Ostatni atak na Sygin cz. 1

401 22 1
                                    


Wow, aż 2,2 tyś. wyświetleń... dziękuję! Te komentarze i polubienia, wyświetlenia nadal mnie popędzają do pracy. I nadal będą! Jeszcze raz dziękuję za wszystko! Jest to mój pierwszy fanfik. Myślałam, że temat anielskiej córki transformera będzie dla Was czymś dziwnym. Ale zaskoczyliście mnie. No dobra ja tu gadu gadu, a przed Wami akcja...

Mała, blond włosa dziewczynka wraz z innymi uczniami siedziała w klasie i słuchała nauczyciela. Sygin siedziała obok Sekkiego, którego nadal nie lubiła. Byłą wdzięczna mu za uratowanie jej życia, ale te "gadki" o narzeczeństwie były dla niej męczące. Nudna lekcja wreszcie się skończyła. Przerwę spędziła na rozmowach z Dianą i odganianiu Sekkiego. Lecz Sygin nie wiedziała, że następna lekcja nie będzie już taka nudna...

Na następnej lekcji nauczyciel tłumaczył fabułę lektury. Sygin patrzyła na piękne, niebieskie niebo.

- W tej powieści autor szczególną uwagę zwraca na wartość przyjaźni... - wciąż tłumaczył nauczyciel. Sygin nie słuchała go. Marzyła o szybowaniu wśród tych puszystych chmur. Nagle zauważyła coś dużego wyłaniającego się z chmury. To coś wyglądało jak ogromny, futurystyczny statek. Jak na razie nikt nie zauważył tego pojazdu. Z niego wyleciała duża postać. Była za duża na ptaka. Samolot też nie. Istota ta zbliżała się w kierunku tej szkoły. Sygin przetarła oczy. Leciał... przerażający, potężny smok. Nadal nikt w klasiego nie zauważył. Mała blondynka podniosła rękę do góry. 

- Słucham? - spytał ją nauczyciel trochę zirytowany przerwaniem tego wykładu. 

- Mogę iść do toalety - poprosiła Sygin. 

- Niedawno była przerwa - zwrócił uwagę nauczyciel. 

- Nie wytrzymam - pisnęłą dziewczynka. 

- No dobrze... - westchnął nauczyciel. 

Sygin szybko wstała i pospiesznie wyszła. Równie szybko szła do toalety. Nagle poczuła ogromny wstrząs i potężny ryk. Dziewczynka szybko pobiegła do toalety. Zerknęła przez okno. Na podwórku szkolnym wylądował potężny, przerażający smok. Był bardzo dobrze opancerzony. Na szyi między ogromnymi płatami pancerza widniała lawa, która wcale nie kapała na trawę. Również oczy potwora wypełniała, gorąca czerwonawa ciecz. 

- Pewnie chodzi mu o mnie - pomyślała Sygin. Wiedziała, że powinna uciec do domu. Nagle smok ogromną łapą zniszczył dach, ściany i okna tam gdzie teraz klasa dziewczynki ma teraz lekcje. Sygin usłyszała piski i krzyki dzieci. Nie mogła ich zostawić, gdyż ten smok był z jej powodu. Biegiem wróciła do klasy. Otworzyła drzwi. W klasie panował bałagan. Brakowało dwóch ścian. A na podłodze leżał kawałek dachu. Ale chyba nikomu nic się nie stało. Sygin spojrzała na smoka. 

- Ej ty! To mnie chcesz! Ich zostaw! - krzyknęła. Smok jakby w odpowiedzi ryknął. 

- Złap mnie! - ponownie krzyknęła. Wszystkie dzieci oprócz niej zostały ewakuowane. Smok wepchnął swoją mordę w budynek niszcząc go. Sygin uciekła z klasy. Nagle poczuła za sobą gorąc. Goniła ją fala ognia. W tym momencie nie miała innego wyjścia. W biegu skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i wywołała tym skrzydła. Niespodziewanie coś ją uderzyło. Był to smoczy ogon, który omal jej nie zgniótł, a zniszczył za sporą część korytarza. Sygin wyleciała z korytarza. Smok znowu zionął ogniem. Budynek szkoły zaczął płonąć. Dziewczynka ledwo widziała z powodu dymu. Poparzyła się trochę, ale wciąż uciekała. Leciała wśród płomieni. Nagle ktoś zniszczył ścianę. Zrobił to Ironhide. Szybko zabrał małego aniołka z płonącego budynku. W tym momencie wybuchła butla z gazem, która była w kuchni. Wszędzie latały płonące odłamki szkła. Spec od broni osłonił Sygin przed nimi. 

Smok w tym momencie chciał uderzyć przeciwinka ogonem, lecz ten uniknął tego. Autobot wciąż trzymał i ochraniał małą dziewczynkę. Strzelał w smoka. Za każdym razem, gdy pociski trafiały w ciało potwora to jedynie lekko sypały się łuski. Był on ciężkim przeciwnikiem. Nagle smok rzucił się na Ironhide'a. Potwór wręcz wygryzł mu Sygin z ręki. Dziewczynce nie się nie stało, ale była uwięziona w smoczej paszczy. Balaur wypełnił swoją misję. Smok oderwał się od ziemi, ale Ironhide nie chciał się poddać. Bot chwycił ogon stwora. Balaur przestał machać skrzydłami, a więc zaczął spadać. W ten sposób pozbył się ogłuszonego czarnego robota. Smok odleciał. Natomiast w jego paszczy płakała Sygin.   

Sekki

Mimo uwag nauczyciela uciekłem od mojej grupy. W tym samym czasie moja przyjaciółka była w niebezpieczeństwie. Z plecaka zabrałem małą, kieszonkową księgę z umiejętnościami dla kleryków ( ja jestem assassinem ). Nagle budynek szkoły eksplodował. Widziałem też walczącego, czarnego robota ze smokiem. Zauważyłem w mechanicznych dłoniach... moją Sygin. Jej twarz wyrażała strach i smutek. W klatce piersiowej poczułem ukłucie. Biegłem w ich kierunku. Nagle ogromny smok oderwał się od ziemi, ale robot złapał się jego ogona. Potwór przestał machać skrzydłami i spadł ogłuszając przeciwnika. Smok odleciał. Podbiegłem do wciąż leżącego robota. 

- Proszę się nie martwić uratuję waszą Sygin - obiecałem mu. Wywołałem skrzydła i poleciałem za smokiem. Leciałem za nim w odpowiednim dystansie. 

Sygin 

Smok wylądował na metalowej podłodze. Wypuścił Sygin. Ale, aby nie uciekła przygniótł ją ogonem. Sygin wystraszona i zmęczona próbowała się wydostać. Czekali na kogoś. W tym samym czasie obok smoka i małej dziewczynki przechodzili podwładni Lockdown'a. Wszyscy patrzyli się na małą, kruchą istotę leżącą pod ciężkim ogonem. Jeszcze kolejna godzina czekania, a kości Sygin zostaną zmiażdżone.  Do smoka podszedł jeden z balaurów. Miał kilka metry wysokości. Odezwał się on do smoka. Język ten był dziwny, twardy, przerażająco brzmiał, aż włosy się jeżyły. 

Smok podniósł ogon dając Sygin odetchnąć, przed dalszą niewolą. 

Baza wojskowa

Gdy Ironhide doszedł do siebie prędko wrócił do bazy. Szczegółowo opowiedział Optimusowi o wszystkim co się stało. Optimus Prime musiał zachować spokój, gdyż był przywódcą. Nie mógł wybuchać emocjami, choć w środku był wściekły. 

- Wszyscy wojownicy bez wyjątku idą ze mną odbić Sygin - rozkazał Autobotom. Przywódca bał się o swoje jedyne dziecko. Miał też nadzieję, że nic jej nie będzie. Porywaczom, prześladowcom Sygin nigdy nie wybaczy...

Sygin

Dziewczynka została zabrana do więzienia. Jej ręce zostały skute w łańcuchy, które zwisały z sufitu. Lecz sufit ten był wysoko nad podłogą, a łańcuch w miarę krótki. Sygin zaczęły drętwieć ręce. Z jej oczu wypływały łzy. Czy kiedykolwiek znowu zobaczy swoją nową rodzinę?


 Przepraszam napisałam tylko 974 słowa, a obiecałam minimalnie 1000. 

  

Sygin PrimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz