Cześć, cześć
Na waszą prośbę wlatuje nowy rozdział, ale jutro będzie dopiero pod wieczór.
____________________________
Montanha pov:Siedział on na łóżku, oparty łokciami o swoje nogi. W dłoniach chował swoją głowę.
Na jego szyi zauważyłem coś typu kajdanki. Ciągnęły one za sobą łańcuch, przymocowany do podłogi.
- Spierdalaj, bo zajebie.- Powiedział chłodnym głosem, nawet się nie obracając.
- Co ci jest, skarbie?- Spytałem, zszokowany jego widokiem.
Knuckles, słysząc mój głos, gwałtownie obrócił się w moją stronę. Jego oczy były zasłonięte czarną opaską.
- Montanha? Co ty tu robisz? Nie pierdol, że cię porwali.- W jego głosie było słychać lekkie zdziwienie zmieszane ze złością.
- Jestem tu dobrowolnie, dla ciebie. Powiedz mi lepiej, co ty masz na twarzy? Okulary już ci nie wystarczą?- Mówiłem, lekko rozbawionym głosem.
- Tak wyszło...- Ton jego głosu powrócił do tego z początku. Do tego, pozbytego jakichkolwiek emocji.
- A możesz ściągnąć? Chciałbym, żebyś mnie zobaczył.- Uśmiechnąłem się, chociaż przez zakrycie, zapewne tego nie zauważył.
- Widzę cię idioto.- Uśmiechnął się lekko, po czym dodał.- Widzę cię jeszcze wyraźniej niż zwykle.
- Niby jak?!
- Gratuluje, awansu. Nowa odznaka świetnie pasuje. Mam tylko nadzieje, że nie jesteś na służbie, ale nie masz radia, więc sądzę, że już status 3.- "O kurwa... Jakim cudem?!" Pomyślałem. Przecież miał założoną opaskę.
- Jak?!- Spytałem zszokowany.
- Nie wiem głuptasie. Też chciałbym widzieć.- Wstał i oparł się o ścianę koło łóżka. Staliśmy teraz naprzeciwko siebie.
- Co to za łańcuch na twojej szyi?
- Tego też nie wiem. Dali mi go, dla bezpieczeństwa.
- Ściągnij go. Wiem, że potrafisz.
- Próbowałem. Jak zacząłem przekręcać coś w zabezpieczeniu, poraniło mi szyje.
- Co?! Ktoś udzielił ci pomocy medycznej?!
- Być może...
- Erwin...
- Samo się wyleczyło!- Podniósł ręce.
- Jak kurwa samo?!- Zaczęliśmy się przekomarzać.
- Nie wiem!
- Wiesz ty coś w ogóle?!
- Wiem!
- Co takiego?!
- Że jesteś pieprzonym debilem, dając się tu zaprowadzić!- Zaśmiał się.
- No wiesz ty co?- Udałem obrażonego.
- Taka prawda...- Uśmiechnął się.
Przez moment żaden z nas się nie odzywał. Patrzyliśmy na siebie, ciesząc się, że możemy tu być. Być razem...
- Erwin?- Zacząłem, po czym zawahałem się na chwilę.- Czy obecna sprawa jest związana ze... Śmiercią Rifta?- Zobaczyłem, że zrzedł mu uśmiech z twarzy.
- Być może...- Odpowiedział. Widać było, że posmutniał.
- Chcę ci pomóc. Wiem, że może to być ciężkie. Proszę cię, odpowiedz.- Mówiłem do niego, zatroskanym tonem.
CZYTASZ
Miłość pod maską- Morwin
ActionZakszot- zorganizowana grupa przestępcza przejmuje Los Santos. Ich nieprzerwaną passę udanych akcji podczas prostego napadu zakańcza Gregory Montanha- policjant z LSPD. Obie strony wiedzą że ich drogi się tu nie rozejdą. Czy poniesie jakieś konsekwe...