Sorka, że tak rzadko są rozdziały, ale jestem na wakacjach, a sobie tekstu nie poprawiłem.
______________________________
Montanha pov:- Ogarnij się i załatw to po twojemu!- Było to pierwszym, co usłyszałem po przebudzeniu.
Wszystko widziałem, jak przez mgłę.
Ciemne pomieszczenie i ja na krześle przykuty do niego kajdankami-klasyk.
Gdy po chwili mój wzrok z powrotem się wyostrzył, a ja byłem w pełni obudzony, zobaczyłem Erwina razem z jego znajomym. Rozmawiali oni na zewnątrz pomieszczenia za szybą, a jako że drzwi były otwarte, byłem w stanie wyłapać coś z ich rozmowy.
Obaj byli ubrani w charakterystyczne czarne płaszcze, a Knuckles miał założone okulary.- Daj mu szanse. Nie pożałujesz.- Powiedział siwowłosy.
- Erwin, jesteś osobą, która powinna wiedzieć, że nie można tak łatwo ufać ludziom. Zresztą to ty nas przed tym przestrzegałeś.
- Czy ty nie możesz choć trochę mu zaufać? Wiem, że w życiu nic by mi nie zrobił.
- Powiedzmy, że tak by było, ale to nie zmienia faktu, że jesteś przez niego strasznie rozproszony.
- Przepraszam, już się ogarnę...
- Mam nadzieje.
- A teraz.- Siwowłosy zażył jakąś białą tabletkę.- obudź go.
- Tak jest.
Do pomieszczenia wparował mężczyzna. Widać było, że przymierzał się do ciosu, ale Erwin zakazał mu zrobić mi jakiejkolwiek krzywdy, mówiąc, żeby dał mi zastrzyk.
Chłopak wykonał rozkaz i przyłożył mi strzykawkę do ramienia.
Poczułem jedynie lekkie ukłucie, po czym doznałem wzrostu energii.
- Wstawaj.- Powiedział, odkuł moje ręce od krzesła i wyprowadził do Knucklesa.
- Cześć Grzesiu.
- Miało nie być porwania.- Powiedziałem, marszcząc brwi.
- Przecież cię nie porwałem.
- To dlaczego traktujesz mnie jak zakładnika?
- Coś ci przeszkadza?!- Wykrzyczał ze złością drugi z nich, obracając mnie w swoją stronę.
- Czy masz jakiś problem z uszanowaniem naszego gościa?- Wtrącił się Erwin, obejmując mnie ręką. Jego głos spoważniał i wskazywał na to, że nie spodobało mu się zachowanie swojego kolegi.
- Nie, przepraszam...
- A więc...- Momentalnie się uspokoił.- Skarbie, jeśli chodzi ci o kajdanki, to nie mogę pozwolić na posiadanie wolnego policjanta na bazie. Jeśli o moje zachowanie... to jest już inna sprawa.
- Inna sprawa — czyli?
- Nie musisz się interesować, ale postaram się być milszy.- Uśmiechnął się.
- Możesz mi jednak ściągnąć te kajdanki? Czuję się nieco zagrożony.
- Czemu?
- Przecież za rogiem stoją twoi ludzie, gotowi na wjazd. Erwin, ja serio nie jestem głupi.
- Heh...- Roześmiał się.- Widzę, że szybko się uczysz. Oddeleguj ich.
- Yhm.- Odparł niechętnie mężczyzna, po czym odszedł, zostawiając nas samych.
- Jakie masz teraz zamiary?
- Jesteś strasznie spięty.- Zignorował moje pytanie.
- A jaki mam niby być? Przecież mnie porwałeś.
CZYTASZ
Miłość pod maską- Morwin
ActionZakszot- zorganizowana grupa przestępcza przejmuje Los Santos. Ich nieprzerwaną passę udanych akcji podczas prostego napadu zakańcza Gregory Montanha- policjant z LSPD. Obie strony wiedzą że ich drogi się tu nie rozejdą. Czy poniesie jakieś konsekwe...