9. Oblicza Erwina

719 41 14
                                    

Wlatuje troszkę później, tak jak zapowiedziałem.

Dziękuję bardzo za TOP 6 NA 330 OPOWIADAŃ w tagu Montanha. Mega mi to zrobiło dzień. peepoLove

Dzisiaj dużo z życia Zakszotu.

Miłego czytania <3

_____________________

Erwin pov:

Siedziałem i oczekiwałem na wyjazd policji z komisariatu. Wszyscy od nas byli już gotowi, na swoich miejscach i czekali na moje polecenia.

Nie potrafiłem się odciągnąć myślami od Rifta. Brałem więc coraz więcej mety i coraz więcej piłem. Obie te rzeczy tworzyły w moim przypadku ciekawe połączenie. Byłem pijany przez alkohol, a przez narkotyki spoważniałem i o wiele łatwiej się wkurzałem.
Co prawda narkotyki pomagały mi w prowadzeniu akcji, bo mogłem się skupić. Wiedziałem też jednak, że nie mogę z nimi przesadzić. Bałem się stracić nad sobą panowanie, co stało się już parę razy.

Postanowiłem jednak zignorować dobrze znajome mi konsekwencje. Chcąc się skupić na swoim zadaniu, sięgnąłem po kolejny woreczek z narkotykiem. Tym razem była to kokaina.

- Erwin, zostaw to! - do pokoju wbiegł Vasquez. - Odłóż ten worek. Już ci wystarczy. - Zapewne dowiedział się o moim stanie od Speedo.

- Weź, się uspokój. Co ci odwala?! - Wycelowałem w niego z pistoletu, a na drugą rękę wysypałem proszek.

Sindacco, widząc, w jakiej sytuacji się znajduje, wyciągnął swój pistolet i wystrzelił dwa naboje. Jednym wytrącił mi pistolet z dłoni, a drugą, przebił worek z kokainą, a ona wysypała się na podłogę.

- Musisz się uspokoić. - Powiedział.

- Co ty do chuja odpierdalasz?! Chcesz mnie zabić? Zdajesz sobie sprawę, ile towaru zmarnowałeś? - Wkurzony, wydałem znak, aby ochroniarze, znajdujący się na końcu sali się w niego wcelowali. Zszedłem do chłopaka po kilku schodkach i zacząłem się zbliżać w jego stronę, idąc po kilkumetrowym dywanie.

On, w odpowiedzi tylko popatrzył się na mnie spokojnym i jednoczenie trochę smutnym wzrokiem, podnosząc ręce.

Jeden z ochroniarzy podszedł do niego i zapiął mu ręce w lekko zmodyfikowane przeze mnie kajdanki.

- Erwin musisz się us...

- Jedyne co muszę, to cię ukarać.- Przerwałem mu.

- Nie wiesz, co robisz. Opanuj się. - Gdy to powiedział, popatrzyłem na niego z pogardą.

- Ty chyba nie wiesz, w jakiej sytuacji się znajdujesz! - Dałem, ponownie znak do ochroniarza.

Spod kajdanek popłynęła krew, co nie ruszyło Vasqueza. Cały czas stał on przede mną, patrząc mi się w oczy. Można było usłyszeć od niego lekkie syknięcie, jednak starał się nie ukazywać bólu.

- Przestań i się uspokój.

- Nie będziesz mi rozkazywać, z resztą to ty jesteś jakiś niespokojny. Strzeliłeś we mnie!

- Nie w ciebie, ale w twój pistolet, za to ty we mnie celowałeś.

- I mogę zrobić to jeszcze raz. - Wyciągnąłem pistolet i wcelowałem się w głowę Vasqueza. - A teraz grzecznie pójdziesz ze mną i odpowiesz za swoje czyny.

- Nie rób niczego, czego będziesz później żałował.

- Ta? No to pat...

- Erwin, przestań! Odłóż ten pistolet! - Przerwała mi Heidi, która właśnie wbiegła do pomieszczenia. - Czy ty próbujesz go zabić? Popierdoliło cię?

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz