59. Dołącz

442 28 0
                                    

Cześć, cześć

Generalnie, to wracam już jutro, bo stwierdziłem, że nie wytrzymam tu do następnej soboty, więc jednak przerwy pomiędzy wstawianiem rozdziałów nie będą tak długie.
______________________
Montanha pov:

Widząc stan Knucklesa, objąłem go i do siebie przytuliłem.

- Jest okej... Już się uspokój....- Wyszeptałem.

Czułem jego serce, które waliło jak szalone. Chłopak obtoczył mnie swoimi rękami i ścisnął, wtulając się w moje ramie.

- Dziękuję...

-Wiem, że nie chciałeś go zabić. Jestem tu po to, żeby odciągać cię od takich rzeczy.

- Przepraszam cię...- Popatrzył się na mnie. Chociaż nie widziałem jego oczu, ani wyrazu twarzy, to po głosie wiedziałem, że jest przestraszony samym sobą.
W dodatku podejrzewałem, że mało brakowało do jego całkowitego zatracenia kontroli.

Zasłoniłem ręką stronę, po której byli policjanci, a drugą ręką ściągnąłem mu delikatnie maskę i pocałowałem, co on odwzajemnił.

- Już jest dobrze.- Powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy i z powrotem zasłonił twarz.

- Andrews...- Podszedłem do zmieszanego oficera i złapałem go za koszulkę.- Nie wiesz, kiedy się zamknąć, co? Mogłeś tu zginąć ty, ja i wszyscy pozostali, którzy znajdują się w pomieszczeniu.

- Ja tylko wypominałem mu fakty. Zresztą teraz wszystko się potwierdza, zdrajco.- Powiedział ze spokojem i uśmiechem na twarzy.

Chciałem go uderzyć, jednak wziąłem głęboki wdech i uspokoiłem się, żeby nie stwarzać kolejnego powodu do kłótni pomiędzy nim, a Erwinem.

- Możesz tak uważać, jednak będziesz żył w błędzie. Nie zostawiłbym policji na rzecz przestępczego życia.- Po tych słowach obróciłem się i podszedłem do Erwina.

- Nawet dla chłopaka?- Usłyszałem.

- Nawet on nie zmieni mojej decyzji.- Odpowiedziałem, nadal idąc w stronę Knucklesa, po nowe polecenia.

Złotooki dał mi znać, żebym został u jego boku i obserwował dalsze działania.
Upewniłem się tylko, czy aby na pewno z nim w porządku, na co ten odpowiedział, że zażył tabletkę i wszystko powinno wrócić do normy.
Stanąłem obok i obserwowałem kolejne działania.

- Przepraszam za komplikacje. Teraz wiemy już jak się zająć waszym szefem, jednak zanim to, chciałbym zadać każdemu z was jedno ważne pytanie.- Mówił ze spokojem.- Każdemu oprócz Andrewsa.- Poprawił się.- Ja biorę 102. Chłopaki, wy się jakoś podzielcie resztą.

Po tych słowach mężczyźni podeszli do zakutych policjantów i zabrali ich pojedynczo do siebie.

Erwin również podszedł do Greena, rozkuł go i poprowadził za sobą. Dał mi znać, żebym do nich dołączył.

- Co chcesz?- Spytał policjant.

- Mam dla ciebie propozycje. Dołącz do Zakszotu.- Powiedział, na co we dwóje zareagowaliśmy, wykrzykując ze zdziwieniem: "CO?!"

Knuckles popatrzył się najpierw na mnie, z tym swoim chytrym uśmieszkiem, mówiącym, jaki to on ma zajebisty plan, a potem na Greena, mówiąc:

- To, co słyszałeś. Nigdy nie chciałem walczyć z policją. Rzecz w tym, że stanowicie przeszkodę na drodze do moich celów. Posiadanie w swoich szeregach kogoś tak wysokiego rangą, mogłoby dawać mi duże pole do popisu.

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz