(POV FYODORA)
Musiałem wyjść, ponieważ nie chciałem, żeby ktoś słyszał moją rozmowę. Musiałem zadzwonić do jednej osoby...
Kiedy już wyszedłem, postanowiłem że udam się do parku, i usiądę sobie na ławce, zamiast stać. No bo w końcu czemu nie? Wykręciłem numer, I czekałem na odpowiedź.- Halo?
Zapytał głos w słuchawce, był to bardzo dobrze znajomy mi głos.
- Cześć, mamo.
Dzwoniłem do mojej mamy w bardzo ważnej sprawie, o której dyskutowaliśmy już wcześniej, lecz dopiero teraz to będzie rozmowa konkretnie o tej sprawie.
- O, Fyodor, miło cię słyszeć. Czy chodzi znowu o wakacje?
- Tak, kiedy mamy przyjechać?
- Moglibyście nawet jutro.
- Dobrze, to będziemy około jutro po południu.
Rozłączyłem się, postanowiłem że zrobię jeszcze jakieś zakupy, bo w domu nic prawie nie ma do jedzenia, a wziąłem ze sobą czterysta złotych.
Wróciłem do domu jakieś trzy godziny później, w okolicach godziny siedemnastej trzydzieści, nie ukrywam, trochę mi się z tym zeszło, no ale cóż poradzić.
Gdy wszedłem do domu, zastałem w przedpokoju Nikosia, jedzącego zupkę chińską. Biedny, musiał jeść to gówno, a ja mu przyniosłem jego ulubione ciastka... No dobra, trudno.
Nikolai jak tylko mnie zobaczył, praktycznie rzucił wszystko, i pomógł mi z torbami, bardzo urocze z jego strony...- O, już jesteś, Dosiu~
Po tym jak wypakowaliśmy zakupy, zawołałem wszystkich, bo musiałem im przekazać ważną wiadomość.
- Sigma, Nikolai, chodźcie!
Nikolai przyszedł od razu, bo w końcu właśnie skończyliśmy robić z zakupami, więc nie miał jeszcze czym się zająć w międzyczasie. Sigma przyszedł jakąś chwilkę później i powiedział:
- No, czemu nas zawołałeś, Fyodor?
- Ciesze się, że pytasz, Sigma, bo otóż mam dla was niespodziankę.
- Niespodziankę!?
Zapytał podekscytowany Nikolai. Pewnie już nie mógł się doczekać, co chce powiedzieć.
- Jedziemy na wakacje.
- Co.
- JEEEJ~! KIEDY!?
Wy już się pewnie domyślacie kto powiedział którą wypowiedź. Nie ciężko zgadnąć. Nikolai był już totalnie podjarany tym całym wyjazdem, natomiast Sigma widocznie sobie tego jeszcze nie wyobrażał.
- Że kiedy niby? Gdzie w ogóle? Co tak nagle?
- Spokojnie, spokojnie Sigma. Jutro jedziemy na wieś do Rosji, so mojego domu rodzinnego.
- Co kurwa. JUTRO? POJEBAŁO CIĘ!?
- Ty to lepiej idź się pakuj, po znając ciebie zajmie Ci to wieki, a jutro rano mamy pociąg o czwartej.
- CZWARTEJ!?
- Tak, Sigma, o czwartej, czwartej rano. Idź się pakuj. Ja się spakuje z Nikosiem.
Wziąłem Nikolaia za rękę, poszliśmy do jego pokoju, najpierw mu pomogę, później spakuję się sam.
- Dobra Nikoś, wyciągaj jakąś walizkę albo torbę czy coś. Ogólnie to jedziemy na pięć dni, więc nie bierz za dużo rzeczy.
- Okej, Dosiu~! A co tak nagle?
- Chciałem, żeby była niespodzianka. Udało się?
- No pewnie, nawet nie wiesz jak się cieszę~
Po tym jak się spakowaliśmy była już prawie dwudziesta pierwsza.
- Idź już spać Nikoś, jutro jedziemy bardzo wcześnie rano, a ty musisz się wyspać.
Nikolai na chwilę zamilkł, tak jakby nie wiedział co odpowiedzieć. Uznałem, że po prostu nie ma nic do powiedzenia, więc zacząłem się odwracać w stronę drzwi, lecz wtedy zadał pytanie.
- A co z tobą...?
- Ja się spakuje teraz, a później się położę, nie przejmuj się Nikoś, wszystko mam zaplanowane.
- A możesz... Tu wrócić na noc...? Bo ja... Nie chcę spać sam... Komfortowo się czuje jak jesteś przy mnie...
Chciał żebym znowu z nim spał..? Czyje się z tym komfortowo...? Jak słodko...
Uśmiechnąłem się tylko, dodając szybko:- Spokojnie, wrócę, ale naprawdę bardzo cię proszę, idź spać, zależy mi. Dobrze?
- Mhm~!
★★★
Będzie się działo w następnych rozdziałach, obiecuję, będzie wreszcie jakiś odpoczynek dla nich. (Aczkolwiek nie wykluczam, że i 5ak będą jakieś przypały hehe~ >:3)
CZYTASZ
Fyolai & Sigma - Żyćko codzienne
FanfictionTa opowieść opowiada o ciekawych przygodach Fyodora, Nikolaia i Sigmy. Pisałom to z różnych punktów widzenia, żeby to urozmaicić! Mieszkają oni razem w jednym domu i dużo się tam dzieje. (trochę patologia)