Dosiu, mam kaca

574 38 9
                                    

(POV NIKOLAIA)

Obudziłem się około godziny 14.53 na totalnym kacu. Głowa mnie bolała jakbym nie tylko pił te flaszki, ale też bił się nimi w łeb. Obok mnie leżał Fyodor, całkiem słodko spał... Ale nie o tym jest ten rozdział! Zastanawiałem się czy go obudzić, czy dać mu dalej spać... W sumie to nie chciałem go budzić, no ale jakoś się trzeba dowiedzieć czemu razem spaliśmy...

- Dosiu? - zapytałem lekko trzęsąc jego ramieniem.

Po jakiejś chwili dopiero otworzył oczy. Leżał jakby na pół przytomny. Chwilę zajęło mu zorientowanie się gdzie w ogóle jest.

- Kolai..? Co się stało? Czemu tu jesteśmy? Nie pamiętam żebyśmy tu szli... Nic nie pamiętam...

No to super, obaj nic nie pamiętamy i na dodatek głowa boli. Jest trochę źle... Pasowałoby zapytać Sigmę co się stało... Ale on pewnie się tylko na nas wydrze. W sumie nie dziwię się mu trochę...

- Dosiu... Ja też nic nie pamiętam... Ani jak tu trafiliśmy, ani co było wcześniej... - powiedziałem tak spokojnie jak tylko się dało, jednak trudno było ukryć zakłopotanie.

- Jestem zmęczony... Która godzina..? - spojrzał na mnie swoimi pięknymi, malinowymi oczami...
"Dobra nie czas się zagłębiać w kolor jego oczu! Muszę się trochę ogarnąć..."
Pomyślałem odwzajemniając jego spojrzenie.

- Będzie około piętnastej... Ostatnio jak patrzyłem było trochę przed... - powiedziałem trochę niepewny.

- Mhm. No to nieźle... Sigma się pewnie zdenerwuje. - trochę speszył się Rosjanin.

Wstałem z łóżka, ale lekko się trząsłem. Nogi za też zaczęły mnie boleć. Teraz już wiem że musiałem się nieźle upić...

- Dosiu, poczekaj tu na mnie. Muszę zapytać Sigmę co się stało, a później do ciebie wrócę i ci wszystko opowiem. - powiedziałem do niego stanowczym ale troskliwym tonem. Nie chciałem żeby się przemęczał, bo biedny pewnie też się źle czuje... Chwila... Czemu mi aż tak zależy..? Dobra, to teraz nie istotne!!
Poszedłem do Sigmy, był w kuchni, tak jak myślałem. Robił obiad, tak jak zazwyczaj.

- Sigm- Nawet nie dokończyłem bo ten już mi przerwał. Było słychać że nie jest w najlepszym humorze.

- Co znowu?

- Co się stało wczoraj? Nic nie pamiętam...

- No pewnie że nie pamiętasz... Upiliście się jak jakieś zwierzęta i trzeba was było zbierać. Nie miałem zamiaru wnosić Fyodora na piętro, więc po prostu położyłem go koło ciebie. Macie szczęście że w ogóle was przeniosłem, bo jakbym tego nie zrobił to byś pewnie leżał na podłodze w salonie.

- Aha... Ile dokładnie wypiliśmy...? - zapytałem zaciekawiony ale też trochę przybity.

- Ty dwie flaszki a Fyodor jedną i trzy kieliszki.

- A coś między nami zaszło..? W sensie między mną i Dosią... - zapytałem trochę czerwony na twarzy, ale po prostu umierałem z ciekawości... Nie wiem dlaczego to miało dla mnie znaczenie. Po prostu chciałem to wiedzieć.

- Nie wiem. Ja was tylko odniosłem do łóżka... A i jeszcze w wcześniej się podrywaliście, ale to chyba normalne jak się jest tak upitym. - dodał na końcu.

Nie byłem do końca pewien co mam o tym myśleć... Przecież Fyodor mi się nie podobał.... Prawda? Więc dlaczego mnie to interesowało?

Zmęczony myślami wróciłem do mojego pokoju, gdzie dalej leżał Fyodor. Patrzył za okno.

- Już jestem, Dosiu. - Powiedziałem żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Udało mi się. Odwrócił wzrok i teraz patrzył wprost w moje oczy, swoimi pięknymi, malinowymi oczami, które wydawały się teraz jakoś mniej puste niż wcześniej. Widziałem w nich odrobinę szczęścia. Cieszyło mnie to.

- Sigma powiedział mi co zaszło wczoraj...

- I jak? Było źle? - zapytał mnie Rusek.

- Strasznie dużo wódki wypiliśmy... I dlatego nas wszystko boli, bo mamy kaca. - odpowiedziałem mu starając się unikać szczegółów, które mogły by ukazać moje zakłopotanie tą sytuacją.

- A co robiliśmy? Mówił ci Sigma? Mam nadzieję że nic zbyt głupiego...

★★★

Trochę dłuższy rozdział niż ostatni, coprawda mógłby być jeszcze dłuższy... Ale wolę zostawić coś na 3 rozdział!! :3

Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz