Cześć, cześć
Taki krótszy rozdział, bo wciskam go pomiędzy dwa, już napisane. Potrzebowałem coś uzupełnić w fabułce =)
Generalnie, postanowiłem wrzucić go jeszcze dzisiaj, przez to, że jest weekend i sporo napisałem na zapas, a aktywność w poprzednim mnie pozytywnie zaskoczyła.
Więc niech stracę...
__________________________Montanha pov:
Leżałem jeszcze chwilę, po czym usłyszałem dźwięk powiadomienia dochodzącego z mojego telefonu.
Podniosłem się do pozycji siedzącej i sięgnąłem po urządzenie."I jeszcze jedno. Jakbyś mógł z kimś pogadać... Przesyłam do ciebie Hanka.
Wierzę, że się pogodzicie. Kocham cię."Wiadomość była od Erwina Knucklesa. Zastanawiałem się przez chwilę, skąd ma mój numer, ale przypomniałem sobie, że dałem mu go przed moim ostatnim porwaniem...
Cała ta wiadomość, oprócz dwóch ostatnich słów, niezbyt mi się spodobała.
Dlaczego niby tak mu na tym zależało? Nie wiedziałem, czy mogę mu aż tak ufać.Z drugiej strony może rzeczywiście warto było z nim porozmawiać i sprostować parę spraw.
"A i nie mów mu, kim jestem."- Dopisał.
Wówczas do sali wszedł Hank...
Nie ukrywam, że niezbyt mi się to spodobało.- Dostałem informacje, żeby się tu zjawić.- Powiedział i zamknął drzwi.
- Wiem. Zostałem poinformowany, że tu przyjdziesz...- Odparłem niechętnie. Już teraz wiedziałem, że ta rozmowa nie będzie należała do tych przyjemnych.
- Co ci znowu jest?
- Czemu od razu ja? To ty pracujesz dla Zakszotu!
- Nie zaczynaj...
- Myślisz, że po co tu przyszedłeś?
- Dobra, nic z tego nie będzie.- Chłopak chciał wyjść, ale drzwi nie chciały się otworzyć.- Co jest?!- Powiedział sam do siebie wkurzonym głosem.
Na mój telefon przyszedł SMS od siwowłosego.
-"Nie wyjdziecie stąd, dopóki wam nie pozwolę."- Przeczytałem na głos.
- No on udaje!
- Dobra, Hank siadaj. Nic nie zrobisz.
Oficer, pomimo zdziwienia, zrobił to, o co go poprosiłem.
- Montanha.- Zaczął.
- Wiem, robisz to dla wspólnego dobra.- Wtrąciłem się. Nie chciałem słuchać już jego wymówek.- Sprecyzuj to, bo jakoś nie widzę tu korzyści z mojej perspektywy.
- No i właśnie dobrze, że nie widzisz.
- Ty sobie ze mnie żartujesz?!- Spytałem poddenerwowany.
- Ja... -Zawahał się.- Zawarłem układ...
- No wreszcie coś nowego. Powiedz o tym coś więcej.
- Nie mogę...- Po tych słowach zacząłem przeżywać wewnętrzne załamanie.
- A co ty możesz?
- Mogę zachować milczenie.- Uśmiechnął się i założył rękę na rękę.
- No popierdoli mnie przecież...
- No co? Taka prawda.
- Dobra kurwa. Inaczej.
- Yhm...
- Czy coś ci grozi, gdy jesteś po ich stronie?
- Oprócz złapania przez policję?
- No
- Nie mogę ci powiedzieć.- Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale oczy pozostały niewzruszone.
Coś mi tu śmierdziało. Postanowiłem, że powtórzę pytanie, patrząc się mu w źrenice.- Spytam jeszcze raz. Czy coś ci grozi, gdy jesteś po ich stronie?
- No kurwa mówię, że nie mogę tego zdradzić.- Wzrok Overa poruszył się góra-dół. Mogłem już podejrzewać, co próbuje mi przekazać.
Wymieniliśmy się spojrzeniem, na co on zareagował uśmiechem. Teraz byłem prawie pewny, że moje przypuszczenia były słuszne.Ruch oczu w pionowej linii oznaczał "tak", a w poziomej "nie".
Z tą wiadomością postanowiłem, że będę dalej zadawał pytania, pomimo że słowna odpowiedź będzie, za każdym razem oczywista.- Dobra, to inaczej. Czy zmusili cię do zawarcia tego układu?- Pokazał na "nie" a odpowiedział to, co wcześniej.
Zadałem jeszcze kilka pytań, na które odpowiedzi były następujące:
-Masz jakiś wpływ, na otoczenie, gdy jesteś po ich stronie?
- A co ja otoczenie, że mam na coś wpływać?!- Pokazał na "nie".
- Nie no, tylko się pytam... A tak w ogóle to, czemu nie możesz mi odpowiedzieć? Ktoś cię obserwuje?
- Ty ochujałeś?! Jak sobie wyobrażasz, że ci na to odpowiem.- Znak, który mi pokazał, był dziwny. Ani nie potwierdzał, ani nie zaprzeczał. Obstawiam, że mogło to oznaczać "pół na pół" lub "nie wiem".
Widząc tę odpowiedź, stwierdziłem, że nie ma już, co więcej ryzykować. Wiedziałem wystarczająco, aby ponownie zaufać chłopakowi.
- Dobra... widzę, że nic się od ciebie nie dowiem.- Udałem, że jestem niczego nieświadomy.
- Mogę mieć do ciebie prośbę?
- No?
- Wybaczysz mi?- Jego głos nieznacznie się załamał, a ja dostrzegłem łzę pod jego okiem.
- Hank...- Teraz byłem pewny, że nie chce robić tego, co robi.- Jasne.- Uśmiechnąłem się, podszedłem i przytuliłem.
Przez jakiś czas gadaliśmy o totalnych pierdołach. Czas leciał nam szybko... Za szybko.
Zanim się zorientowaliśmy, minęły dwie godziny, więc oboje niechętnie stwierdziliśmy, że pora się wziąć do roboty.
CZYTASZ
Miłość pod maską- Morwin
ActionZakszot- zorganizowana grupa przestępcza przejmuje Los Santos. Ich nieprzerwaną passę udanych akcji podczas prostego napadu zakańcza Gregory Montanha- policjant z LSPD. Obie strony wiedzą że ich drogi się tu nie rozejdą. Czy poniesie jakieś konsekwe...