37. Nie chcę cię widzieć...

639 50 8
                                    

Cześć, cześć

Na waszą prośbę wlatuje nowy rozdział, ale jutro będzie dopiero pod wieczór.
____________________________
Montanha pov:

Siedział on na łóżku, oparty łokciami o swoje nogi. W dłoniach chował swoją głowę.

Na jego szyi zauważyłem coś typu kajdanki. Ciągnęły one za sobą łańcuch, przymocowany do podłogi.

- Spierdalaj, bo zajebie.- Powiedział chłodnym głosem, nawet się nie obracając.

- Co ci jest, skarbie?- Spytałem, zszokowany jego widokiem.

Knuckles, słysząc mój głos, gwałtownie obrócił się w moją stronę. Jego oczy były zasłonięte czarną opaską.

- Montanha? Co ty tu robisz? Nie pierdol, że cię porwali.- W jego głosie było słychać lekkie zdziwienie zmieszane ze złością.

- Jestem tu dobrowolnie, dla ciebie. Powiedz mi lepiej, co ty masz na twarzy? Okulary już ci nie wystarczą?- Mówiłem, lekko rozbawionym głosem.

- Tak wyszło...- Ton jego głosu powrócił do tego z początku. Do tego, pozbytego jakichkolwiek emocji.

- A możesz ściągnąć? Chciałbym, żebyś mnie zobaczył.- Uśmiechnąłem się, chociaż przez zakrycie, zapewne tego nie zauważył.

- Widzę cię idioto.- Uśmiechnął się lekko, po czym dodał.- Widzę cię jeszcze wyraźniej niż zwykle.

- Niby jak?!

- Gratuluje, awansu. Nowa odznaka świetnie pasuje. Mam tylko nadzieje, że nie jesteś na służbie, ale nie masz radia, więc sądzę, że już status 3.- "O kurwa... Jakim cudem?!" Pomyślałem. Przecież miał założoną opaskę.

- Jak?!- Spytałem zszokowany.

- Nie wiem głuptasie. Też chciałbym widzieć.- Wstał i oparł się o ścianę koło łóżka. Staliśmy teraz naprzeciwko siebie.

- Co to za łańcuch na twojej szyi?

- Tego też nie wiem. Dali mi go, dla bezpieczeństwa.

- Ściągnij go. Wiem, że potrafisz.

- Próbowałem. Jak zacząłem przekręcać coś w zabezpieczeniu, poraniło mi szyje.

- Co?! Ktoś udzielił ci pomocy medycznej?!

- Być może...

- Erwin...

- Samo się wyleczyło!- Podniósł ręce.

- Jak kurwa samo?!- Zaczęliśmy się przekomarzać.

- Nie wiem!

- Wiesz ty coś w ogóle?!

- Wiem!

- Co takiego?!

- Że jesteś pieprzonym debilem, dając się tu zaprowadzić!- Zaśmiał się.

- No wiesz ty co?- Udałem obrażonego.

- Taka prawda...- Uśmiechnął się.

Przez moment żaden z nas się nie odzywał. Patrzyliśmy na siebie, ciesząc się, że możemy tu być. Być razem...

- Erwin?- Zacząłem, po czym zawahałem się na chwilę.- Czy obecna sprawa jest związana ze... Śmiercią Rifta?- Zobaczyłem, że zrzedł mu uśmiech z twarzy.

- Być może...- Odpowiedział. Widać było, że posmutniał.

- Chcę ci pomóc. Wiem, że może to być ciężkie. Proszę cię, odpowiedz.- Mówiłem do niego, zatroskanym tonem.

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz