- Nie chcę się myć!Jestem zbyt zmęczona! - krzyczała zrozpaczona Sygin mocno trzymana przez Elitę, która szła do łazienki. Elita chciała wykąpać wściekłą dziewczynkę. Kilkanaście minut później lała się woda do wanny. Kobieta - autobot poszła po piżamę dla dziecka. Sygin czekała na nią w pomieszczeniu. Stała przed lustrem. Spojrzała na swoje odbicie. Widziała w nim małą osóbkę znowu ubrudzoną po upadku. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Z pleców wyrosły anielskie skrzydła. Pospadało kilka piór. Sygin znowu spojrzała na zwierciadło tym razem widziała w nim aniołka. Zastanowiła się w tej sprawie:
- Ptaki mają skrzydła, nietoperze i smoki. Więc ja też muszę z tym żyć.
Nagle głośno powiedziała "super!". Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Dotknęła piórka. Były delikatne. Dopiero teraz mogła poczuć skrzydła. Tak jakby się z nimi urodziła. Poruszyła nimi... ale za mocno! Przy okazji strąciła lustro, które upadło na tył. Na szczęście nie stłukło się, lecz wywołało głośny hałas. To przestraszyło Sygin. Skrzydła znikły, a do pomieszczenia szybko wszedł Optimus. Dziewczynka bała się że na nią nakrzyczy, bo poprzedni ojciec tak by zrobił. Szybko podniosła przedmiot. Robot pochylił się i chwycił jej dłonie spojrzał, czy są bez ran. Odwrócił Sygin. Na szczęście brak zadrapań.
- Dobrze, że nic ci nie jest. Bądź ostrożna - powiedział Optimus.
Właśnie w tym momencie przyszła Elita. Przywódca wyszedł z łazienki. Natomiast Diana siedząc na kanapie delektowała się ciasteczkami.
Następnego dnia, rano Optimus obudził Sygin. Dziewczę narzekało na wczesne wstawanie, ale ubrała się i zjadła śniadanie. Gdy mała blondynka była gotowa do wyjścia zauważyła Dianę. Szybko do niej podeszła.
- Przepraszam za wczorajsze zachowanie. Czerwonowłosa uszczypnęła ją w policzek i powiedziała:
- W porządku. Ale nie spodziewaj się pozostałych ciasteczek.
- Czemu?
- Za karę zostały zjedzone - powiedziała nieco złosliwie Diana.
- Sygin chodź - zawołał Optimus i otworzył drzwi na dwór. Czekał na córeczkę. Sygin posłusznie do niego pobiegła. Autobot przekształcił się w ciężarówkę. Dziewczynka weszła do środka. Jej ojciec jechał przez las, później przedmieścia, aż dojechał do szkoły podstawowej. Stanął przy bramie i otworzył drzwi kabiny. Sygin wyszła i spojrzała na nowe, nieznajome miejsce. Na podwórku wiele dzieci biegało, szalało, bawiło. Wszyscy ucichli dopiero wtedy, gdy zauważyli ogromnego robota. Sporo dzieci miało na twarzy strach, ale i zachwyt. Optimus wyprzedził córeczkę i szedł na spotkanie z dyrektorem szkoły. Sygin szybko za nim pospieszyła. Teraz wzroki dzieci padły na nią. Wyglądała jak anioł mając niebieskie oczy, blond włosy i skórę promieniującą lekkim blaskiem. Chyba ma coś wpólnego z tym robotem. Dla pewności jedno z dzieci podstawiło nogę. Sygin oczywiście potknęła się o nią. Rozległo się "ał". Optimus odwrócił się do małej dziewczynki i ją podniósł na nogi. Dalej poszedł przed siebie, uważając na dzieci. One rozeszły się i dalej prowadziły zabawy. Sygin poszła do budynku szkoły. Usiadła na ławce na korytarzu. Obok niej usiadł chłopiec w jej wieku. Miał brązowe włosy i zielone oczy. Był nawet słodki. Sygin czuła jego wzrok. Spojrzała na niego. Wyglądał na zdziwionego. Nagle chwycił nową koleżankę za ramię i pociagnął ją zasobą do łazienki dziewcząt.
- Czy ty jesteś Sygin? Daeva, wnuczka Ariel? - zapytał koleżankę szeptem.
- Skąd ty... ? Eee? - pytanie chłopca zamurowało ją.
- Jesteś moją narzeczoną - nagle wyrzucił z siebie. Sygin zrobiła krok do tyłu .
- Ale jak to?
CZYTASZ
Sygin Prime
FanfictionPewna Elyoska para emigrowała na Ziemię, bo w Atreii Balaurzy zabijają dzieci, które mają zostać daevami. Na Ziemi rodzi się ich córeczka Sygin. Bardzo wcześnie została daevą ( nieśmiertelną, skrzydlatą wojowniczką). Ale dziewczynka nie wie o tej ta...