33. Odwaliłeś...

598 49 19
                                    

Cześć, cześć

Tak wyszło, że dzisiaj trochę później, no ale lepiej później niż wcale...
_____________________
Erwin pov:

Wróciłem właśnie z Heidi do bazy. Było około 16, a o 18 planowaliśmy akcje, więc musiałem wszystko jeszcze załatwić.

Postanowiliśmy dzisiaj pomóc Vagosom z jakąś grupą, która ostatnio ich wkurzyła.
Planem miał zająć się Carbo, więc teoretycznie miałem mieć wolne, ale zostawienie sprawy w ręce tego idioty było zbyt ryzykowne.

W każdym razie finalnie to ja musiałem ogarnąć całą akcję, a żeby to zrobić, potrzebowałem poznać szczegóły. W tym celu skontaktowałem się z Carbonarą, żebyśmy spotkali się około 17 w dużej sali.

Do tego czasu postanowiłem pójść coś zjeść.

Złożyło się tak, że na miejscu była już Heidi razem z Sanem. Zdecydowałem się więc się do nich przysiąść.

- Siemka.- Zacząłem.

- No witam. Opowiadaj, gdzie łaziłeś?- Spytał się Thorinio.

Popatrzyłem na Heidi, z zapytaniem, co mam zrobić, na co ona pokiwała mi głową zachęcająco.
Westchnąłem i zacząłem mówić.

- Dobra, ale nie mów chłopakom. Mogą to źle przyjąć.

- No teraz to mnie zaciekawiłeś. Jakaś baba?

- No prawie...- Zawahałem się.- Tak właściwie to chłopak.

- Oho. Nie mów mi, że coś wyszło z tym policjantem.

- No... w sensie nie. To były tylko odwiedziny w szpitalu.

- Yhm...

- No tak... I go wyleczyliśmy...

- Yhm...

- I być może się całowaliśmy...

- Odwaliłeś...

- Ja?!

- No, ale że z policjantem?!- Podniósł ręce.

- No, a nie mogę?

- Nie no możesz, możesz... Ale żeby go jeszcze leczyć?!

Milczałem.

- Przepraszam...

-Nie no spoko, spoko. Ale weź, nic mu nie mów, o Zakszocie. Okej?

Ponownie nie odpowiedziałem. Przypomniało mi się, że przecież widział moją twarz.

- Erwin...

- Nie no żartuje sobie przecież.- Uśmiechnąłem się, na co Heidi się na mnie popatrzyła z niezadowoleniem. Ona była jedyną osobą, która wiedziała o tym, co zaszło, ale wiedziałem, że mogę jej ufać.

- Ta, wiadomo.- Odparł San.- Jakie plany na dzisiaj?- Zmienił temat.

- Carbo coś ogarniał.

- Oho, to się dobrze nie skończy.- Zażartował.

- Właśnie wiem. Będzie załatwiane za 30 minut.

- Ty to ogarniasz?! To jeszcze gorzej!- Szturchnął mnie ramieniem, po czym się zaśmiał.

- No wiesz co?- Udałem obrażonego.

- Nie no śmieje się... A, wracając do tego psa.

- Czy musimy o nim gadać?

- Tak.- Powiedział stanowczo.- Chcę się z nim spotkać.

- Po co?- Spytałem zszokowany tą informacją.

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz