(POV FYODORA)
- A co robiliśmy? Mówił ci Sigma? Mam nadzieję że nic zbyt głupiego... - Powiedziałem do Nikolaia z lekkim zdenerwowaniem, mając nadzieję że nic takiego nie zaszło. Miałem tylko nadzieję że nie wyczuje tych emocji w moim głosie...
- A nic takiego! Tylko jakieś głupie żarty, wiesz... Jak takie typowe pijaczki... Hehe... - Doskonale słyszałem tą panikę w jego głosie... Tak jakby stało się coś, czego nie chciałby mi powiedzieć. Ale nie chciałem wyjść na jakiegoś natręta, więc odpuściłem.
- A ok... Głowa mnie boli... - rzeczywiście, bolało jak cholera.
- Ojj... Przynieść ci jakieś tabletki przeciwbólowe, Dosiu? - odpowiedział na to Nikolai.
Niko jakoś strasznie się o mnie ostatnio troszczył... Nie wiedziałem tylko dlaczego. I od kiedy mu tak zależy... Ale... Nie miałem nic przeciwko. Nawet skrycie trochę uważam, że to trochę urocze...
Po chwili zjawił się znowu w pokoju ze szklanką wody i opakowaniem tabletek.- Proszę, Dosiu~!
- Dziękuję.
Wziąłem opakowanie, a następnie wziąłem jedną tabletkę do ust i popiłem ją wodą.
Nikolai po tym jak wypiłem całą wodę, która była w szklance, wziął ode mnie tabletki i szklankę, które odniósł z powrotem do kuchni. Po tym jak wrócił usiadł na łóżku, widziałem że wygląda na zmęczonego.- Niko? - powiedziałem do niego, mając nadzieję że spojrzy na mnie i powie mi czy aby na pewno nic go nie trapi.
- Tak, Dosiu..? - Nie odwrócił się do mnie, lecz dalej pusto patrzył w podłogę wprost przed nim, byłem pewien, że coś jest nie tak.
- Wszystko w porządku, Kolai?
- No.. tak- nie zdążył nawet dokończyć zdania bo do pokoju wszedł wręcz wściekły Sigma.
- CO TO DO CHOLERY MA BYĆ!? - pokazał na torbę pełną różnorodnych flaszek.
- Co? - Zapytałem. Nie rozumiałem o co dokładnie mu chodzi.
- JAK TO "CO"? NA CHOLERĘ WAM TYLE WÓDKI?? JA JUŻ SIĘ NIE ZGADZAM ŻEBYŚCIE MI TU WIĘCEJ CHLALI!! - wręcz płonął ze złości.
- Spoko, spoko. Już nie będziemy. - powiedziałem najspokojniej jak się tylko dało. Rozumiem że można się zdenerwować, ale żeby wpadać w aż taką złość? Nie wiem czy to ma sens...
- "SPOKO, SPOKO". MÓWISZ TO TAK JAKBYŚCIE WCZORAJ Z NIKOLAIEM NIE WYCHLALI ŁĄCZNIE PRAWIE PIĘĆ FLASZEK I JAKBYŚCIE MIELI NORMALNE ROZMOWY NA POZIOMIE DZIENNYM!!
- Co masz na myśli "Jakbyśmy mieli normalne rozmowy na poziomie dziennym", Sigma?
- A NO TAK, BO WY NAWET NIC NIE PAMIĘTACIE... BRAK SŁÓW, SZKODA GADAĆ... - Sigma dalej był zdenerwowany, ale powoli jego emocje opadały.
- To powiesz w końcu o co chodzi? - ponowiłem pytanie, chcąc znać prawdę.
- No co do tego, to pamiętam tyle, że wasze rozmowy były... Dosyć... Wypełnione jakimiś dziadowskim tekstami na podryw, na które tylko by debil poleciał. Ale tak was to jarało... Że nawet ciekawie się to oglądało...
Chciałem wiedzieć więcej o tych "dziadowskich tekstach na podryw", ale nie chciałem pytać. Jeszcze dowiedziałbym się jak bardzo mnie ponosi po pijaku... Ta, wolę nie wiedzieć...
Nikolai przez ten cały czas gapił się za okno. Coś musiało zadręczać jego myśli...
- Dobra, nie chce mi się tu już stać. Odłożę te wszystkie flachy na miejsce... - powiedział Sigma wzdychając. W sumie to mu się nie dziwię jakbym mieszkał z jakimiś gejami alkoholikami też byłbym już na skraju załamania nerwowego.
Gdy Sigma wyszedł z pokoju wstałem i podeszłem do Nikolaia. Usiadłem przed nim na podłodze i delikatnie chwyciłem jego dłonie.
- Nikolai, co się dzieje..? Coś cię męczy? Proszę powiedz mi... - zapytałem go już nieco bardziej zmartwiony.
- Nic... - z jego oczu zaczęły cieknąć łzy.
- Niko...
Otarłem jego łzy i usiadłem obok niego tak blisko niego jak tylko się dało. Dalej delikatnie trzymałem jego dłonie. Czułem jak lekko się trzęsie. Płakał. Nie było dobrze, widziałem to. Chciałem mu pomóc.
★★★
Przepraszam że to jest trochę smutne ale jakoś do tąd zaprowadziła mnie wena... Hehe- :'3
CZYTASZ
Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne
FanfictionTa opowieść opowiada o ciekawych przygodach Fyodora, Nikolaia i Sigmy. Pisałom to z różnych punktów widzenia, żeby to urozmaicić! Mieszkają oni razem w jednym domu i dużo się tam dzieje. (trochę patologia)