Normalnie dramat...

375 24 23
                                    

Normalnie dramat...

(POV SIGMY)

Nie wiem czy to napewno był dobry pomysł kazać im zrobić obiad... No nie wiem, może nie będzie tak najgorzej. Postanowiłem że zrelaksuję się trochę czytając książkę.
Po chwili czytania, byłem pewien, że nie minęło nawet dziesięć minut, usłyszałem jakieś krzyki dochodzące z kuchni... Boże, na co ja się pisałem? Czy ja się na pewno dobrze czułem, mówiąc im żeby cokolwiek zrobili sami? Czy oni właśnie zbombardują kuchnie? Boje się nawet sprawdzać.
Dobra, przecież oni są dorośli... Prawda? Ogarną to jakoś, co nie? Co nie..?
....
Dam im chwilę... Może za bardzo się tym przejmuje...
No ale przecież jak coś spalą, to lepiej wiedzieć od razu...

- JAPIERDZIELE, BIEGNIJ PO GAŚNICE!

Usłyszałem krzyki Fyodora z kuchni.
DOBRA TERAZ JUŻ WIEM ŻE COŚ ODWALILI.
Szybko zbiegłem po schodach, żeby zobaczyć co się dzieje.
Nagle zobaczyłem coś w co nie chciałem wierzyć. Fyodor próbował wylać wodę z garnka, tak żeby nie wylać makaronu, no ale coś mu nie szło. Palnik dalej się palił, nawet go nie przykręcili... Woda z makaronu była rozlana po całym blacie kuchennym. I na dodatek Nikolai z gaśnicą próbował to wszystko ugasić. Debil nawet palnika nie umiał przykręcić... Brakowało jeszcze tylko żeby sos im spadł na podłogę i upierdylił wszystko na około.

- BOŻE ŚWIĘTY...

Wydarłem się prawie upadając na podłogę od tego wręcz bolesnego dla mnie widoku, nieudolnego pokazu "gotowania". Co ja gadam. "Prawie upadłem", dokładnie mówiąc wręcz dramatycznie wywaliłem się uderzając głową o kąt stołu.
Obudziłem się nawet nie wiem kiedy. Leżałem na kanapie w salonie. Koło mnie siedział ten debil, Nikolai.

- O, cześć, Sigmuś! Wstałeś już.

- Co wyście zrobili!?

Nikolai gapił się na mnie, widziałem, że głupio mu z tego powodu, że dosłownie spalili wodę i makaron.

- My..? A, nic takiego...

- Mam pytanie... JAKIM CUDEM ZEPSULIŚCIE COŚ TAK ŁATWEGO!?

- A, no tak jakoś wyszło... Hehe-

- NIKOŚ, SIGMA WSTAŁ?

Fyodor darł się z kuchni.

- Czekaj, Dosiu! Idę tam!

Nikolai tak jak mówił, tak zrobił. Wstał spokojnie z kanapy i wyszedł z pokoju.
Nie wiem o czym rozmawiali w kuchni, ale szczerze mnie to nie interesuje. Widzę też, że Nikolai jest ostatnio w lepszym stanie. To pewnie zasługa tego, że jest z Fyodorem. Chociaż nie wiem czy chodzą, ale napewno się dogadują.
Po niedługiej chwili czekania, wreszcie zjawili się z tabletkami na ból głowy. Mam ochotę zjeść całe opakowanie.

- Jak się czujesz, Sigma?

Zapytał się Rusek.

- A jak mam się czuć po tym jak przywaliłem głową w kąt stołu?

- Nie wiem- lepiej się czujesz?

- A WYGLĄDAM JAKBYM SIĘ LEPIEJ CZUŁ?

Fyodor poddał się, wyszedł z pokoju, no to fajna mi rozmowa. Nikolai się tylko za nim obrócił, a potem znów spojrzał na mnie.

- No. Już, już, Sigmuś. Masz te tabletki, popij se.

Położył opakowanie na stoliku, który znajdował się blisko mnie i wyszedł.
Założę się, że poszedł do Fyośki. No ale czego się po nich spodziewać?

Miałem nadzieję, że ten dzień się szybko skończy, bo dłużył się i dłużył w nieskończoność. Było na szczęście już około dwudziestej, więc zaczynało się robić coraz ciemniej na zewnątrz.

Jakieś około piętnaście minut później podeszli do mnie Fyodor z Nikolaiem. Powiedzieli mi, że zamierzają iść na spacer.

- Ale jak na spacer?

Zapytałem lekko zdziwiony, tym że wychodzą o tak później porze.

- No na spacer, chcemy się trochę przewietrzyć, przejść, tak po prostu.

Dobra, jak chcą to niech idą. Ważne żeby mi nie zawracali głowy...

- To idźcie.

Wyszli nawet bez słowa pożegnania. W sumie to nawet nie chciałem ich już widzieć czy słyszeć... Może nie powinienem być taki niemiły, chociaż muszę przyznać, że nieźle mnie dziś zdenerwowali...

★★★

(Coś śmiesznego na koniec)
Ktoś: Jak bardzo jesteś zmęczony Fyodorem i Nikolaiem?

Sigma: Tak.

Mam nadzieję, że się podobało!! :3

Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz