(POV SIGMY)Boże... To co powiedział mi Fyodor... To musiała być nie prawda. Debil by się nie nabrał na coś takiego, a poza tym, ja ich znam, oni nie byliby do czegoś takiego zdolni. No ale jednak muszę przyznać, trzeba mieć psychę, żeby powiedzieć coś takiego.
Jak wszedłem do pokoju Nikolaia, oczywiście był tam też Fyodor, zastałem ich jeszcze śpiących. No cóż, bywa. Ale jest już grubo po dziesiątej, więc pasowało by ich obudzić.- Fyo-
Fyodor nawet nie dał mi dokończyć, przerywając mi w pół słowa.
- Ciiii! Nie budź Nikosia.
- No dobra, dobra. Niedługo musicie już wstać, bo jest już późno.
- Pogadamy przy śniadaniu.
O czym on jeszcze chciał pogadać? Byłem ciekawy, ale musiałem poczekać żeby dowiedzieć się "prawdy". Pewnie i tak sobie jakieś żarty stroi, ale już mnie to nie obchodzi.
Jakoś dwadzieścia minut później wreszcie zeszli do kuchni Nikolai i Fyodor.- Jak się spało?
Zapytałem. Po części żeby ich zdenerwować, a po części żeby po prostu się dowiedzieć.
- Dobrze. Nie wiem, przynajmniej ja się wyspałem.
Powiedział Fyodor patrząc raz na mnie raz na Nikolaia. Potem do konwersji włączył się Nikolai i zapytał:
- Jest coś na śniadanie?
- Jajecznica jest, jak nie chcesz to zrób sobie kanapki. A w ogóle to mam pytanie.
Popatrzyłem w tamtym momencie na Fyośkę z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy. Widać było że był trochę zdziwiony czemu się tak gapię na niego, ale odpowiedział.
- No? Jakie?
- Czy wy serio-
Ten rusek nawet nie dał mi dokończyć pytania, wtrącając się w sam środek zdania.
- Nie. Do niczego takiego nie doszło, nic nie dziwnego nie robiliśmy. Powiedziałem to tylko po to, żebyś już nic nie mówił i zostawił nas w świętym spokoju. Bo to serio czasami denerwuje jak nas tak niańczysz. "A gdzie byliście?" "A co robiliście?" "Co tak późno wracacie?" Zachowujesz się jak nasza matka czy coś...
Serio zachowuje się jak matka? Nie wiem, może. Ale ja po prostu nie chce, żeby oni coś odwalili, bo ja ich znam i wiem, że jakbym ich zostawił na chociaż chwilę, to ktoś by ucierpiał albo by coś zepsuli. (W najgorszym przypadku obie te rzeczy.)
Nikolai dodał jeszcze:- Serio, Sigma, nie jesteśmy dziećmi, żebyś musiał się o nas martwić za każdym razem, jakbyśmy mieli po pięć lat czy coś.
- No może racja... Ale ja po prostu wiem, że wy do wszystkiego jesteście zdolni...
Zaśmiali się, nie rozumiałem czemu... Czy to naprawdę było tak zabawne, że boje się że coś może się im stać jak zorbią coś głupiego..?
- Oj Sigmuś, nie bądź śmieszny! My? Coś odwalić?
- Tego to już nie skomentuję, Nikolai...
On jeszcze śmie twierdzić, że "wcale nic nie odwalają". Tak, w to to już napewno uwierzę...
Po chwili zorientowałem się, że oni cały czas stali i jakby na coś czekali...- Na co wy czekacie?
- No aż jedzenie podasz...
Powiedzieli równocześnie. Czy to był żart? Oni czekali aż JA zrobię IM jedzenie? Myślałem że nie mówią poważnie. Przed chwilą mówili jacy są "odpowiedzialni" a nawet nie potrafią zrobić sobie śniadania? Normalnie dramat... Jak dzieci jakieś poprostu, jak dzieci. Jeszcze na dodatek śmieszą ich żarty w stylu "ruchaliśmy się"... A przynajmniej tak przypuszczam po tym, że Fyodor postanowił, że to świetny pomysł, żeby właśnie takim żartem mnie zprankować wczoraj... Ehhh...
- A sami nie umiecie? "Bozia rączek nie dała?"
Szczerze, to byłem niewierzący, ale i tak kochałem karcić ich katolickimi powiedzeniami. Tak po prostu. Bawi mnie to.
- Odezwał się wielce katolik.
- Naprawdę nie potraficie śniadania zrobić?
Po tych słowach siedzieli cicho. Wiedziałem. Makaron spalili, to co ja nawet gadać będę o naleśnikach czy tostach... Ehhh... Walory bycia "rodzicem"...
★★★
Ekhem. Sigma ma traumę przez nich-
CZYTASZ
Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne
FanfictionTa opowieść opowiada o ciekawych przygodach Fyodora, Nikolaia i Sigmy. Pisałom to z różnych punktów widzenia, żeby to urozmaicić! Mieszkają oni razem w jednym domu i dużo się tam dzieje. (trochę patologia)