Uratujmy Train'a!

109 11 0
                                    

Wściekła i jednocześnie smutna siedziałam na kamiennej kanapie w bazie Autobotów. W drodze powrotnej miałam niezłe "kazanie" ze strony ojca. Od tamtego wydarzenia nie odezwałam się do niego.
- Sygin. Wracamy do domu - powiedział tata.
Wstałam.
- Nie wracam - nie zgodziłam się. Miałam ochotę wrócić na wyspę po Train'a. Usiadł obok mnie Optimus.
- Już ci mówiłem, że musimy wracać na Cybertron.
Wspięłam się na jego kolana i na nich usiadłam. Postanowiłam powiedzieć o wszystkim, co miało miejsce na Eyrie
- Na wyspie uratował mnie obcy bot. Zapłacił najwyższą cenę.
- Zamierzasz przywrócić mu życie? - odgadną ojciec.
- Tak. Tylko jest jeden problem. Na tej wyspie przebywa Megatron.
Rodzic lekko zmarszczył brwi.
- Nie będę ciebie narażać na niebezpieczeństwo.
Delikatnie chwycił mnie i wstał. Wyrwałam się z jego uścisku. Wywołałam skrzydła. Po chwili zawisłam w powietrzu tuż przed nimi.
- Proszę tatusiu. Chcę spłacić swój dług! Szkoda mi Train'a! - prawie wypłakałam.
- No dobrze - wreszcie się zgodził.
Zamiast wrócić do domu poszliśmy do tutejszych Autobotów po pomoc.
- Nasza drużyna zwróci na siebie uwagę Deceptikonów i odciągnie jak najdalej od wyspy - powiedział młodszy Optimus Prime.
- Rozpocznijmy akcję jutro - zaproponował Prowl - teraz jest za ciemno.
- Tak Sygin musi wypocząć.
Następnego dnia, gdy z Sari zjadłam śniadanie nie tracąc ani minuty wraz z Autobotami ruszyłam na Wyspę Eyrie. Jechaliśmy w miarę pustymi ulicami w kierunku jeziora.
- Nad nami leci Dreadwing i Megatron! - poinformował Bumblebee.
- Wystawcie odłamek wszechiskry. Powinien zadziałać na nich jak magnez - polecił młody Prime. Niedługo ja i ojciec byliśmy na plaży. Otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z kabiny na piaszczyste podłoże. Wywołałam skrzydła po czym poderwałam wysoko. Gdy byłam kilkanaście metrów nad ziemią ruszyłam ku wyspie. Pode mną leciał ojciec. Nie chciał bym sama leciała do Train'a. W drodze na ląd minął nas dinobot, a dokładniej pterandon. Nieostrożnie machał skrzydłami przez co straciłam równowagę. Odzyskałam ją zanim uderzyłam w taflę jeziora. Dinobota zatrzymał tata. Chwycił on swój ulubiony miecz i zaatakował dzikie stworzenie. Dalej sama leciałam. W końcu dotarłam na plażę wyspy. Nagle ktoś się do mnie zbliżał tupiąc niczym słoń. Z gęstego lasu wyskoczył mechaniczny tyranozaur.
- Grimlock? - odgadnęłam jego imię.
Stworzenie o mało na mnie nie wskoczyło. Dinobot kilka razy pyskiem próbował mnie złapać. Za każdym razem unikałam jego szczęki.
- Grimlock! Nie mam czasu na zabawę!
- Skąd znasz imię Grimlocka?! - warknął bot.
Teraz musiałam unikać celowego zdeptania.
- Muszę uratować przyjaciela! Wiesz gdzie on jest?
Dinobot przestał tupać. Mogłam na chwilę złapać oddech. Chyba zrozumiał moje pytanie.
- Grimlock pomoże ci go znaleźć - obiecał jaszczur. Zaufałam mu, co później bardzo żałowałam. Niespodziewanie gadzina "hapsnęła" mnie. Później podniosła głowę. Czuł ruch i kołysanie. Grimlock gdzieś biegł. Po chwili zostałam gwałtownie wypluta. Byłam cała w energonie i wyglądałam co najmniej żałośnie.
- Idioto! Wystarczyło mi powiedzieć, gdzie jest Train, a nie...! - przerwałam swoje uwagi, gdy spojrzałam na poszarpane ciało martwego bota. Przełknęłam ślinę. Wytrzepałam z siebie lepką ciecz. Gotowa wdrapałam się na przedziurawioną klatkę piersiową. Po chwili wokół mnie tańczyło jasne, ciepłe światło. Lekko targał moimi włosami. Blask ulotnił się z moich dłoni. Nim wypełniło się każde uszkodzenie na pancerzu martwego bota. Po paru sekundach nie było nawet zadrapań.
- Nic nie będzie go bolało, gdy się obudzi - powiedziałam sama do siebie zapominając o obecności Grimlocka i drugiego lądowego dinobota. Wkrótce do nas dołączył mój ojciec.
- Dasz radę go ożywić? W razie czego mam matrycę.
- Muszę. Jestem mu coś winna.
Teraz musiałam zebrać wszystkie myśli i bardzo się skupić. Miałam potężną istotę do ożywienia. Zamknęłam oczy. Poczułam, że delikatnie unoszę się kilka centymetrów nad Train'em. Ze mnie wypłynęła życio dajna fala. Całą sobą czułam słabe bicie jego iskry. Postanowiłam je przyspieszyć, co wymagało z mojej strony więcej energii. Gdy uznałam, że wystarczy otworzyłam oczy i powoli wylądowałam na klatce piersiowej Train'a.
- Gdzie ja jestem?!  Transformer nerwowo wstał przez co twardo upadłam na ziemię.
- Jesteś z powrotem na wyspie - wytłumaczyłam.
- Jeszcze przed chwilą rozmawiałem z Primusem.
- A teraz jesteś znowu z nami - uśmiechnęłam się do robota. Z jego opytk wypłynęło kilka kropel energonu. Przyjaciel gwałtownie mnie przytulił.
- Kolego spokojnie. Zgnieciesz mi kości... - z trudem wysapałam.
- Dziękuję ci Sygin. Masz dobrą iskrę.
- Jak już mam serce - poprawiłam.
Chociaż muszę przyznać, że zrobiło mi się przyjemnie ciepło na sercu. Gdy uścisk trochę się zmniejszył wreszcie mogłam swobodniej mówić.
- Nie mogłam ciebie zostawić na pastwę rdzy.
Nad wyspą leciały dwa odrzutowce.
- Musimy stąd uciekać - odezwał się ojciec.
Tylko jak zabierzemy z tego miejsca nowego kompana? Lokomotywa ani nie poleci ani nie popłynie. Train uciekał ze mną w dłoni. Za nami biegły Deceptikony. Na nasze szczęście zauważyłam lecący na niebie niezbyt duży, prywatny samolot pasażerski. - Train tam masz ratunek!
Bot wiedział co ma robić. Zeskanował pojazd. Po chwili zmienił swój wygląd. Teraz nie był ciemno szary, a biały z niebieskimi elementami. Z jego pleców wystawały skrzydła samolotu z silnikami. Train tuż za Optimusem w ostatniej chwili wystrzelił w błękitne niebo. Wylądowali dopiero na obrzeżach miasta, gdzie czekała na nas drużyna Autobotów. Zapoznali się z nowym przyjacielem.
- Dołączę do Autobotów - obiecał chętny do tego Train.
- Sygin musimy wracać do domu - przypomniał ojciec.
Wstałam na ramieniu nowego kumpla.
- Train. Chodź z nami na Cybertron. Znajdziemy ci dom.
Bot uśmiechnął się i lekko poczochrał moje włosy.
- Dzięki, ale tutaj zostanę.
- Czemu?!
- Pomogę Autobotom w walce. Trochę mnie zdenerwował.
- Nie możesz! Niedawno byłeś martwy!
Usłyszałam za sobą Optimusa Prime'a:
- To jego decyzja.
Westchnęłam.
- W porządku - wymamrotałam - bądź ostrożny.
Train się zaśmiał.
- Będę o siebie dbać.
Koniec końców pogodziłam się z jego decyzją, która dla mnie wydawała się trudna.
Train odstawił mnie na ziemię. Pobiegłam do ojca oddalającego się od Autobotów. Pomachałam do nich zanim uruchomiona, złota kula zabrała nas do domu. 

Wreszcie nowy rozdział! Muszę się ogarnąć z pisaniem tego fanfiku.

Sygin PrimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz