Rozdział 9

1.9K 85 0
                                    


Wzięłam do ręki teczkę. Otworzyłam ją i zaczęłam oglądać zawartość. Nie spodziewałam się jej, ale doskonale wiedziałam, kto to wysłał. Chcieli mnie pogrążyć, ale nie ze mną te numery. W teczce były zdjęcia. Moje i Zimowego Żołnierza. Zrobione rok temu w Moskwie w momencie, gdy szykowałam się do ataku na Zimowego. Schowałam zdjęcia do teczki i odrzuciłam ją na stół.

— I co w związku z tym? — Zapytałam niewzruszona. — To tylko zdjęcia, które ktoś mógł podrobić.

— Nie są podrobione — powiedziała Natasha.

— Skąd znasz Zimowego Żołnierza? — Zapytał Kapitan.

Spojrzałam na niego.

— Poznaliśmy się kiedyś... przez przypadek — jasne, przez przypadek, gdy mordował moją matkę, choć nie wiedział, że tam w ogóle byłam. — Wiem, że to twój przyjaciel z czasów wojny, Kapitanie, ale mam to gdzieś.

— Dlaczego to robisz? — Zapytał Rogers.

— Mam z nim rachunki do wyrównania. Tyle — odpowiedziałam. — Nie pytajcie o nic więcej, bo odpowiedzi nie dostaniecie. A co do pana propozycji, panie Fury, dostał pan jasną odpowiedź, którą z pewnością przekazała panu agentka Romanoff.

— Dyrektorze Fury — odezwała się Romanoff. — Jeśli dziewczyna nie chce dołączyć do nas, to zostanie aresztowana za nielegalne posiadanie broni i udział w nielegalnych wyścigach.

Prychnęłam. Jakby to było moim największym zmartwieniem.

— Z całym szacunkiem, agentko Romanoff, ale jakbyśmy mieli razem pracować, gdybym się zgodziła na tą waszą propozycję, jeśli wy szantażem zmuszacie mnie do dołączenia do waszej grupy? — Zapytałam. — Możecie mnie aresztować, tu i teraz, ale nie dołączę do waszej grupy. Zapamiętajcie to sobie.

Wstałam i wyszłam. Tak po prostu. Zostawiłam ich za sobą z bardzo ciekawymi minami. Wsiadłam do samochodu i odjechałam spod Stark Tower. Skierowałam się do Logana. Jestem ciekawa, czy ma dla mnie nowego ścigacza.

Kilkanaście minut później byłam już u Logana. Zaparkowałam Bee na jego miejscu, które ma wyznaczone w gigantycznym garażu Logana.

— Hej Ethan, hej Logan! — Krzyknęłam wchodząc do warsztatu.

— Adeara, coś ty sobie, do cholery, wyobrażała. Walczyć z Hydrą pod własną szkołą?! — Wykrzyczał mi prosto w twarz Logan.

— Ciebie też miło widzieć. Masz dla mnie nowego ściągacza? — Zapytałam omijając temat.

— Nie dostaniesz go, dopóki się nie wytłumaczysz — odpowiedział Logan.

— Axe, jesteś dla mnie jak ojciec, ale czasami przesadzasz — powiedziałam do mężczyzny.

— Przesadzam? I co? Potem znowu mam z Ethanem wyciągać cię z aresztu albo co gorsza z Avengers Tower? — Zapytał Mitchell.

— Odpuść Axe, i tak już wiele na głowie. Avengersi w zupełności mi wystarczą. Szczególnie po tym, jak dowiedzieli się, że ścigam Zimowego — powiedziałam.

— Skąd to niby wiedzą? — Zapytał zdziwiony Ethan.

— Od Hydry, a od kogo innego? Tamci próbują mnie udupić, żebym przestała ścigać ich zabawkę — odpowiedziałam. — To jak, masz dla mnie nowego ściągacza?

— Stoi tam, gdzie powinien, ale Adeara — rzekł Logan — uważaj na siebie. Z Avengersami nie będzie już tak łatwo, jak do tej pory.

Ethan i ja wzięliśmy swoje ściągacze. Założyliśmy chustki na twarze, aby przysłaniały, tylko nos i usta, żeby radary albo policja nas nie rozpoznała. Wyjechaliśmy z piskiem opon. Cudownie było znowu poczuć wiatr we włosach. Jazda ścigaczem a samochodem to dwie różne rzeczy. Wszystko wygląda inaczej. Perspektywa, emocje, wszystko. Jeździliśmy z dobre dwie godziny. Czasami się ścigaliśmy po ulicach mając gdzieś przepisy, a czasami jeździliśmy zgodnie z nimi. Było fajnie. Lubiłam odciągać swoje myśli od tego, co działo się w szkole i od tej sprawy z Avengersami. Do Logana wróciliśmy lekko po dwudziestej drugiej dwadzieścia. Odstawiliśmy maszyny. Zanim wyszłam poprosiłam Axa, by sprawdził moje auto, które dawno nie miało przeglądu. Ethan podwiózł mnie do domu. Gdy weszłam na piętro bloku, w którym mieszkam, zatrzymał mnie sąsiad z piętra wyżej. Był to mężczyzna, który miał lekko ponad pięćdziesiąt lat. Nie miał partnerki. Pracował jako sprzątacz w jednej firmie zajmującej się telemarketingiem.

- Pani Natalio, poczeka pani chwilę! - Zawołał.

- Słucham, panie Shan - powiedziałam uprzejmie.

Polubiłam go. Jak potrzebowałam pomocy przy jakiejś drobnej naprawie w mieszkaniu, on zawsze był gotów mi pomóc.

- Jakieś pięć minut temu, ktoś chyba wszedł do pani mieszkania. Miałem już wzywać policję, ale pojawiła się pani - powiedział mężczyzna.

- Dobrze, dziękuję panu za informację - oznajmiłam. - To zapewne, tylko znajomi.

Albo Avengersi. Obstawiam ich. Nikt ze przestępczego świata nie jest na tyle odważny, aby włamywać mi się do domu. Pan Shan udał się do swojego mieszkania. Moja mina spoważniała. Wyjęłam broń i załadowałam ją. Skierowałam się do moich drzwi wejściowych i jak najciszej je otworzyłam. Ostrożnie weszłam do środka. Powoli poszłam do sypialni, z której wydobywały się jakieś dźwięki. Drzwi od sypialni były uchylone, więc mogłam bez problemu zobaczyć, kto śmiał się włamać mi do domu. Dwóch mężczyzn. Mieli na głowach kaptury, ale po posturze widać, że to byli faceci. Głupi faceci.

- Pospiesz się Thor, ona może wrócić w każdej chwili - powiedział... Rogers.

- Już wróciła - powiedziałam na tyle głośno, aby mnie usłyszeli. Spojrzeli na mnie zdziwieni. Raz, że tu jestem, a dwa, że celuję do nich z broni. - Czy wyście już naprawdę postradali rozumy, by włamywać mi się do domu? Co Fury chce tym osiągnąć?

- Wtopa - powiedział Thor.

- Mogłabyś opuścić broń? - Zapytał Kapitan.

Westchnęłam i schowałam broń do kabury. Dłonie włożyłam do kieszeni spodni. Z jednej strony, nie byłam zadowolona z tego, że tu są, a z drugiej, doskonale wiedziałam, po co przyszli. Oboje milczeli.

- No? Czekam na wyjaśnienia - powiedziałam.

- No więc... - zaczął Rogers.

- Fury, czy Romanoff? - Zapytałam, by w końcu uzyskać jakieś odpowiedzi.

- Fury. Natasha chciała przyjechać tu z nami, ale nie pozwolono jej - odpowiedział Kapitan.

- Czego szukaliście? - Zapytałam.

- Czegokolwiek o tobie - powiedział Thor.

Prychnęłam.

- Czego tak właściwie chce Fury? - Zapytałam. - Przecież dobrze zna moją odpowiedź, co do dołączenia do was.

- Tak, zna twoją decyzję, ale jak on coś chce, to będzie to miał. Nie odpuści - powiedział Kapitan. - Chciał mieć po prostu na ciebie jakiegoś haka, byś nie miała wyboru i musiała do nas dołączyć.

- Skąd wiedzieliście, że nie będzie mnie w mieszkaniu? - Zapytałam.

- Stark sprawdzał kamery - powiedział Thor.

- Dobra, wypad. Nie chcę was więcej widzieć w moim mieszkaniu. Powiedzcie też Fury'emu, że przyjadę do Stark Tower około dwunastej rano i wyjaśnimy wszystko raz na zawsze - powiedziałam.

Mężczyźni opuścili mieszkanie. Schowałam zabezpieczoną broń do sejfu, po czym wykąpałam się i poszłam spać.

Ready For Anything 1,2,3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz