- Kolejny raz zawiodłaś mnie Sygin - powiedział ojciec - myślałem, że mogę ci ufać!
- Ja chciałam tylko... - próbowałam wytłumaczyć całą sytuację.
- Chciałaś kolejny raz narażać swoje życie?! - wściekły Prime podniósł głos.
Po moich plecach przeleciała fala dreszczy. Poczułam się niezręcznie. Wiedziałam, że źle uczyniłam.
- Nie. Miałam zamiar wrócić do domu żywa - powiedziałam.
Tata skierował ostrze w kierunku zabitego robota.
- Po walce z nim mogłaś jedynie zginąć! - zwrócił uwagę Optimus - mam nadzieję, że zrozumiałaś swój błąd.
- T-tak - kiwnęłam głową.
Przed nami pojawił się wir mostu kosmicznego.
- Wracamy do domu - odezwał się do mnie łagodniej Autobot.
Nie odpowiedziałam.
- Wujku! - przyleciała Diana - to wszytko jest z mojej winy!
- Diana? - zdziwiłam się z jej przybycia.
- Chciałam, by pomogła mi w zebraniu pieniędzy na uratowanie sierocińca - czerwono włosa opowiedziała w skrócie.
- Nie mogłyście wcześniej nam o tym powiedzieć? - pochylił się nad nią Optimus.
- Nie! Bo nie pozwolilibyście nam na walki robotów - wtrąciłam się do rozmowy.
- Oczywiście! - niemal krzyknął mój ojciec, aż obie zadrżałyśmy - Sygin! Przed chwilą zmusiłaś mnie do...
- Już się boję - wyszeptałam do Diany.
- Wprowadzenia chipa do twojego organizmu.
- Co?!! - warknęłam - będziecie mnie śledzić?!
- Chcę to zrobić dla twojego dobra, a teraz Elita na nas czeka i będziesz miała kolejny szlaban.
- To już lekkie przegięcie... - szepnęłam pod nosem.
Cała nasza trójka wróciła na Cybertron. Faktycznie dzień po powrocie musiałam się poddać operacji wszczepienia chipa. Był on w moim ramieniu. Przez tą malutką rzecz moja rodzina znała moje położenie. W razie obrażeń jakich doznam ma on alarmować ojca i mamę. Tego wieczoru leżałam na swoim łóżku i myślałam nad ostatnimi wydarzeniami. Koniec końców uratowaliśmy sierociniec. Rząd dał pieniądze na ten cel. Mogłam jednak wcześniej pogadać o tym problemie... Teraz mam za swoje... Odkryłam zabandażowane ramię, w którym znajdował się chip. Ten przeklęty przedmiot ograniczy mi wolność, ale z mojej winy. Wstałam i podeszłam do okna. Obserwowałam ruchliwe ulice miasta. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Z każdą chwilą byłam coraz spokojniejsza. Starałam się pogodzić z wszczepieniem chipa, gdyż rozumiem rodzinę, która się martwi. Nagle oślepiło mnie światło. Coś wybijając szybę w oknie wskoczyło do mojego pokoju. Jedynie zdołałam zauważyć czarną dłoń, którą udało mi się uniknąć. Nie czekając na przybycie rodziców wyskoczyłam przez okno zaskakując tym napastnika. Po chwili z moich pleców wyrosły skrzydła, którymi starałam się jak najszybciej trzepotać. Lockdown strzelał w moją stronę lecąc niezbyt dużym statkiem. Z każdą minutą, kolejnym pokonanym metrem czułam narastające zmęczenie. Nawet skrzydła zaczęły mnie boleć. Mimo to musiałam lecieć na obrzeża miasta. Zniżyłam lot. Byłam na granicy miasta. Niespodziewanie, gdy leciałam nad ruchliwą ulicą oberwałam pociskiem w skrzydło.
- No nie! - krzyknęłam z bólem w głosie.
Bezwładnie spadłam na drogę, którą jeździły samochody. Omal nie zostałam potrącona przez zielony samochód! Pojazd w ostatniej zatrzymał się tuż przede mną. Kilku Cybertronian przeszło do trybu robota. Ich dłonie przekształciły się w blustery, ostrza itp. Lockdown wylądował na chodniku. Szedł w moim kierunku z kajdankami w ręku. Znikły moje skrzydła wraz z bólem. Przywołałam buzdygan i tarczę. Psychicznie byłam gotowa do walki.
- My ciebie obronimy! Uciekaj Sygin! - krzyknął jeden z Autobotów.
- Chyba za dużo mieszkańców mnie zna - pomyślałam.
Odwróciłam się plecami do walki, która zaczęła się rozgrywać na nieruchliwej już ulicy. Ostatni raz spojrzałam na osoby, które mnie ochraniały. Nie chciałam tego. Chciałam sama się obronić, ale... Jednocześnie nie miałam zamiaru więcej sprawiać problemów. Wymknęłam się do lasu, w którym planowałam przesiedzieć, aż Lockdown opuści miasto. Jednak poczułam dudnienie podłoża.
- Znajdę cię Sygin! - warczał łowca nagród - nie uciekniesz mi!
Poczułam dreszcze, gdy spodziewałam się, że zabił moich obrońców.
Nie czekając na ojca i mamę biegiem ruszyłam w głąb lasu. Mknęłam między krzewami i drzewami oddalając się od wroga, który jeszcze mnie nie zauważył. Nagle zatrzymał mnie pocisk, który uderzył o metalowe podłoże kilka metrów przed moją osobą.
- Jeszcze raz uciekniesz, a już nie zobaczysz swojej rodziny! - zagroził Lockdown.
Zdenerwowałam się tą groźbą. Nikt nie będzie krzywdził moich, jedynych rodziców! Znowu chwyciłam broń, która pojawiła się w mojej dłoni. Wywołałam skrzydła ignorując krwawienie i piekielny ból. Gwałtownie zerwałam się do walki z transformerem. Gdy przelatywałam obok niego ten bez problemu chwycił mnie i cisnął w metalowe drzewo.
- Myślisz, że mnie pokonasz?
Odpowiedziałam wyciem z bólu. Mimo to chwyciłam kostur, który leżał obok mnie i wstałam.
W tej samej chwili rozległ się hałas. Był to dźwięk charakterystyczny dla odrzutowców. Spojrzałam w niebo. Moją nieuwagę wykorzystał Lockdown, który rzucił na mnie siatkę. Upadłam. Transformer był coraz bliżej, aż mógł po mnie sięgnąć. Przed czarną dłonią ocalił mnie niespodziewany grzmot z nieba. Odruchowo zamknęłam oczy czekając na ewentualny ból, który nie nadszedł.
- Wynoś się z Cybertronu śmieciu! - ktoś warknął.
Był to przerażający głos. Zostałam podniesiona i uwolniona z siatki. Trzęsąc się ze strachu otworzyłam oczy. Spojrzałam na szarego Deceptikona o czerwonych optykach pełnych nienawiści.
- K-kim jesteś? - spytałam drżącym głosem.
- Nie rozpoznajesz swojego wuja? - zaskoczyłam go pytaniem.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, kto jest bratem Optimusa.
- Megatron?! - krzyknęłam.
- Nigdy mnie nie odwiedziłaś więc planowałem do ciebie przyjść.
- Serio? - spoważniałam - nie wiem, czy ojciec będzie z tego zachwycony.
- W takim razie zabiorę cię do Kaonu - powiedział Megatron mój niebiologiczny "wuj".
Drodzy Czytelnicy! Myślę, że będzie jeszcze kilka rozdziałów i niedługo zakończę ten ff, by zająć się innymi. Nie martwcie się to nie jedyny mój fanfik z tematyką transformerów. ;)
CZYTASZ
Sygin Prime
FanfictionPewna Elyoska para emigrowała na Ziemię, bo w Atreii Balaurzy zabijają dzieci, które mają zostać daevami. Na Ziemi rodzi się ich córeczka Sygin. Bardzo wcześnie została daevą ( nieśmiertelną, skrzydlatą wojowniczką). Ale dziewczynka nie wie o tej ta...