Optimus Prime zgodnie z obietnicą zabrał córeczkę na naukę latania. Teraz było jeszcze jasno, a niebieskie niebo zapełniły puchate chmury. Idealne warunki dla daevy, która nigdy nie latała. Autobot miał na sobie części, które otrzymał od Jetfire'a ( postać z Transformers Zemsta Upadłych ). Wraz z Sygin byli na polanie. Jesienny, chłodny wiatr targał długą trawą i włosami Sygin. Dziewczynka szła za ojcem, króry nagle się zatrzymał. Przyklęknął do niej.
- Za chwilę wzniesiemy się w niebo. Pamiętaj o zachowaniu spokoju. Będę cię pilnować. Nie pozwolę ci upaść - wytłumaczył wszystko Sygin, która teraz była nie pewna.
- Może jednak... - chciała się wymigać od tej lekcji. Zaczęła się powoli wycofywać. Optimus nie dał jej na to szansy. Wziął ją na ręce. Z silników odrzutowych buchnął ogień i dym. Autobot z człowiekiem na rękach bardzo szybkim tempem ruszył w niebo. Sygin skuliła się od prędkości. Robot w tym momencie wolniej leciał, gdy był na odpowiedniej wysokości. Dziewczynka niechętnie skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Na jej plecach zajaśniał blask, później pojawiły się skrzydła. Pospadało kilka piór.
Optimus leciał w miarę możliwości powoli, aby dziecko w razie czego nadążyło. Szturchnął Sygin palcem, aby ją zachęcić do startu. Dziewczynka wstała.
- Raz dwa - dopiero na słowo - trzy. Wyskoczyła. Przez pewien moment spadała. Starała się machać skrzydłami. Nie szło jej.
- Nie!! Nie dam rady!! - krzyczała. Optimus przyspieszył i zanurkował. Złapał spadającego anioła.
- Postaraj się jeszcze raz. Musisz uwierzyć w swoje możliwości - zachęcał.
- No dobrze, ale ostatni raz - powiedziała dziewczynka. Spojrzała na stado kaczek lecących nad nimi. - Jak one umieją fruwać to ja też - pomyślała Sygin. Znowu skoczyła z bezpiecznej dłoni. Jeszcze raz spadała. Postarała się poczuć skrzydła jakby się z nimi urodziła. Zamknęła oczy. Tym razem... leciała! Rozluźniła się i spojrzała szczęśliwa na ojca. Ten leciał nad nią i obserwował jej lot. Sygin pospieszyła lot.
- Jeee! Hahaha! - śmiała się na cały głos. Poleciała wyżej do stada ptaków. Teraz leciała za nimi. Czuła cudowny powiew wiatru. Przed nią znajdowała się piękna, biała puchata chmura. Zamknęła oczy i przeleciała przez puch. Trzymała ręce jak samolot skrzydła i poczuła się wolna.
- Jeee! - krzynęła radośnie. Tym razem skrzyżowała ręce. Skrzydła znikły. Pięciolatka czekała, aż będzie blisko lądu. Spadała i spadała. W pewnym momencie chwycił ją Optimus Prime.
- Nie szarżuj. Na to nigdy ci nie pozwolę - zwrócił jej uwagę lekko podniesionym głosem. Mimo to Sygin poczuła na plecach dreszcze.
- Ale zdążyłabym - mimo to się broniła .
- Nie - odpowiedział krótko ojciec.
- No dobrze już tego nie zrobię - przeprosiła. Przywódca jedynie pogładził ją po włosach i pokręcił głową na "nie".
- Na dziś starczy szaleństwa.
- Co?! - oburzyła się jego decyzją. Autobot wylądował na trawie. Postawił dziecko na ziemi. Sygin nie miała ochoty na przerywanie tego fantastycznego szaleństwa w niebie, choć teraz był wieczór. Wzbiła się w powietrze. Lecz ojciecchwycił ją za nogę.
- Jutro po lekcjach znowu będziesz mogła latać - obiecał jej - ale teraz nie.
Sygin posłusznie wylądowała na ziemię. Z jej pleców znikły skrzydła. Optimus wracał do domu piechotą, a za nim szła mała dziewczynka. Był teraz przyjemny spacer. Sygin nie mogła się doczekać kolejnego latania. Choć od teraz może robić to w prawie każdym momencie.
Sorry, że ten rozdział jest taki krótki. :( Następny na pewno będzie miał maks. 1000 słów. :))
CZYTASZ
Sygin Prime
FanfictionPewna Elyoska para emigrowała na Ziemię, bo w Atreii Balaurzy zabijają dzieci, które mają zostać daevami. Na Ziemi rodzi się ich córeczka Sygin. Bardzo wcześnie została daevą ( nieśmiertelną, skrzydlatą wojowniczką). Ale dziewczynka nie wie o tej ta...