Grzyby (ale brak)

226 27 24
                                    


(POV SIGMY)

Czyli tak naprawdę to oni znają się aż... SZESNAŚCIE LAT...??
To strasznie dużo... Nie wiem czy Nikolai nawet umie aż do tyłu doliczyć, a szczerze mówiąc to wątpię.

- Czyli... Technicznie to of jakichś piętnastu lat conajmniej mogliście już być razem...? A jednak jesteście dopiero teraz..?

Trochę nie rozumiałem sytuacji, ale mimo to, próbowałem zrozumieć to wszystko jak najlepiej.

- Aj tam, Sigmuś, przecież wiesz, "jak kocha to poczeka"~!

Nikolai zawsze tak mówił, normalnie to było jego ulubionej powiedzenie, nawet jak nie pasowało do sytuacji. No chociaż nie mam się tym razem do czego przyczepić, tym razem mu się akurat udało...

- Czyli znaliście się długo wcześniej, tak?

- Idziemy na grzyby?

- Nikoś, ale ty chory jesteś...

- Gówno prawda, nie jestem chory!

Boże, oni to mają kłótnie z dupy. Tak samo z resztą jak pomysły Nikolaia, też nie wiem z kad on je bierze.

- To idziemy na grzyby czy ni-

- Nie. Nie idziemy na grzyby, Nikosiu, ty nawet grzybów nie lubisz.

No i znowu będą się kłócić, ale wyjść to by było tak raczej średnio w takim momencie, więc po prostu posłucham...

- Ale je się tak fajnie zbiera, Dosiu! No przecież to takie fajne chodzić po lesie i szukać grzybów! No dawaaajjj~ Chodźmy na grzyby!!

- Nikoś... Teraz nie pójdziemy na grzyby, bo jeszcze nie jesteś w dobrym stanie, żeby gdzieś iść...

- Przecież mi nic nie będzie! No bo w końcu co? Wpadłem tylko do rzeki, nic takiego! Jak tylko wyschną mi włosy i się przebiorę, będę mógł iść!

- Ale będzie ci zimno i się przeziębisz!

- Ale jest ponad dwadzieścia sześć stopni!

Popatrzyłem za okno, nie wiedząc nawet co mówić, było tak trochę niezręcznie teraz coś mówić, jak się "kłócili". Chociaż tak naprawdę ja bym tego kłótnią nie nazwał, bardziej kolejna próba Nikolaia do namówienia na coś Fyodora.
Po tym jak wyjrzałem za okno, zauważyłem że na dworze lało, nawet porządnie.
Przerwałem Fyodorowi I Nikolaiowi ich rozmowę:

- I tak nigdzie nie pójdziemy. Pada.

- No nie, a tak chciałem iść..!

Wyszedłem z pokoju, miałem ochotę po prostu iść spać. Z racji tego, że było już nawet późno, bo około dwudziestej pierwszej trzydzieści, robiło się ciemno. Chciałem iść dziś wcześniej spać, bo jednak byłem trochę zmęczony tym całym dniem.

- Oni są strasznie szczęśliwi...

Mówiłem do siebie, często miałem dużo przemyśleń przed snem.

- Chciałbym móc być kiedyś taki szczęśliwy... Z kimś... Z kimś wyjątkowym...

Nie miałem w swoim życiu praktycznie nikogo więcej niż Fyodora i Nikolaia... Chyba musiałbym kogoś poznać, tylko jak? Na imprezy nie chodzę, bo to totalnie nie mój klimat, studia też już skończyłem, więc tam nikogo nie poznam, więc musiałby to być czysty przypadek... I napewno dużo szczęścia...

- Ehh...

Po prostu muszę już iść spać, bo rozmyślanie nad tym w niczym mi nie pomoże.

...

Obudziłem się około ósmej rano, czyli tak jak przeciętnie wstawałem.
Po jakiejś chwili, kiedy skończyłem robić moja codzienną ranną pielęgnację skóry twarzy, była już za pięć dziewiąta. No ale cóż, uroda się samą sobą nie zajmie, a jakoś trzeba wyglądać.
Ubrałem też jakieś w miarę eleganckie ubrania, ale też starałem się nie przesadzić, tak żeby nie było mi za gorąco.
Nie wiedziałem co zrobić ze sobą potem, gdy już byłem gotowy. Zazwyczaj szlem do kuchni i robiłem wszystkim śniadanie, ale teraz jesteśmy w domu rodzinnym Fyodora... CY powinienem iść do kuchni i zrobić jedzenie? Czy powinienem chociaż pomóc?

★★★
Krótszy rozdział bo potrzebuje innego POV. :3 (Btw szykuje coś mega mocnego, mam nadzieję, że dobrze wszystko wyjdzie i się uda napisać tak, żeby każdemu spasowało. Nie mogę powiedzieć szczegółów, bo byłby to duży spoiler, więc zapytać was też odpada. Muszę się po prostu zdać na szczęście, i na to że będzie git jak to dodam- 😭)


Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz