Rozdział XLIX - Poświęcić całe moje wszystko

16 6 7
                                    

- Musimy dostać się do Irminsul, żeby wymazać Zakazaną Wiedzę. - zamyśliła się Nahida - Obawiam się, że to wykracza poza moje moce.

- Taa...

- Nie zrobimy dziury w dół sami, potrzebujemy króliczej nory. - skwitowała.

- Nada się ktoś kto podłączył się już do Irminsul kilka razy? - spytał Zan.

- Wydaje mi się, że tak. - skinęła głową - Co masz na myśli?

- Mnie. Jestem w symbiozie, prawie jednym organizmem z Więdnięciem. Potrafię z nim robić wszystko. Potrafię też dostać się do informacji zawartych w Irminsul bezpośrednio, jak przez Linie Mocy. Mogę być waszą króliczą norą.

- Bardziej twój umysł - przyznała Nahida - To może się udać.

- Ja was zostawię. - westchnął Cyno - mam kilka rzeczy do zrobinia.

- Nie rozumiem waszego naukowego bablania, ale zostanę. - skwitował Kaveh. Collei z mamą zmyły się już kilka minut temu, więc została ich tam czwórka.

- Jest jedno "ale". - odezwała się Nahida.

- Mianowicie? - spytał Zan.

- Żeby stworzyć nam most do Irminsul, niezbędne będzie użycie ogromnej ilości energii, oraz... musiałbyś spojrzeć w głąb Zakazanej Wiedzy, która drzemie w tobie.

- A-ale ja wtedy... ja mogę...

- Wiem, co może się stać. - przytaknęła smutno - Ale to nasze jedyne wyjście, wątpię, że któryś z Archonów pożyczy mi Gnosis, żeby stworzyć wystarczającą moc dla przekopania tunelu.

- Chwila, jakie są konsekwencje? - Kaveh podniósł rękę.

- Mój umysł zostanie całkowicie zastąpiony przez szaleństwo sprowadzone prze z Zakazaną Wiedzę. - wykrztusił z zaciśniętym gardłem Zandik - Jeśli w czasie nie usuniemy Zakazanej Wiedzy... Jeśli zdążą, obudzę się z wyrwą w pamięci wielkości góry Dragonspine, ale jeśli nie... to ja... ja... ja um...

- Nie musisz tego mówić. - uprzedził go Aether - I tak nie użyjemy tej wersji.

- Ale Aether, nie ma czasu na inne....

- Ani mi tego nie mów! - odparł ostro - Nie pozwalam, rozumiesz?!

- Mój łeb i ja zdecyduje, co z nim zrobić.

- Ale ty umrzesz!!!

- WIEM!! - wrzasnął, a z jego ciała na wszystkie strony wystrzeliły z trzaskiem gałęzie Więdnięcia. Rozejrzał się i odłamał je od siebie Zmieniły się w proch i uleciały przez drzwi Sanktuarium.

- Chłopie... - Kaveh przestał chować  się za swoją aktówką - Jakby to powiedzieć...

- Wiem, to było okropne, wiem! - odparł ostro.

- Ale cholera, Zandik ty chcesz się dać zabić! Tak totalnie bez myślenia, planowania nic! - przypomniał mu ostro Aether.

- I dlatego chcę to zrobić na spontanie! Mam ja i ona świadomość, - wskazał Nahidę - że tylko ja w przeciągu najbliższych... może stu lat dam radę połączyć ją z Irminsul i pomóc wyplenić chwast jakim jest Zakazana Wiedza na zawsze! Jeśli teraz zacznę się namyślać, jeśli teraz zechcę się zatrzymać, to zobaczę jak bardzo chcę się trzymać tego życia i czego nie chcę stracić! Przejrzę na oczy, że nie chcę zostawić drinków z Kavehem, zapachu książek, mojego szpitala, kawalerki do której zawsze o siódmej rano wpada złote słońce, kiedy akurat muszę się wywlec z łóżka i tylko to daje mi motywację! Że nie chcę zostawić trawy po której biega się boso, odliczania czasu od błyskawicy do grzmotu żeby obliczyć jak daleko jest burza, siedzenia z herbatką i książką pod kocykiem po nocy, wciągając się w lekturę tak głęboko, że ciemność naokoło przybiera kształty miejsca akcji! Nie chcę tego zostawiać!! - z jego oczu ciekły łzy - Ale jeśli tego kurwa mać nie zostawię, to nie wyleczę Collei, nie pomszczę śmierci Sohreh, nie pozbędę się tego skurwysyna! - machnął ręką w stronę Dottore - Aether proszę. Proszę... ja... obiecałem, że bohaterem jesteś ty. Ja się przyczepiłem na początku historii i na koniec muszę zrobić coś, żebyście mnie dowartościowali.

- Ale tacy bohaterowie nie umierają!!! - wrzasnął nagle Kaveh, ocierając nerwowo oczy - Oni przeżywają, żeby główny bohater mógł pokazać, że nie tylko on się liczy! To... to wszystko nie tak! - pokręcił głową tak gwałtownie, że piórko prawie wypadło mu zza ucha - To nie ma tak być, Zandik!!

- Ale musi. Czasem ci poboczni umierają. Spisałbym ci listę książek w których tak się dzieje, ale nie mam czasu. Bądźmy optymistami, jest szansa, że dam radę. - pokręcił głową. Poza łzami na policzkach był śmiertelnie blady, i poważny - Czyż najczęściej nie są na skraju śmierci? Kusanali, skończmy szaleństwo tego świata raz na zawsze.

- Ja... - zwiesiła głowę.

- Proszę! Musisz! Chcę się przydać! Błągam!

- Przydasz się! - odparł Kaveh - NA PEWNO!!! Ale nie tak do kurwy-

- Nie, Kaveh... - powiedział grobowo Aether - On... on już podjął wybór. Nie widzisz?

- Ale- Ale-! - rozejrzał się po sali, jakby szukał pomocy - Panienko Kusanali!

- Muszę... troszczyć się teraz o całą nację. - podniosła głowę i skinęła nią, chociaż w kącikach jej oczu lśniły łzy - O całą. O chorych na Eleazar, o tych, którzy mogą ucierpieć, o tych którzy stracili rozum w wyniku ekspozycji na Zakazaną Wiedzę.

Pokiwała głową, patrząc Zanowi w oczy:

- Prowadź nas, Zandik. Prowadź nas do ostatecznego porachunku z tym, co nie pochodzi z tego świata.

Skinął głową.

- Musimy znaleźć miejsce, w którym korzenie Irminsul tworzą Linię Mocy  albo plamę Więdnięcia, stamtąd będę mógł się najłatwiej połączyć.

- Chodźmy więc. - Nahida wyszła z Sankturaium z miną, jakby szła na drodze krzyżowej. Za nią podążył Zandik z miną rycerza na krucjacie.

Z tyłu powlekli się dwaj blondyni, z minami jak skazańcy.

W tył czasu - Genshin Impact AU [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz