Sigma i odpoczynek!?!?

280 26 9
                                    


[DISCLAIMER:
Są przekleństwa- (przepraszam ale czasem się nie da bez nich napisać tego co mam dokładnie na myśli :'3) Aczkolwiek starałom się je trochę pomijać- (coś nie pykło)...]

(POV SIGMY)

Jeju... Wreszcie sobie odpocznę? Czy to możliwe? Tak się da? Hmm... No nie wiem, nie wiem... Mam nadzieję...
Kiedy Nikolai i Fyodor wyszli z kuchni zaznałem lekkiej nutki spokoju... Ale nie wiem po jakiego chu- ZNACZY... Nie wiem po co się kłócić o to czy jedzenie lepsze jest zimne czy ciepłe... Przecież wiadomo że i tak mam rację. A z resztą, to ja robiłem te pierdo-... Ekhem-... Jakże przepyszne naleśniki...
Szczerze mówiąc, to przez nich mi już nerwy puszczają... Chyba nawet widać...
Dobra, ale dzisiaj będzie ten jeden jedyny dzień, w którym sobie odpocznę... Postanowiłem, że wezmę książkę i ją poczytam, zrelaksuję się, bo mi się należy.
Długo nie potrwała jednak moja radość z życia. Bo w końcu jak można mieć normalny dzień mieszkając z dwoma wiecznie naćpanymi i napalonymi gejami? No i zgadnijcie kto zapukał tym razem do mych drzwi... No oczywiście... Nikolai pierdolony Gogol.

- NO ŻESZ KURWA MAĆ. CO!?

Wydarłem się od razu na niego, zanim nawet zdążył wejść. Na moje wrzaski aż podskoczył w miejscu, i wykrztusił z siebie szybkie, głośne:

- BOŻE-...

- CZEGO DO CHOLERY JASNEJ CHCESZ W MÓJ JEDEN JEDYNY DZIEŃ WOLNY!?

Nikolai po tych słowach schował się za drzwiami, chyba się przestraszył mojej zdenerwowanej osobowości... Chyba mnie nigdy wkurzonego nie widział... Ale jednak mimo wszystko, powiedział lekko zmartwiony, zduszonym tonem:

- Bo... Ja... Ja i Fyodor...

Czy on właśnie powiedział na Fyodora po imieniu? Czy on właśnie powiedział "Fyodor" zamiast "Dosia"...? Jak to możliwe...?

- My... G-Głodni... Głodni jesteśmy...

Boże znowu? Weź się nade mną zlituj. Nie każ mi znowu dla nich gotować bo mnie coś rozpierdoli chyba...

- Nikolai ty mnie nawet nie denerwuj.

- T-Tak jest...

Biedny, nawet mi się go szkoda zrobiło. Jeszcze bardziej wsunął się za drzwi, tak że praktycznie widziałem tylko jego ręce, nerwowo trzymające się drzwi i jego twarz, na której było widoczne przestraszenie.

- Ehhh...

Głęboko westchnąłem, po czym odpowiedziałem:

- Zrobię wam kanapki, jak pójdziecie do sklepu po chleb, ser, szynkę i masło. Tylko musicie obiecać że się nauczycie chociaż cokolwiek gotować... No bo na miłość boską...

- T-Tak...

On już chyba był tak się mnie przestraszył, że jedyne co umiał z siebie wydusić to "tak", i jeszcze na dodatek się przy tym jąkał... No cóż, może naprawdę byłem aż tak zły? Kto wie... Aczkolwiek po prostu jestem nie w humorze, więc nikt nie może mi nic zarzucić.
Nikolai już zdążył wrócić do swojego pokoju, a ja poszedłem do kuchni, gdzie byłem zmuszony do zrobienia tych głupich kanapek, dla tych debili, którzy nawet tego nie umieli dobrze zrobić... Eh, no ale przynajmniej nikt mi nie nudził za uszami "A kiedy będą te kanapki?" "A zrobiłeś już?" "Bo ja głodny jestem.", jakby dobra? Ale czy mnie to interesuje?
Gdy zrobiłem im wreszcie ich jedzenie, które tak długo żulili ode mnie, poszedłem do pokoju Nikolaia, żeby im je dać.
Mam wrażenie, że wszedłem w złym momencie, bo... Fyodor siedział na krześle przy biurku, a na nim, wtulając się a niego, Nikolai. No trochę to było słodkie, nie powiem... Położyłem kanapki na pościelonym łóżku, starając się przy tym nie wytworzyć żadnego glosniego dźwięku. Nie chciałem rujnować im momentu. Z resztą Nikolai chyba spał, a jak się go obudzi, kiedy ma jakiś "fajny sen", to później strasznie to przeżywa, i opowiada te jego głupiutkie sny przez parę następnych godzin, a ja nie mam zbytnio ochoty tego wszystkiego słuchać...

★★★
Przez to całe pisanie o kanapkach jestem głodne... (Jest 00:52 jak to pisze-)
Taki lekko wulgarny rozdział, no ale jak Sigma się wkurzy, to bywa...

Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz