Tego na pewno się nie spodziewacie. Doczytajcie do końca!
Co można rozumieć przez piękno? Krajobraz. Emocje. Człowieka. W moim rozumieniu są to martwe oczy tych wszystkich ludzi. To, jakie są puste i zimne. Wyprute z jakichkolwiek emocji i życia. To było to, co chciałam w tej chwili widzieć. Trupy wśród Hydry. Byłam tylko wściekła, że nie ja tego dokonałam.
— Pozabijali siebie nawzajem — stwierdził Dominic. — Dlaczego to zrobili? — zapytał spoglądając na mnie chcąc zrozumieć całą sytuację.
Wszędzie tylko pytania i brak odpowiedzi.
— Nie wiem — odpowiedziałam zdawkowo.
— A mogliśmy kogoś oszczędzić — fuknął sfrustrowany chłopak. — Mogliśmy uzyskać odpowiedzi.
— Nie — odpowiedziałam — nie byłoby żadnych odpowiedzi. Wszyscy w Hydrze są doskonale wyszkoleni i przygotowani na sytuacje przesłuchań. Jakbym miałam zgadywać, to obstawiam, że każdy żołnierz, który czekał na nas tutaj, miał w zębie truciznę. Wystarczy ukruszyć ząb i do widzenia.
— Ale po co oni to zrobili? Przecież to jest nielogiczne. Po co zabijać własnych żołnierzy, jeśli wszystkich można przenieść, a dane wyczyścić?
— Dla nas może wydawać się to nielogiczne, ale Hydra zawsze ma plan. Zawiedzie plan A, mają plan B i tak do końca alfabetu — odpowiedziałam wciąż przyglądając się martwym ciałom, zupełnie jakby miały dać mi wszystkie odpowiedzi.
— A co jeśli skończy się alfabet, a każdy plan zawiedzie?
— Wtedy wygramy my — rzuciłam.
* * *
Wróciliśmy do mieszkania grubo po północy, po wysadzeniu w powietrze całej bazy. To była nad wyraz nieudana akcja. Przeszukaliśmy budynek mając nadzieję, że coś zostawili, ale na darmo, nie znaleźliśmy nawet rachunku za papier toaletowy. Nie rozumiałam, jaką grę Hydra z nami prowadziła. Co chciała tym osiągnąć? Szukając odpowiedzi znajdowałam tylko nowe pytania.
— Co teraz robimy? — zapytał Dominic.
— Nie wiem — rzuciłam przeczesując dłonią włosy i siadając na kanapie. — Muszę pomyśleć. Działania Hydry wydają się racjonalne, ale dokąd one prowadzą, to nie mam najmniejszego pojęcia.
— Oni są nad wyraz popieprzeni.
— Ta, ale są geniuszami w tym, co robią — odpowiedziałam. — Tarcza robi, co może, ale nigdy nie będzie jak Hydra. Fury i jego ludzie są przynajmniej dwa kroki w tył.
— A propo, wyślę sprawozdanie do niego — powiedział Dominic i ruszył w kierunku kuchni, gdzie odłożyliśmy wszystkie rzeczy po akcji.
Odchyliłam głowę w tył opierając ją o zagłówek kanapy. Westchnęłam cicho. Nie mieliśmy już żadnego punktu zaczepienia. Każda baza, która była przez nas i Avengersów atakowana była ogołocona z informacji. Zupełnie, jakby spodziewali się, że idziemy po nich. Zostawiali tylko agentów, jednak ci nic nie mówili albo popełniali samobójstwa.
Co ja mam teraz zrobić? Gdzie się zaczepić?
Rozległ się dzwonek od mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Angelo. Ciekawe co chce.
— Czego? — zapytałam.
— Zawsze miła. Nie ma co.
— Do rzeczy. Jestem zmęczona.
— Słyszałem, słyszałem. Dym był zajebisty, bo dotarł nawet do miasta.
— Przejdź do rzeczy, Angelo, nie mam humoru na takie pogadanki.
CZYTASZ
Ready For Anything 1,2,3
FanfictionCZĘŚĆ 1 Będąc nastolatką nie wiesz, czego się spodziewać od losu. Ja, jak to ujmują dorośli, zeszłam na złą drogę. Po śmierci matki, która była jedną z agentek Hydry, musiałam wiać, by organizacja mnie nie dorwała, ale ja wiedziałam. Wiedziałam, że...