Rozdział XLI - "Nie bój się; zrozum" i już na zawsze rozbita butelka

25 6 24
                                    

Collei opadła na kolana, głośno oddychając. Wąż zrobił koło i przysiadł koło niej, opierając łeb o jej czoło.

- Nic mi nie jest... widzisz? Mówiłam, że czasami ja też się wściekam z dobrych powodów. - pogładziła go po brodzie - I że czasem pozwolę ci zabić jakiegoś gościa.

- Collei... - Zan w końcu rozwalił gałęzie i zataczając się lekko podszedł do niej na bezpieczną odległość. Wąż momentalnie syknął i obnażył kły.

- Nie, nie rób mu krzywdy, to ten prawdziwy! - dziewczynka pociągnęła za jeden z jego kłów i potrząsnęła jego łbem. Wąż momentalnie spotulniał - Widzisz? Nie boję się go. Już dobrze.

- Co... co tu się dzieje... - wydukał Zan, patrząc to na węża, to na dziecko.

- Wie pan, o tym chciałam z panem porozmawiać i to dlatego w ogóle pojechałam z tą karawaną... o nie... mama mnie zabije!! - schowała twarz w ręce, a wąż momentalnie syknął i zaczął językiem badać powietrze, kierując łeb w stronę Zandika. Collei znów złapała go za kieł - Nie, powiedziałam zostaw! Znikaj już, nic mi nie będzie, okej?

Wąż jeszcze raz złapał powietrze językiem, ale otoczył dziewczynkę po raz ostatni i jakby wchłonął się w jej ciało.

- Co... co to było... Collei, jak ty to zrobiłaś?

- No... zależy o co się pan pyta. I czy możemy... zejść z tego słońca? - spojrzała w niebo i od razu tego pożałowała.


***


- I sama wykminiłaś, jak to działa?

- Mhm. Najwyraźniej jest mocno nastawiony na obronę mnie, i może wyczuwać, kiedy się boję. Wtedy... jest nieobliczalny. Jeden tygrys niefajnie przez to skończył... - westchnęła - Ale jeśli uda mi się przekuć strach we wściekłość, to wtedy walczymy po jednej stronie i jak widziałeś sam, jestem w stanie z nim rozmawiać. O jeny... - skuliła się w kłębek - ale to było okropne... czemu krzyknęłam, że go nienawidzę, to musiało wyjść tak żenująco z boku... aaaaa!

- Obroniłaś i siebie i mnie! - chciał poklepać ją po ramieniu, ale szybko z tego zrezygnował i na wszelki wypadek odsunął się jeszcze kawałek - Collei, byłaś niesamowita. Ale drugie pytanie: co się stało, kiedy cię dotknął?

- Zaczęły mi się przypominać jakieś dziwne rzeczy. Zna pan to uczucie, kiedy zrobiło się coś głupiego kilka lat temu i w losowym momencie wieczorem zaczyna się to panu przypominać?

- Miałem tak z raz albo dwa... - przez głowę przemknęły mu noce, kiedy walił pięścią w poduszkę z frustracji, że znów przypomina mu się, jak palnął głupstwo, a kropla krwi ściekająca po łydce już nie pomagała.

- No, no to w ten sposób. Był on, i był ten taki Barnabas co wygląda jak zgniły pół wąż-

- Excuse moi skąd ty wiesz, jak wygląda zgniły wąż? - przerwał jej.

- No... to jest jakoś pierwsze, co mi przyszło do głowy kiedy o nim myślę.

- Dobra, kontynuuj. - westchnął.

- I to, co oni robili było podobne do tego, co pan robił. Ale ich się bałam... potem nienawidziłam. Wydaje mi się, że bolało dużo bardziej. Wie pan co? Te wspomnienia wpychały mi się do głowy, próbowały zastąpić te o panu. I były tego blisko, ale On mi pomógł. - położyła sobie rękę na sercu - Rozganiał je i na bieżąco mówił, które są fałszywe. Głowa mnie od tego strasznie bolała, ale już wolałam znać prawdę.

- Jak udało ci się... "porozmawiać" ze skażonym bogiem?

- Z Nim? Cóż, kiedy zobaczyłam Go pierwszy raz w śnie był straszny. Był bardzo potężny. I jak na początku się Go bałam, tak potem zrozumiałam że jest zły, że coś złego mu się stało. Musiałam Mu tylko opowiedzieć, jak to wygląda z mojej perspektywy. Zwierzęta potrafią wyczuwać ludzkie nastawienie, wiedział pan o tym? On wyczuł moje i... wszystko było już dobrze.

W tył czasu - Genshin Impact AU [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz