Zmieniłam tytuł "Wielka Strata" na "Mała, tchórzliwa pchełko".
A czemu? Sami zobaczycie. ;)
Na pewno nowy rozdział będzie dłuższy... I mam nadzieję, że bardziej wciągający!
Nad wieżowcami ogromnego, chińskiego miasta szybowała białowłosa kobieta o anielskich skrzydłach.
Kilkanaście minut wcześniej dostała wiadomość od znajomych, że zostali zaatakowani przez Balaurów.
Lot nad miastem wzburzonym przez ostatnie walki ogromnych robotów utrudniał poszukiwania.
Czasami w powietrze leciały pociski z blusterów.
Daeva bez trudu je unikała.
Dopiero, gdy skończył się konflikt metalowych gigantów Elize była w stanie zauważyć drobniejsze postacie ludzkie.
Brunetka uciekała z pięcioletnią córeczką na rękach, a ojciec walczył z dwójką Balaurów.
Elize już chciała wylądować na polu walki, ale jeden ze smoków ruszył za matką z dzieckiem.
- Za słabe kobiety się zabierasz ty gnido? - w dłoni Elize pojawiły się dwa miecze jednoręczne.
Były lżejsze niż dwuręczny i zadawały większe ciosy konkretnemu celowi.
Białowłosa leciała najszybciej jak tylko mogła, by uratować te dwie osoby.
Niestety na jakąkolwiek reakcję było za późno.
Zerwała się spora część dachu najbliższej im kamienicy i runęła na matkę Sygin.
- Wybacz mi! - krzyknęła kobieta.
Mała blondynka została wyrzucona na drugą stronę ulicy.
Po uderzeniu głową w szklane drzwi sklepu straciła przytomność.
Elize dalej czuwała nad małą dziewczynką.
Daeva chciała zobaczyć jak przyszła, potężna kapłanka zachowa się w trudnej sytuacji.
Czy ucieknie? Albo zacznie walczyć?
Ta pierwsza opcja rozwiałaby nadzieje, że Sygin nie będzie bohaterem, a zerem.
Druga opcja będzie po prostu dobrą okazją do sprawdzenia jej umiejętności bojowych i leczniczych jeśli zostanie ranna.
Być może dla niektórych jest, to okrutne ze strony Elize, ale Sygin jest nadzieją dla Ziemi.
Ktoś taki jak ona nie może być słaby.
***
Warto przyjrzeć się sytuacji Sygin.
Pięcioletnia dziewczynka po kilku minutach odzyskała przytomność.
Pierwsze co zobaczyła, to swoje odbicie w szklanych drzwiach.
W nim była brudna i przerażona blondynka. Jej niebieskie oczy zaczęły łzawić.
Już sama utrata przytomności spowodowała ogromny stres u dziecka, które nawet jeszcze tego nie doświadczyło.
Sygin powoli wstała. Odwróciła się w stronę ulicy. Miała nadzieję, że jej mamusia tam jest i będzie mogła ją przytulić.
Zastała jednak inny widok.
Przy zakrwawionym kawałku blachy stał Balaur, przed którym uciekały.
Humanoidalny smok łapczywie pożerał ciało bez głowy.
- M-ma... - Sygin cicho szepnęła, ale strach nie pozwalał jej mówić.
CZYTASZ
Sygin Prime
FanfictionPewna Elyoska para emigrowała na Ziemię, bo w Atreii Balaurzy zabijają dzieci, które mają zostać daevami. Na Ziemi rodzi się ich córeczka Sygin. Bardzo wcześnie została daevą ( nieśmiertelną, skrzydlatą wojowniczką). Ale dziewczynka nie wie o tej ta...