Gdzie poszedł Fyodor?

244 18 10
                                    


(POV NIKOLAIA)

Obudziłem się... Leżałem wtulony w Dosię... Jak ciepło i przyjemnie się tak leży. Zero zmartwień... A nie chwila. Głodny jestem. Nic nie jadłem a jest już... Nawet nie wiem która była godzina, ale to teraz nie istotne.

- Dosiu..~

Wymruczałem cicho do Fyodora, mając nadzieję, że chociaż w lekkim stopniu zainteresuję go to, czego od niego chciałem.

- Hm? Coś się stało, Nikoś?

Tak! Udało mi się przykuć jego uwagę, dokładnie tak jak chciałem.

- Głodny jestem...

- Są kanapki na łóżku, zjesz?

Czyki jednak Sigma zrobił te kanapki, no to super, ciesze się, zjem coś w końcu. Wstałem i podszedłem, żeby wziąć kanapki.
Kanapki były bardzo dobre, nie powiem, Sigmuś się postarał, chociaż miał zły humor.
Nagle odezwał się Dosiu, co mnie zdziwiło. Nie wiedziałem o co może chodzić.

- Nikolai, muszę gdzieś pilnie wyjść. Powiesz Sigmie że mnie nie będzie?

- No, powiem... A gdzie konkretnie idziesz?

- Wszystko wam powiem później. Jak wrócę, dobrze?

Kiwnąłem tylko głową, na znak że mi pasuje, ale nie miałem bladego pojęcia gdzie może iść... Na dodatek nie chciał mi nic powiedzieć, co jeszcze bardziej zmuszało mnie do myślenia.
Gdzie on idzie? To pytanie krążyło w mojej głowie od momentu w którym wyszedł z pokoju. Może nie powinienem się tym aż tak przejmować? Przecież na pewno nic mu nie będzie, tylko wyszedł coś załatwić. Możliwe nawet, że wyszedł tylko do sklepu a ja się niepotrzebnie przejmuję... Dobra, muszę się czymś zająć żeby o tym nie myśleć.
Postanowiłem, że poczytam. Nigdy nie czytałem, więc może mnie to zaciekawi na tyle, że uda mi się zrelaksować...
Poszedłem do Sigmy i zapytałem go:

- Sigmuś, dasz jakąś książkę? Tylko ciekawą.

- Ty czytasz książki? Ty umiesz czytać w ogóle? Jakaś nowość.

Czy on mnie właśnie obrażał!? Jak on mógł!?

- No ej no! Może chce? I co mi zrobisz?

- No już, spokojnie, spokojnie. Co cię tak wzięło na czytanie? Nie macie z Fyodorem nic lepszego do roboty, tylko czytanie?

- A! Właśnie! Dosiu kazał ci przekazać, że poszedł gdzieś, i wróci później. Powiedział też, że jak wróci to nam wszystko opowie.

Sigma się na chwilę zamyślił, po czym powiedział:

- Co do książki, to poczytaj sobie może "Zbrodnię i Karę", a co do Fyodora... No jak wyszedł, to git. Wróci, to będzie się "tłumaczył" gdzie był.

Wziąłem książkę, postanowiłem, że Sigma ma rację. Jak Fyodor wróci, to o wszystkim nam powie, więc nie ma się czym przejmować...
Po jakiejś godzinie czytania, postanowiłem, że już mi się nie chce. Odłożyłem książkę na półkę, z zamiarem dokończenia jej później... Lub i nie, bo treść mnie trochę nużyła, i nic nie pamiętam... Zorientowałem się też, że jedyne co dziś jadłem to były dwie kanapki, a było już po siedemnastej... Musiałem coś zjeść. Tylko co? Wstałem w końcu z łóżka, w którym czytałem książkę. Nogi mnie strasznie bolały bez powodu... Głowa również, ale nie mam pojęcia dlaczego. Nie zważając na to, poszedłem do kuchni. Przejrzałem lodówkę i jak zwykle, dwa kabanosy na krzyż, jakaś stara szynka, jogurt przeterminowany o chyba trzy miesiące i jajko nieznanego pochodzenia... Może uda mi się jakoś ugotować to jajko..? Nie, lepiej pójść do sklepu po zupkę chińską i porządnie zjeść, a tak to jeszcze Sigma mnie odpierdoli, że spale kuchnię... Chociaż jednocześnie wszystko mnie boli, a do sklepu jednak jest z kilometr... Eh, no to chyba nie pójdę... Chociaż, jest jeszcze szansa na to, że znajdę coś wartego uwagi w spiżarni.
Sprawdziłem. TAKK! Była! Była zupka chińska!

★★★
Ten rozdział taki trochę na szybko, ale zależało mi żeby go dopisać do końca, bo... A nie powiem. Jeszcze trochę, i się dowiecie. <3

Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz