44. Pod namiotem

644 50 12
                                    

Cześć, cześć

Rozdział z serii:
Kiedy harcerstwo wejdzie za mocno, więc wrzucasz teksty piosenek śpiewanych na zbiórce.
No tak wyszło...

___________________________

Montanha pov:

Siwowłosy nagle wstał z kanapy, co lekko mnie zdziwiło.

- Co jest?- Spytałem, zdezorientowany.

- Gdzie mogę to odłożyć?- Spytał, wskazując na swoje okulary, które właśnie ściągnął.

- Połóż na stole.- Ucieszyło mnie jego zaufanie, jakim mnie obdarzył. Nie myślałem, że doczekam się momentu, w którym aż tak się na mnie otworzy.

Chłopak, po odłożeniu przedmiotu, zmierzył w moją stronę. Jego zamiary strasznie mnie intrygowały.

Stanął przede mną i spytał się mnie czy może tu usiąść, wskazując na moje kolana.
Oboje się zarumieniliśmy, przez zadanie tego pytania.

- Nie widzę nic przeciwko.- Uśmiechnąłem się, po czym Erwin usiadł przodem do mnie i obtoczył moje biodra nogami.
W reakcji na to chwyciłem go za plecy i przyciągnąłem do siebie jeszcze bardziej.

- Kocham cię.- Wyszeptał i wplątał swoją rękę w moje włosy.
Za to ja złapałem go za tył głowy i pocałowałem.

Chciałbym, aby ta chwila trwała wiecznie...

Po chwili oderwaliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza. Stykaliśmy się czołami i patrzyliśmy sobie w oczy.
Nasze oddechy się ze sobą zmieszały.

Po chwili siedzenia bez słowa, objąłem chłopaka i położyłem na kanapie. Po jego wyrazie twarzy wywnioskowałem, że był nieźle zszokowany moją pewnością siebie.

- Grzesiu...- Wyszeptał.

- Hm?

Erwin już miał coś powiedzieć, ale nie pozwolił mu na to, dzwoniący telefon.

- Kurwa... Przepraszam, to może być ważne.

- Rozumiem...- Powiedziałem i odsunąłem się od chłopaka, aby mógł odebrać.

- Tak?- Spytał lekko zdenerwowanym głosem.

- (...)

- Co?!- Popatrzył na mnie przepraszającym głosem, wszedł do pokoju i zamknął drzwi.

Zapewne sprawa była związana z jego przestępczym życiem, więc nie mógł mi powiedzieć, o co dokładnie chodziło.

Siedziałem na kanapie i czekałem na nowe informacje, chociaż prawdopodobnie i tak nie będzie mógł mi ich przekazać.
Średnio podobało mi się, że jest on terrorystą, ale gdybym mu powiedział, żeby z tym skończył, to tak jakby on powiedział mi, abym odszedł z policji.
Było to średnio możliwe.

Wiedziałem też, że zapewne nie będzie mógł mi mówić wielu rzeczy związanych z jego grupą. Sam fakt, że znam jego tożsamość, był dla niego strasznie niebezpieczny.

- Grzesiu. Muszę się zbierać.- Powiedział, wychodząc z pokoju.- Dziękuję ci za spotkanie i mam nadzieje, że się niedługo spotkamy w tych samych warunkach.- Założył kurtkę.- Nie pakuj się w kłopoty i trzymaj się ode mnie z dala.- Podszedł do mnie, stanął na palcach i pocałował mnie w czoło.

- Mogę iść z tobą?- Znałem odpowiedź, ale i tak się upewniłem.

- Tak właściwie to możesz...

- Serio?!

- Musiałbyś być uśpiony.- Zaśmiał się.

- Aha...

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz