Montanha pov:
- Erwin, wygrałeś. Pamiętaj, że nie chcesz mu nic robić.- Powiedział jeden z mężczyzn, siedzący przy kamerach. W odpowiedzi dostał krótkie: "Zrobię z nim, co tylko mi się wymarzy", po czym siwowłosy podwinął jego koszulkę i wbił czubek sztyletu w okolicach łopatki, powoli coraz bardziej zatapiając w nim ostrze.
Poszły liczne komunikaty, żeby zaprzestał swojego działania, jednak on nic sobie z nich nie robił.
Gdy tylko zaczął przejeżdżać narzędziem wzdłuż pleców chłopaka, do akcji postanowiła włączyć się reszta Zakszotu, która wbiegła do budynku z brońmi w rękach, zostawiając mnie samego.
Podszedłem do mikrofonu, podłączonego do urządzenia, chcąc powiedzieć coś Erwinowi.
Rozumiałem, że chce wymierzyć karę, za nieposłuszeństwo osobie, której swoją drogą nie lubiłem. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie mogłem patrzeć na jego cierpienie.
Nie mogłem patrzeć też na stan złotookiego, którego szczerze nienawidziłem. Zresztą tak samo, jak on.
Kompletnie odciął się od świata i odsuwał od siebie komunikaty jego znajomych, jak i wszelki głos rozsądku.Wypiąłem się z lekko zapiętych na mnie kajdanek i wcisnąłem przycisk, odpowiadający za mówienie.
- Erwin, wystarczy. Zostaw go i wróć do mnie.- Poprosiłem.
W odpowiedzi, siwowłosy zaprzestał działania i rzucił broń obok.
Chwile potem nieoczekiwanie zniknął z kamery, po czym zobaczyłem, jak biegnie w moją stronę, zza zakonu.Zauważyłem, że jego stan powoli wraca do normy. Tęczówki stają się mniej wyraziste, a z okolic oka znika czerwony kolor.
Chłopak rzucił się w moje ramiona, mocno mnie do siebie przytulając.
- Wygrałem... Wygrałem ciebie.- Mówił z ulgą. Emocje powoli zaczęły opadać.
- Ale jakim kosztem... Ty wiesz, jak bardzo nie lubię widzieć cię w takim stanie...- Powiedziałem, nie kryjąc mojego niezadowolenia z ceny, jaką poniósł.
- Są takie rzeczy, o które będę walczyć, nie zważając na konsekwencje. Wiem też, że mogło ci się to nie podobać, ale... bałem się.- Podgryzł lekko mój bark, hamując emocję.- Bałem się, że cię stracę...- Słyszałem, osłabienie w jego głosie. Nie musiał już ukrywać emocji, co pokazał, pozwalając sobie na wypuszczenie kilku łez, delikatnie moczących moje ubranie.- Jesteś zły?- Spytał z zawahaniem. Nie rozumiałem w ogóle, skąd w jego głowie pojawiło się takie zapytanie.
- Nie skarbie, jestem z ciebie dumny i szczęśliwy, że mam obok taką osobę, jak ty..- Odpowiedziałem, głaszcząc go po włosach.
***
Po jakichś pięciu minutach mężczyźni wyszli z zakonu.
Wśród nich był Nicollo, z bandażem, hamującym krwawienie.Erwin odsunął się ode mnie i podszedł do nich.
Nie słyszałem, o czym mówili, jednak zauważyłem, że wcześniejsi oponenci podali sobie ręce, co oznaczałoby, że Carbonara zaakceptował swoją porażkę, tym samym zostawiając nas w spokoju. Można było po tym również wnioskować, że sytuacja między nimi się uspokoiła, a oni, chociaż względnie się pogodzili.
Po chwili członkowie Zakszotu powsiadali do aut i odjechali, zapewne do swojej bazy.
Knuckles podszedł do mnie, złapał za rękę i również zaprowadził do auta.
- Gdzie jedziemy?- Spytałem zmieszany jego kolejnymi zamiarami.
- Już zapomniałeś? Dzisiaj zostaniesz nowym szefem LSPD.- Uśmiechnął się, po czym ruszył w stronę komendy.
***
Zająłem miejsce i czekałem, aż Erwin na kogoś zagłosuje.
Zostałem wcześniej przez niego poproszony o niezabieranie bodycama, gdyż chciał normalnie ze mną rozmawiać, co byłoby niemożliwe, patrząc na naszą obecną wiedzę.
Na sali zaczęło zbierać się coraz więcej funkcjonariuszy, a każda wyżej postawiona osoba chodziła spięta, wiedząc, że może za niecałe 30 minut zostać nowym szefem LSPD.
Siedzenia powoli się zapełniały, a na sali, nie wiedząc kiedy, zebrała się cała komenda.
Po chwili miejsce po mojej lewej stronie zajął Erwin.
Chłopak założył ręce za głowę i beztrosko wyczekiwał na wyniki, w ogóle się przy tym nie stresując. Jednak czemu był tak wyluzowany? Przecież od tej chwili zależał cały jego plan.- Erwin?- Spytałem, aby skupić na sobie jego uwagę, gdyż jego myśli były gdzieś całkiem indziej.
- Hm?- Jego wzrok powędrował w moją stronę.
- Jaką masz pewność, że to ja zostanę szefem? W końcu jest tu mnóstwo innych równie dobrych funkcjonariuszy, a jeszcze więcej osób, które będą skłonne na nie zagłosować. Musiałbyś owinąć sobie całą komendę wokół palca, żeby to się udało.
- Nie mówiłem ci przecież, że wszyscy oficerzy to moje wtyki. To byłoby niemożliwe, nawet dla kogoś takiego, jak ja. Nie zmienia to jednak faktu, że nie muszę z kimś współpracować, aby móc go przekupić. Z obecną wypłatą policji, nie trudno jest zaoferować wystarczająco wysoką cenę, za głos na ciebie.
- Kurwa, przecież oni się wygadają i zostanę wyrzucony.
- Przez kogo, skoro to ty będziesz rządził?
- A reszta high commandu? Ty wiesz, że nie szef o wszystkim decyduje.
- To się jeszcze załatwi.- Zapewnił mnie ze spokojem.
Chwilę potem rozpoczął się kod 8. Zaczął się mową powitalną i krótką pogawędką, aby przypomnieć nam, po co się tu zebraliśmy, tak jakby ktoś jeszcze tego nie wiedział.
Następnie zaczęło się ogłaszanie wyników.Na zastępcę szefa została wybrana Lucy, co Erwin skomentował szybkim "O kurwa, tego się nie spodziewałem". Po chwili zastanowienia, o co mu chodzi, przypomniałem sobie, że przecież była to jego matka.
Nie wiem, czy powinno mnie to cieszyć, że ktoś tak doświadczony, jak ona zajmuje to stanowisko i raczej nie da się łatwo zmanipulować, czy martwić, jako że jej synem jest akurat Erwin.W końcu nadszedł czas ogłoszenia nowego 101, którym chcąc nie chcąc zostałem ja...
Zostałem poproszony o wygłoszenie przemowy, podczas której moja cała uwaga została skupiona w stronę Erwina, który nieustannie bacznie mi się wypatrywał, aż do zakończenia spotkania.
Jako nowy szef policji, po wygłoszeniu mowy, zostałem najdłużej z wszystkich, wysłuchując gratulacji i będąc informowanym o wszystkich możliwych sprawach.
Gdy tylko po skończeniu spotkania przekroczyłem próg pomieszczenia, poczułem, że ktoś łapię mnie za rękę.
Tym kimś był nie kto inny, jak Erwin Knuckles, czekający tylko aż się wyłonię.
Chłopak docisnął mnie do ściany i zasłonił moje usta ręką, przy tym rozglądając się, czy naokoło nie ma jakiegoś funkcjonariusza.
CZYTASZ
Miłość pod maską- Morwin
ActionZakszot- zorganizowana grupa przestępcza przejmuje Los Santos. Ich nieprzerwaną passę udanych akcji podczas prostego napadu zakańcza Gregory Montanha- policjant z LSPD. Obie strony wiedzą że ich drogi się tu nie rozejdą. Czy poniesie jakieś konsekwe...