Cześć, cześć
Jakoś ostatnio nie mam weny, co może spowodować rzadsze rozdziały.
___________________________
Montanha pov:Około siódmej, razem z Erwinem byliśmy gotowi, aby podjechać na komendę.
Dostaliśmy informacje o kodzie 8, spowodowanym przez porwanie high commandu. Oczywiście oboje wiedzieliśmy, wszystkie informacje na ten temat, ale nie mogliśmy ich przecież zdradzić.
Na zebraniu miała zostać przedstawiona data głosowania na nowego, tymczasowego szefa policji, co ucieszyło siwowłosego. W końcu jego planem było uczynienie mnie funkcjonariuszem z najwyższym stopniem.
Próbowałem dowiedzieć się od chłopaka jakichkolwiek informacji na temat jego wtyk w policji, jednak ten zawziął się, że nic nie powie, dopóki nie będę należał do jego grupy przestępczej.Podjechaliśmy na miejsce, przebraliśmy się w mundury i weszliśmy na służbę. Do spotkania zostało nam jakieś pół godziny, więc nie było już sensu reagować na interwencje, bo i tak byśmy się nie wyrobili.
Nie było też sensu siedzieć w miejscu i bezczynnie czekać. Zresztą, patrząc na jego ADHD, byłoby to niemożliwe.Postanowiłem, że przeglądnę zalegające mi papiery, a Erwin, upierając się, że nie chce mnie opuścić, postanowił zostać ze mną.
Obiecał, że będzie cicho, więc się zgodziłem...Niestety swoje słowo złamał po pierwszych kilku minutach, zaczynając opowiadać mi najróżniejsze historie.
Co prawda, jakoś mi to nie pomagało, ale przez ten rzadki widok Knucklesa, w takim dobrym humorze, postanowiłem przemilczeć jego wypowiedzi.- Grzesiuuuu.- Pociągnął mnie za rękaw, po zrobieniu piątego kółka przed biurkiem, na którym siedziałem.
Erwin pov:
- Tak?- Podniósł wzrok z pod papierów.
- Bo jest tak sprawa...
- Mam się bać?
- Nie, nie. Mówiłem ci, że przez te trzy dni skupiam się tylko na służbie i na tobie. Wyluzuj.
- W takim razie, o co chodzi?
- Hank jest na służbie...
- Co?! Jak to się stało? To twoja sprawa?
- Być może...
- Erwin... Na chuja go tu sprowadziłeś?- Oboje staraliśmy się jak najostrożniej dobierać słowa. W końcu mieliśmy bodycamy.
- Chciał, to przyszedł. Ja mu przecież nie będę bronić.
- Oddeleguj go do domu.
- Nie. Chciał się zobaczyć ze znajomymi.
- Gdzie jest w tym momencie?- Chłopak wstał z siedzenia.
- Dojeżdża, zobaczycie się już na kodzie 8.
- To na pewno dobry pomysł?
- Co może pójść nie tak? Nie rozumiem twoich obaw. Chodź już lepiej, bo zaczynasz wymyślać.- Pociągnąłem go za rękaw.
- No dobrze...- Westchnął. Daj mi tylko odłożyć dokumenty.- Poprosił, po czym podszedł do jednej z szuflad i włożył kartki. Zobaczyłem, że obok na biurku leży teczka z napisem "Zakszot".
- Poczekaj chwilę.- Powiedziałem i zaciekawiony zawartością podszedłem do papierów. Ciekawiło mnie, co na nas mają i jak dużo wiedzą.
Gdy miałem już zacząć przeglądać kartki, Montanha wyrwał mi przedmiot z rąk.- Niestety królewiczu, ale nie masz dostępu do takich informacji.- Uśmiechnął się.
- A to dlaczego?- Chciałem odebrać obiekt zainteresowań, jednak ten podniósł rękę ku górze. Jako że byłem niższy, nie udało mi się dosięgnąć.
- Sierżant w górę.
- Czyli ty możesz, a ja nie, tak?
- Kurwa, jak do dziecka. Czego nie rozumiesz? Mam sierżanta I.
- Niech ci ego nie wyjebie. Powiedz mi lepiej, czy już to przeglądałeś.
- Być może...- Powiedział, chowając dokumenty do szuflady, następnie zamykając ją na klucz.
- Coś ciekawego się dowiedziałeś?
- Nie, jak wiesz, Zakszot jest bardzo ostrożny w tych sprawach. Najbardziej nieuchwytny jest ich lider...
- Tak?- Zbliżyłem się, na co ten zatrzymał mnie ręką, stanowczo określając, że to nie odpowiednie miejsce i czas na takie rzeczy.
- Chodź lepiej zająć miejsca.
Po tych słowach Montanha poprowadził mnie na sale, gdzie usiedliśmy w drugim rzędzie.
Do rozpoczęcia zostało jeszcze jakieś 5 minut, więc jako, że Grzesiu po porwaniu high commandu, był jednym z wyżej postawionych funkcjonariuszy, musiał iść przegadać coś z innymi sierżantami.***
Montanha pov:- Witam wszystkich tutaj zebranych.- Powiedział Davis, stanąwszy przy mikrofonie.- Jak wiecie, zbieramy się tu w sprawie porwania całego high commandu. Mijają kolejne dni, a o nich nie ma żadnych nowych informacji. Nie wiemy, gdzie są, co robią i czy w ogóle jeszcze żyją. Dlatego właśnie, aby móc wrócić do normalnego funkcjonowania i zacząć ich porządnie szukać potrzebujemy nowego, tymczasowego biura szefa.
Jak zauważyliście, obecnie na komendzie panuje chaos, a my nie potrafimy nad tym zapanować, przez brak osób dowodzących. Żeby temu zapanować, jutro o 12 odbędą się tutaj wybory na nowe szefostwo.
Kandydować mogą funkcjonariusze od sierżanta w górę, a do głosowania zapraszamy wszystkich od oficera I. Ze względu na podejrzenia o posiadania wtyk i szpiegów w policji, kadeci zostaną odsunięci od wydarzenia.- Popierdoli mnie. - W wypowiedź wtrącił się Erwin, szeptem zaczynając narzekać mi nad uchem...
- Usiedź w spokoju jeszcze trochę i daj mi posłuchać do końca.- Poprosiłem, na co ten się uciszył.
- Jakieś niejasności?- Spytał Donald.
- Mamy jakieś informacje na temat członków albo miejsca bazy?- Padło pytanie.
- Pracujemy nad tym, obecnie po szczegóły zapraszam sierżantów do przeglądnięcia teczek.
- Kurwa Grzechu, co tu się opierdala... Dlaczego on nie może po prostu podać tych informacji? Wy tak co tydzień siedzicie i słuchacie tego pierdolenia?- Chłopak pomimo trwającej na sali dyskusji, zaczął wyprawiać mi monolog nad uchem, o tym, jaki to nasz system jest zjebany.
- Nie dasz mi się już skupić, co?- Przerwałem mu, chcąc cokolwiek usłyszeć.
-Ja przestałem słuchać po pierwszym pytaniu. Też bym ci to radził, bo czuję, że z każdym słowem moje IQ gwałtownie maleje.- Tu oparł o mnie głowę, na co ja objąłem go ręką.
Siedzący po mojej lewej stronie Capela, wychylił się i spojrzał na nas ze zdziwieniem.
- Montanha, chyba będziemy musieli porozmawiać po spotkaniu.- Cicho oznajmił.
No kurwa tylko tego mi teraz brakowało.- Myślę, że Grzesiu z chęcią nas zapozna.- Odpowiedział za mnie Knuckles, po czym złośliwie się do mnie uśmiechnął.
- I ty przeciwko mnie?- Wyszeptałem.
- No chyba wypada, żebyś mnie przedstawił swoim znajomym.
- Z tego nie wyjdzie nic dobrego.
- Co może pójść źle? Wy serio nie możecie mieć w policji partnera...
- Co ma piernik do wiatraka?
- Zachowujesz się, jakby posiadanie chłopaka było jakimś przestępstwem.- Westchnął.
"Posiadanie chłopaka, będącego szefem grupy przestępczej jest przestępstwem..." Dopowiedziałem w myślach. Erwin zapewne też o tym wiedział, ale patrząc na jego zachowanie, zbytnio się tym nie przejmował.
CZYTASZ
Miłość pod maską- Morwin
ActionZakszot- zorganizowana grupa przestępcza przejmuje Los Santos. Ich nieprzerwaną passę udanych akcji podczas prostego napadu zakańcza Gregory Montanha- policjant z LSPD. Obie strony wiedzą że ich drogi się tu nie rozejdą. Czy poniesie jakieś konsekwe...