23. ZPASTOREM

601 54 7
                                    

Cześć, cześć

Dzisiaj lekko dłużej, tak jak wczoraj.

Dzięki za wszystkie polubienia i za top 1 w kategorii 5city!!! Mega mi to zrobiło dzień, gdy zobaczyłem tyle powiadomień po kilkunastu godzinach nieobecności.

Miłego <3

____________________________

Erwin pov:

***

Wszystko było już gotowe, a ja wraz z Carbonarą i Vasquezem czekaliśmy na przybycie gości. Szczególnie wypatrywałem Montanhy.
Tym pogrzebem byłem wyjątkowo zestresowany. Miało być to moje pierwsze spotkanie z Gregorym jako Erwin. Chciałem przy nim dobrze wypaść albo chociaż zostać przez niego zaakceptowany.

To była pierwsza osoba, do której czułem coś innego niż nienawiść bądź przyjaźń. Tu chodziło o coś więcej...

Gdy zobaczyłem, że zjawił się i on, nawiązałem z nim kontakt wzrokowy, na co ten dziwnie zareagował. W końcu wcześniej nie znał mnie osobiście, a przynajmniej tak mu się wydawało.

Przez cały pogrzeb starałem się go dyskretnie obserwować, a dodatkowo w planie miałem spotkanie z nim w cztery oczy, gdy skończę swoją robotę.
Jedynym momentem, kiedy odciągnąłem się myślami od policjanta, było zakopanie trumny. Wspominałem wtedy, moment, w którym zabijałem Miję. Myśli te spowodowały, że na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, a w oczach pojawiło się światełko ekscytacji.
Oczywiście dopilnowałem, żeby nikt nie zobaczył mojego zadowolenia i przygasiłem w sobie te emocje, nie dając nic po sobie poznać. Byłoby to zbyt podejrzane. Jedyną osobą, która to zauważyła, był San, stojący obok mnie z podobną reakcją.

Po całej ceremonii ludzie powoli zaczęli się rozchodzić. Na sam koniec zostało kilka policjantów, w tym Gregory. Gadali oni o czymś między sobą.
Postanowiłem, że podejdę i zagadam do nich.

- Szczęść Boże.- Powiedziałem.

- Witam, Pastora.

- Chciałbym porozmawiać.

- No to się super składa, bo my też. Zapraszam na komendę.- Mówił Montanha, a następnie złapał mnie za ręce z zamiarem skucia.

Jego dotyk spowodował u mnie pozytywny dreszcz. Był on bardzo przyjemny. Pełen ciepła. Ciepło to sprawiło, że sprawa bycia zakutym zeszła na drugi plan, a rzeczą, która się liczyła był kontakt z mężczyzną.

- Lewa, prawa. Teraz idziesz z nami.

- Grzegorz, nie tak agresywnie. To przecież nasz Pastor.

- To jeszcze nie jest pewne. - Obszedł mnie wzrokiem.- Idziemy.

Po tych słowach zostałem wprowadzony do samochodu. Jechałem w radiolce ze Stonem i Nelsonem. Zacząłem zdawać sobie sprawę, że chodzi o coś poważniejszego. Właśnie byłem eskortowany przez kapitanów na komendę. Czyżby odkryli, kim jestem?
Nawet jeśli tak, to przecież Carbo z Vasquezem widzieli, jak mnie biorą. Więc jeśli chodzi o odbicie, to nie musiałem się martwić.

Jedyne, o co się teraz bałem, to zdradzenie mojej tożsamości. Musiałem co chwilę upewniać się, że żadna osoba z Zakszotu nie celuje właśnie do znajdujących się obok mnie policjantów. Było to dość prawdopodobne, patrząc na to, że byłem właśnie wieziony w kajdankach na komendę.

O dziwo dojechaliśmy bez większych komplikacji. Pomimo tego, byłem pewny, że cały czas jesteśmy obserwowani przez kogoś z grupy.
Nie ma chuja, że zostawiliby fakt mojego aresztowania bez interwencji.

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz