podtrzymać a zmienia się to w obrażanie mnie.

- Ale fajnie się to robi!

- A mi by się fajnie tego słuchało w jakikolwiek inny dzień, ale dzisiaj mam ja już serdecznie dość.

- A to niby czemu?

- Słuchaj, przez moje Segmenty prawie trafiłem na dywanik Tsaritsy i CUDEM udało mi się wymigać.

- Ooo, opowiedz coś o Segmentach, powiedziałeś że przybliżysz temat jak będziemy mieli więcej czasu! - zachęcił - No nie daj się prosić!

***


(Tu będą dziwne rzeczy się działy...)

Winda wjechała w końcu do biura Azaara, a pierwszym co ujrzał Wielki Mahamatra było ciało Mędrca i nieprzytomny mężczyzna obok niego, ściskający w ręce pokryty krwią nóż.

W tył czasu - Genshin Impact AU [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz