57. W gościach

497 42 8
                                    

Sorka, że tak rzadko są rozdziały, ale jestem na wakacjach, a sobie tekstu nie poprawiłem.
______________________________
Montanha pov:

- Ogarnij się i załatw to po twojemu!- Było to pierwszym, co usłyszałem po przebudzeniu.

Wszystko widziałem, jak przez mgłę.

Ciemne pomieszczenie i ja na krześle przykuty do niego kajdankami-klasyk.

Gdy po chwili mój wzrok z powrotem się wyostrzył, a ja byłem w pełni obudzony, zobaczyłem Erwina razem z jego znajomym. Rozmawiali oni na zewnątrz pomieszczenia za szybą, a jako że drzwi były otwarte, byłem w stanie wyłapać coś z ich rozmowy.
Obaj byli ubrani w charakterystyczne czarne płaszcze, a Knuckles miał założone okulary.

- Daj mu szanse. Nie pożałujesz.- Powiedział siwowłosy.

- Erwin, jesteś osobą, która powinna wiedzieć, że nie można tak łatwo ufać ludziom. Zresztą to ty nas przed tym przestrzegałeś.

- Czy ty nie możesz choć trochę mu zaufać? Wiem, że w życiu nic by mi nie zrobił.

- Powiedzmy, że tak by było, ale to nie zmienia faktu, że jesteś przez niego strasznie rozproszony.

- Przepraszam, już się ogarnę...

- Mam nadzieje.

- A teraz.- Siwowłosy zażył jakąś białą tabletkę.- obudź go.

- Tak jest.

Do pomieszczenia wparował mężczyzna. Widać było, że przymierzał się do ciosu, ale Erwin zakazał mu zrobić mi jakiejkolwiek krzywdy, mówiąc, żeby dał mi zastrzyk.

Chłopak wykonał rozkaz i przyłożył mi strzykawkę do ramienia.

Poczułem jedynie lekkie ukłucie, po czym doznałem wzrostu energii.

- Wstawaj.- Powiedział, odkuł moje ręce od krzesła i wyprowadził do Knucklesa.

- Cześć Grzesiu.

- Miało nie być porwania.- Powiedziałem, marszcząc brwi.

- Przecież cię nie porwałem.

- To dlaczego traktujesz mnie jak zakładnika?

- Coś ci przeszkadza?!- Wykrzyczał ze złością drugi z nich, obracając mnie w swoją stronę.

- Czy masz jakiś problem z uszanowaniem naszego gościa?- Wtrącił się Erwin, obejmując mnie ręką. Jego głos spoważniał i wskazywał na to, że nie spodobało mu się zachowanie swojego kolegi.

- Nie, przepraszam...

- A więc...- Momentalnie się uspokoił.- Skarbie, jeśli chodzi ci o kajdanki, to nie mogę pozwolić na posiadanie wolnego policjanta na bazie. Jeśli o moje zachowanie... to jest już inna sprawa.

- Inna sprawa — czyli?

- Nie musisz się interesować, ale postaram się być milszy.- Uśmiechnął się.

- Możesz mi jednak ściągnąć te kajdanki? Czuję się nieco zagrożony.

- Czemu?

- Przecież za rogiem stoją twoi ludzie, gotowi na wjazd. Erwin, ja serio nie jestem głupi.

- Heh...- Roześmiał się.- Widzę, że szybko się uczysz. Oddeleguj ich.

- Yhm.- Odparł niechętnie mężczyzna, po czym odszedł, zostawiając nas samych.

- Jakie masz teraz zamiary?

- Jesteś strasznie spięty.- Zignorował moje pytanie.

- A jaki mam niby być? Przecież mnie porwałeś.

Miłość pod maską- MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz