14. Specjalność Dii

632 42 4
                                    

Cześć, cześć

Myślałem ostatnio, czy nie dodać kilku rozdziałów jednego dnia, bo się trochę rozleniwiłem i wrzucam tylko te, które mam w zapasie. No ale nwm co o tym myśleć...

W każdym razie miłego czytania <3

__________________________________

Montanha pov:

Myśli przerwał mi KK, który zasłonił mi oczy opaską.

- Co ty...?

- Nie ważne. Będziesz miał niespodziankę.- Przerwał mi.

Poczułem, że wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia.
Po przekroczeniu progu drzwi usłyszałem hałas, wydobywający się z masowej ilości maszyn. Zacząłem się stresować z zaistniałej sytuacji.

- Siadaj. - Usłyszałem nowy głos.
Osoba posadziła mnie na krześle i przekuła do niego moje ręce. Poczułem też skucie nóg.

Zauważyłem, że nie robił tego siwowłosy, który obchodził się ze mną podejrzanie delikatnie. Moja pewność siebie zaczęła powoli spadać.

- Chcesz mieć opaskę na oczach podczas egzekucji? - Napastnik przedrzeźnił policyjne pytanie, zadawane przed wykonaniem kary śmierci.

- Masz mi go nie zabić. - Odpowiedział na to KK, podkurwionym tonem.

- Spokojnie, dobra. Czyli tak: Torturować, doprowadzić do nieprzytomności, ale zostawić przy życiu. Tak?

- Yhm. A co do pytania, sądzę, że nasz oficer, był na tyle odważny podczas naszej rozmowy, że nie potrzebuje opaski.- Powiedział, po czym zdjął zakrycie z moich oczu.

Znajdowałem się w jakimś pomieszczeniu. Było ono całe poniszczone. Przede mną znajdywała się szyba, zapewne ta, o której cały czas mówili. Za nią był korytarz, którym się tu wchodziło
Były też pancerne drzwi z wieloma zabezpieczeniami.

Po mojej prawej był stół z jakimiś rzeczami, obecnie przykrytymi, żebym nie mógł ich zobaczyć.
Po rozciągającym się głosie podejrzewałem, że za mną pomieszczenie rozciągało się jeszcze na jakieś 5 metrów, ale nie odważyłem się obrócić głowy, żeby zobaczyć, co tam jest.

Przede mną stał siwowłosy, z założonymi na siebie rękami. Mężczyzna, z którym rozmawiał, zapewne stał za mną.

- Skoro wszytko już wiesz, nie będę już przeszkadzał. - Powiedział, po czym zwrócił się do mnie.- Jeśli myślałeś, że obejdziesz się bez konsekwencji, to się grubo myliłeś. Ciekawy jestem, kiedy się złamiesz i zaczniesz błagać o szybką śmierć jak inne psy. Wiedz jednak, że my cię nie zabijemy, zgodnie z naszą umową.
Następnym razem przemyśl dwa razy, zanim zaczniesz sprzeciwiać się Zakszotowi. - Uśmiechnął się psychopatycznie, wyszedł z pomieszczenia i stanął za szybą. Założył ręce za siebie i dał głową znak.

Wtem, poczułem lekkie ukłucie nożem na plecach, po czym odczułem ból spowodowany przejechaniem jego końcówki przez moje plecy. Została mi zdjęta koszulka, a ja doznałem, że ktoś przyczepia mi coś do grzbietu.
Było tego dość sporo.

- Nie wiem dlaczego, mam cię nie zabijać, ale skoro szef tak powiedział, to już jestem ciekawy, jak będę mógł się z tobą pobawić- Mówił, przyczepiając mi kolejne kable. Tym razem do dłoni. - Widzę, że nie masz odbezpieczonej trucizny. Pozwól, że to załatwię.

Po tych słowach mężczyzna rozciął mi nadgarstek u prawej ręki i zaczął robić coś w ranie.
Skrzywiłem się z bólu i odwróciłem wzrok, w stronę szyby. Za nią nadal stał KK, dokładnie przyglądający się temu, co się dzieje. Można powiedzieć, że był tym usatysfakcjonowany.

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz