Dosiu... Przepraszam...

265 22 17
                                    

(POV NIKOLAIA)

[DISCLAIMER: wzmianki o niezdrowym odżywianiu. (Tak, wiem, już zacznę to naprawiać, już będzie dobrze, nie bijcie mnie plz-...)

Musiałem dziś iść do Fyodora, i powiedzieć mu co jest nie tak. Chciałem żeby to się skończyło raz na zawsze. Musiałem w końcu wrócić do normalnego jedzenia, nie mogłem po prostu nie jeść.
Poszedłem do pokoju, czekając na Fyośkę. Kiedy w końcu przyszedł, widział od razu, że coś jest na rzeczy i że ewidentnie musimy o czymś porozmawiać.

- Niko... Coś... Coś się stało..?

Widziałem w jego oczach, że był widocznie zmartwiony, i że patrzył na mnie że szczerym współczuciem. Nie wiedział jeszcze co się dzieje, ale chciał pomóc.

- Fyodor... Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia... Mam problem, od dłuższego czasu. Mam problem z jedzeniem, nie potrafię nawet zjeść całych trzech posiłków...

Zacząłem płakać, łzy wylewały się z moich oczu niekontrolowanie. Rozmowa o tym była dla mnie szczególnie trudna.
Fyodor usiadł obok mnie i przytulił mnie. Wiedział, że to nie będzie dla mnie łatwe, ale był pewien, że postara się że wszystkich sił, żeby mi pomóc z tego wyjść.

- Nikoś, nie płacz, proszę... Pomogę ci, nie zależnie od tego, ile to zajmie. Kocham cię, Nikolai, i dopilnuję, żeby wszystko było dobrze.

Też owinąłem swoje ręce wokół jego szyi, przytulając go. Czułem że mam w nim wsparcie, było to dla mnie naprawdę ważne, dużo to dla mnie znaczyło.

- Dziękuję ci bardzo, Dosiu... Kocham cię...

Dalej tuliłem go, jednocześnie płacząc w jego ramię. Byłem absolutnie pocieszony tym faktem, że jest szansa wreszcie pozbyć się tych okropnych dla mnie zaburzeń odżywiania...

...

Później tamtego dnia mama Fyodora zrobiła nam dobry obiad, tak jak to zwyczaj w słowiańskich krajach, pierogi. Moje ukochane pierogi ruskie, jadłem je całe dzieciństwo... Ah, kochałem je zawsze.
Zjadłem całe, jakimś cudem. Nie wiem nawet jak i dlaczego... Po prostu byłem głodny? A może tak bardzo mi zależało, żeby przestać się głodzić...? To nie miało znaczenia, ważne że zjadłem.

Później poszliśmy wszyscy do salonu, było tam tyle pięknych, zabytkowych rzeczy. Tyle wspomnień... Rozmyślałem szczególnie nad jedną konkretną rzeczą, nie mogłem oderwać wzroku od jednej figurki ptaka. Był to mały, ale ciężki, co było w stanie określić nawet na oko, porcelanowy ptaszek, koloru jasnego błękitu... Piękny, cudowny, zapatrzyłem się w niego na dość długą chwilę, dopóki Sigma mnie o coś nie zapytał, a tak dokładniej to pytał mnie oraz Fyodora.

- Chcielibyście wyjść gdzieś na spacer? Fyodor, ty byś nas oprowadził, a ja z Nikolaiem byśmy bardziej poznali okolice. Co wy na to?

Sigma nie wiedział czegoś, co wiedziałem ja z Fyodorem.

- Dobry pomysł, Sigmuś~! Ty jak coś wykombinujesz to głową mała.

Sigma westchnął tylko, chyba mu trochę za bardzo dogadałem, no ale wiecie to tak tylko po przyjacielsku...

...

Po niedługim czasie, byliśmy już na dworze, dokładnie to szliśmy małą, wąską ścieżką wzdłuż rzeki, ahh... Wspomnienia wracają~
Czułem niesamowitą nostalgię idąc w to miejsce, to w którym zawsze spędzałem czas z moją ukochaną Dosią... <3

- Oh, Dosiu...~ Jak tu przepięknie~!

- No, rzeczywiście ładnie...

Sigma też uważał, że to miejsce jest cudowne! No... Może nie aż w takim stopniu jak ja, no i oczywiście Fyodor, ale jednak, podobało mu się tu nawet.
Co prawda, byliśmy już po obiedzie, ale jakoś dalej czułem trochę głód... Chciałem coś jeszcze zjeść, tam po prostu, sam nawet nie wiedziałem dlaczego.
Tak się przez to zamyśliłem że...

- O KURW-

WPADŁEM DO RZEKI...

★★★
Jak obiecuje, że wszystko będzie super, to wszystko będzie super. :3
Ja was, moi kochani nie scamuje. <3




Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz