Na lotniskowcu
Autoboty wciąż płynęły po oceanie. Na szczęście kapitan pojazdu przeżył bitwę, więc powrót do nowego, tymczasowego domu był możliwy. Natomiast kosmiczni pasażerowie rozmawiali ze sobą.
- Prime - zaczął Jazz - Nie damy rady z atakami na małą Sygin. Jeśli prześladowców jest więcej, to ciężko będzie ją ochraniać.
- Dlatego zastanawiam się nad przywróceniem do życia Cybertronu. Z pomocą Matrycy Przywództwa. Dzięki waszej pomocy powinno się udać odbudować przynajmniej jedno z miast. - wytłumaczył Prime.
- A co w między czasie z Sygin - zapytał go Jazz.
- W czasie mojej nieobecności wyznaczę dla mojej córki tymczasowego opiekuna. Hound na te słowa cicho prychnął. Po tym jak ludzkość zdradziła Autoboty, bot stracił do nich zaufanie. Miał wielkie wątpliwości co do opieki nad ludzkim dzieckiem. Gdy wrócił do innych.
- Mam tylko do was prośbę. Nie mówcie Sygin o przeprowadzce na Cybertron. Optimus poszedł do Ratcheta, który zajmował się rannymi żołnierzami. Podróż do Stanów Zjednoczonych wydawała się być długa.
Małe miasteczko w Stanie Waszyngton
Przez miasteczko szedł czarny, bojowy bot, a przed nim mała dziewczynka. Większość ludzi wolała omijać te przezabawnie wyglądającą dwójkę. Ironhide szedł obok parku. Sygin zatrzymała się i zaczęła obserwować rodziny. Natomiast ona sama była uważnie obserwowana przez swojego, tymczasowego opiekuna. Sygin patrzyła najpierw na ojca i matkę z córką. Matka trzymała swoją córeczkę za rękę. Ona sprawiała wrażenie szczęśliwej. Przez ten widok nasza bohaterka nie chciała dalej maszerować i usiadła na betonie. Później obiektem do obserwowania był ojciec bujający swojego synka siedzącego na huśtawce. Sygin poczuła ból w swoim sercu. Już nic nie będzie takie same jak przed walką w Hongkongu. Dziewczynka przypomniała sobie zapach perfum swojej mamy. W jej oczach pojawiły się łzy. Jej biologiczny ojciec czasem niósł ją na swoich plecach. Różne, miłe wspomnienia przemknęły przed oczami Sygin. Ironhide podszedł do niej i przed nią ukląkł. Palcem skierował jej smutną twarz ku górze.
- Sygin musisz zostawić przeszłość za sobą i zająć się teraźniejszością. Musisz byś silna - dodawał jej otuchy - A przy okazji twój nowy ojciec nie chciałby zobaczyć tak skrzywionej miny. - na koniec ją pocieszył. Owszem na twarzy Sygin pojawił się uśmiech.
- Dziękuję. - powiedziała. Irohnhide wstał i zaczął iść. Przed nim szła uśmiechnięta pięciolatka. Bot i dziewczynka później szli przez las po nieutwardzonej drodze. Słońce powoli chowało się za wzniesieniami.
Sygin szła już za botem i ledwo za nim nadążała. Ironhide na chwilę się zatrzymał i położył dłoń przed dziewczynką. Ona na niej usiadła i ledwo się trzymała na nogach. Położyła się na plecach. Spojrzała na niebo, na którym pojawiały się gwiazdy. Ironhide dotarł do dobrze pilnowanej bramy przez żołnierzy. Oni przepuścili go. Autobot wszedł do najbliższego, ogromnego budynku. Sygin nie patrzyła z zaciekawieniem na omijane po kolei pomieszczenia, gdyż w tym momencie marzyła o spaniu we własnym łóżku. Bot w łazience przemył jedynie jej twarz, ręce i nogi. Zniszczoną, splamioną sukienkę wyrzucił do śmietnika. Ubraną Sygin położył w jej łóżku. Natomiast sam poszedł do siebie. Dziewczynka wtuliła się w miękką poduchę i błyskawicznie usnęła.
CZYTASZ
Sygin Prime
FanfictionPewna Elyoska para emigrowała na Ziemię, bo w Atreii Balaurzy zabijają dzieci, które mają zostać daevami. Na Ziemi rodzi się ich córeczka Sygin. Bardzo wcześnie została daevą ( nieśmiertelną, skrzydlatą wojowniczką). Ale dziewczynka nie wie o tej ta...