13. Po raz pierwszy...

771 42 29
                                    

Dzisiaj rozdział dwa razy dłuższy niż zawsze, bo w środę nie było.

Sorka, że tak późno, ale nie miałam kiedy sprawdzić.

Czyżby pierwsze morwin moment? =)

Zapraszam do czytania <3

____________________________

Montanha pov:

Osoba popchnęła mnie do windy i przyłożyła rękę do czytnika. Po tym drzwi się zamknęły. W środku było ciemno jak w grobie, a ja nie czułem czy w ogóle się poruszamy.

- Wjeżdżamy- Zgłosił na radiu.

Stałem obrócony tyłem do mężczyzny, a on trzymał moje zakute ręce.

- Wiesz co? Żal mi ciebie. Nadałbyś się do nas. Masz poczucie humoru i nawet spoko zdolności jak na funkcjonariusza. W dodatku nie słyszę od ciebie jakiegoś strasznie głośnego oddechu i szybkiego bicia serce, które symbolizują strach. Jesteś pierwszą osobą, jaką spotykam, która nie boi się... - Przerwał. - Zginąć. - Wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele przeszły ciarki.

Poczułem, że już prawie jesteśmy.

- A może cię oszczędzi. Kto wie... to zależy od jego obecnego humoru. - Powiedział, po czym drzwi się rozsunęły.

Zobaczyłem Wielkie pomieszczenie, na którego końcu znajdował się mężczyzna, siedzący na krześle.

-No witam- Powiedział.

Gość, z którym tu wjechałem, popchnął mnie, dając mi wyraźny znak, żeby podejść do przodu.

Gdy wystarczająco się zbliżyłem, zobaczyłem, że mam przyjemność rozmawiać z liderem Zakszotu. Jak zawsze miał na sobie okulary i maskę, przez które nie mogłem go poznać.

Podejrzewałem, że jest on lekko pijany, ze względu na jego ruchy.

Kiedy podszedłem jeszcze kilka kroków, wysunęła się za mną ściana. Były do niej przymocowane zatrzaski na ręce i na nogi. Rozpoznałem to miejsce. To do tej ściany była przykuta Mia, podczas filmiku, na którym zginęła. Zacząłem się stresować.

Poczułem ukłucie w lewej ręce.

- To GPS, jakbyś zaczął nam spierdalać. - Powiedział szef.

Wtem poczułem ukucie również w prawej ręce.

- A to trucizna, która będzie się nasilać i rozchodzić po twoim ciele z czasem, więc nie przedłużaj. - Ponownie wytłumaczył. - Przykuj go do ściany.

Moje ręce zostały rozkute. Rozprostowałem, więc nadgarstki. Wolność jednak nie trwała długo, bo mężczyzna od razu mocno mnie złapał. Najpierw przykuł ręce, zaciskając je mocno, tak aby nie było żadnego luzu. Potem przytrzymał moją nogę przy ścianie i przymierzył do niej dolne zapięcie. Następnie przymocował moje nogi do ściany, tak samo mocno, jak dłonie.

- Dziękuję. Wróć, proszę na koniec pokoju- Powiedział do niego siwowłosy, a on wykonał jego polecenie.

Po wydaniu polecenia, mężczyzna popatrzył mi się prosto w oczy. Ponownie starałem się nie nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego, ale tak jak na kasynie mi się to nie udało.

Tym razem nie było od niego czuć tak wielkiej rządy mordu, jak rano. Całkiem możliwe, że było to spowodowane alkoholem.

- Teraz nikt ci nie pomoże. Nie masz telefonu, radia, ani policyjnego GPS-u.- Powiedział do mnie lekceważąco.

- Kto powiedział, że potrzebuje pomocy.- Odpyskowałem mu pewnym siebie głosem.

- Oho, widzę, że mamy odważnego osobnika. No dobrze... W takim razie powiedz mi teraz jeszcze raz, że nie potrzebujesz pomocy.

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz