2.16.

242 20 0
                                    

Tym razem krótszy niż zazwyczaj.


Pov. T'challa

Byłem zmartwiony stanem psychicznym córki Steve'a.

— Dasz radę ją wyleczyć Shuri? — zapytałem zmartwiony siostry spoglądając na nieprzytomną dziewczynę.

Nagle do pomieszczenia wszedł Kapitan i Barnes.

— Co z nią? — zapytał Rogers.

— Stan jest stabilny — zaczęła mówić Shuri. — Jednak badania krwi wykazały, że regularnie bierze morfinę. Wiecie po co?

— Odurzała się, żeby zapomnieć o tym, co zrobiła jej Hydra — oznajmił spokojnie James.

— Wiedziałeś, że brała to świństwo? — zapytał zdziwiony, ale i lekko wściekły Kapitan.

Po tym zdaniu już wiedziałem, że Steve nic nie wiedział o swojej córce. Sam niewiele o niej wiedziałem, ale po spotkaniu w Las Vegas doskonale zdawałem sobie sprawę, że pomimo bycia żołnierzem Hydry, była w niej duża cząstka dobra. Tamci ludzie próbowali ją zmienić, zrobić z niej kogoś, kim nie była. Jednak pomimo tego, ona za wszelką cenę starała się utrzymać choć cząstkę siebie, aby nie utonąć.

— Podejrzewałem, że coś robiła, aby zapomnieć, ale nie wiedziałem co — odpowiedział James. — W końcu ja robiłem to samo .

Steve westchnął z bezsilności.

— Pomożecie jej? — zapytał z nadzieją.

— Musimy znać słowa, które aktywują ją jako Zimowego Żołnierza. Bez nich nie będziemy mogli odciąć jej mózgu od nich — powiedziała Shuri.

— Pytałem ją o to, ale nie chciała nic powiedzieć — powiedział Kapitan.

— Może ty, bracie, spróbujesz ją o to zapytać? Przełamała się, gdy porozmawialiście — oznajmiła Shuri.

Droga siostrzyczko, niepotrzebnie o tym wspomniałaś. Naprawdę.

Steve i James spojrzeli na mnie zdziwieni. Nie rozumieli, co się właściwie działo.

— Jak to się przełamała, T'challa? — zapytał Rogers.

— To nie jest nasze pierwsze spotkanie. Poznałem twoją córkę, gdy ponad rok temu byłem w Las Vegas na pewnej misji, która wymknęła się spod kontroli — zacząłem. — Pomogła mi pokonać paru wrogów. Przedstawiła mi się jako Bianca.

— Bianca? — rzucił mężczyzna.

— Twoja córka jest sprytna i wyszkolona. Nigdy nie powie ci wszystkiego — powiedziałem. — Dajmy jej odpocząć. Shuri wspomniała mi wcześniej, że jej organizm jest przeciążony i nie dostaje wystarczająco dużo snu.

— Podam jej dawkę leku nasennego, za kilkanaście godzin powinna się obudzić w dużo lepszym stanie — powiedziała moja siostra.

***

POV. Sky

Otworzyłam powoli oczy. Czułam się wyczerpana do granic możliwości. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam. Byłam w Wakandzie. Ale jak?

— Witaj Bianca — usłyszałam.

Spojrzałam w kierunku, z którego doszedł do mnie ten znajomy głos.

— T'challa — szepnęłam. — Jak ja... się tu znalazłam? — zapytałam spuszczając stopy na zimną podłogę.

— Twój ojciec i James przywieźli cię tu po tym, jak Hydra aktywowała w tobie Zimowego Żołnierza — odpowiedział król.

— Och — rzuciłam jedynie. — Zrobiłam komuś krzywdę?

— Nie — powiedział T'challa, na co ja westchnęłam z ulgą.

— Zapewne jesteś tu, aby poznać słowa, które mnie aktywują. Nie mylę się? — zapytałam delikatnie.

— Istotnie — odpowiedział mężczyzna.

Słowa, które wyrządziły tyle szkód, a były tylko słowami. Słowa, których nienawidziłam od dnia, kiedy je usłyszałam po raz pierwszy.

— Radość. Stal. Siedemdziesiąt sześć. Zmrok. Ognisko. Cztery. Nienawistny. Powrót do ojczyzny. Siedem. Pociąg towarowy — szepnęłam wyrywając się z chwilowego zamyślenia, w którym przypomniałam sobie spotaknie z Dmitrievem. — Czy to wystarczy?

— Tak — powiedział T'challa. Podszedł bliżej mnie. — Spotkaliśmy się w Las Vegas ponad rok temu. Dlaczego wtedy mi pomogłaś i przedstawiłaś się jako Bianca?

Spojrzałam królowi w oczy.

— Istnieje taka złota myśl — zaczęłam spokojnie. — Życie spytało śmierć: Dlaczego wszyscy mnie kochają, a nienawidzą ciebie? A Śmierć ze spokojem odpowiedziała: Bo ty jesteś pięknym kłamstwem, a ja okrutną prawdą — zakończyłam.

— Obawiam się, że nie rozumiem — powiedział T'challa.

— Moje życie już od dawna było związane z każdym aspektem śmierci. Ja nie ucieknę od tego, bo jestem Śmiercią z tej historii, a ty Życiem, które potrafi to zrobić, wasza królewska wysokość — odpowiedziałam.

— Wystarczy T'challa — uśmiechnął się król.

Na tym zakończyła się nasza rozmowa. Kilka minut później przyszedł mój ojciec i wygłosił mi półgodzinne kazanie na temat zażywania morfiny.

Ready For Anything 1,2,3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz