Jego mętne, ale wciąż nadzwyczaj przytomne spojrzenie zdradzało mi, że skończyłam to, co zaczęłam ponad dwa lata temu. Złapałam tego, który był winien całemu mojemu cierpieniu. Nikita Dragovich. Głowa największej i najpaskudniejszej organizacji na całym globie – Hydry. Długi czas go szukałam poza wzrokiem Avengers, Tarczy i Dominica. Włożyłam w to całe swoje siły, jakie tylko miałam. To nie była jedynie zemsta, ale też dowód na to, że nawet najbardziej zniszczony człowiek może powstać i walczyć dalej. Musiałam to zakończyć sama. Żaden triumf nie byłby tak gorzki, ale i tak pełen ulgi, gdyby ktoś inny mnie w tym wyręczył.
— Pamiętasz, co kiedyś powiedziałam Volkovowi? — zapytałam. — Pamiętasz?! — syknęłam, na co on jedynie skinął głową z wyczerpania. — Powstałam, jak widzisz, powstałam po tym, jak mnie zniszczyliście. Teraz i przez resztę życia będziesz mi za to płacił. Zniszczę ciebie i twoją duszę, słyszysz? Będziesz przeżywał to, co ja przeżywałam przez te wszystkie lata. — Mówiąc te słowa, poczułam, jak przeszłość we mnie wrze, jak wszystkie koszmary i chwile zwątpienia zbierają się, by przypomnieć mi, dlaczego to robię. To nie była zwykła rozmowa — to było sąd nad diabłem w ludzkiej skórze.
— Znajdą mnie i zdechniesz ty, a nie ja — wycharczał Dragovich, uśmiechając się przy tym szyderczo.
— Myślisz, że ktokolwiek się zjawi po taką ofiarę losu, która dała się złapać MI? — odpowiedziałam chwytając jego szczękę, by jeszcze lepiej spojrzeć mu w oczy. Czułam, jak jego kości trzeszczą pod moim uściskiem, ale nie cofnęłam dłoni. — Hydra upadła. Nie ma jej już. Ostatnie oddziały są niszczone przez Tarczę i Avengers w tej chwili. Twoje imperium gnije, a ty razem z nim.
— Są ludzie... — zaczął, z wysiłkiem łapiąc oddech.
— Nie ma nikogo — przerwałam, szepcząc, jakby to miało podkreślić absolutność moich słów. – Wszyscy nie żyją. — Ten szept był jak kropla trucizny, która wsiąka w umysł, powoli odbierając resztki wiary.
— Są ludzie wierni moim przekonaniom i odbudują Hydrę. Wzniosą ją ponownie na piedestał chwały — powiedział pewien swoich słów Nikita. Mimo wszystkiego, co stracił, jego pycha była niezłomna.
— Nie — odrzuciłam jedynie. — Każdy, kto choć spróbuje czegokolwiek w tym kierunku, zginie. Osobiście. Tego. Dopilnuję. Rozumiesz? — W moim głosie nie było miejsca na wątpliwości. — Ludzie będą bali się ruszyć palcem w obawie przed śmiercią. Przede mną. — Byłam pewna, że kiedyś te słowa wrócą do mnie jak bumerang, przypominając o cenie, jaką przyjdzie mi zapłacić za ten strach. Ale nie dzisiaj.
Puściłam jego twarz. Wszelkie iskry nadziei zgasły w mętnych czarnych tęczówkach mężczyzny. Cofnęłam się kilka kroków. Dotknęłam lodowatych, żelaznych krat, po czym z głuchym łoskotem zasunęłam je i zamknęłam na cztery spusty. Był jak dzikie zwierzę uwięzione w klatce, ale w jego spojrzeniu nie było już furii – tylko rezygnacja.
— Nie myśl, Nikita, że dam ci spokój — powiedziałam, wciąż patrząc mu w oczy. — Czas to teraz wszystko, co posiadasz. Skończy ci się on tylko w chwili, gdy zabiję cię albo zostawię, zapominając, że w ogóle istniejesz. Będę potworem i twoim ciemięzcą, którego sam sobie wybrałeś. — To była obietnica, którą składałam bardziej sobie niż jemu.
Zamknęłam za sobą masywne drzwi prowadzące do celi Dragovicha, a dźwięk ich zamykania brzmiał jak dzwon bijący już przedostatnie chwile tego okrutnego rozdziału. Byłam przeklętym początkiem, jak i jego końcem. Czułam ciężar na piersi, jakby zamknięcie tych drzwi zamykało część mnie. Ale to nie była ulga – to było coś, co musiało się stać, bym mogła iść dalej. Jechałam samochodem powoli oddalając się od specjalnie przygotowanego przeze mnie więzienia, o którym nikt poza mną o istnieniu nie miał pojęcia. Wiedziałam, że muszę wrócić do swojego życia i pozamykać w nim parę spraw, jednak pewne rzeczy pozostaną ze mną na zawsze. Przynajmniej mój syn będzie bezpieczny w świecie bez Hydry, choć wiedziałam, że w końcu i tak pojawi się nowe zagrożenie.
Moje ręce na kierownicy były wciąż napięte, jakbym prowadziła nie samochód, a całe swoje życie, starając się, by nie wpaść w kolejną przepaść. Mój umysł i dusza, a przede wszystkim moje serce, nie przestaną walczyć z demonami przeszłości. Przyjdzie mi żyć z tym, co zrobiłam, i co zrobię w przyszłości. Urodziłam się w świecie, w którym nauczono mnie szanować życie i bać się śmierci. Odejdę z tego świata ceniąc śmierć i lękając się życia. A w każdej chwili tego życia będę pamiętać, że upadłam, ale też powstałam. I że zawsze pozostanie pytanie, czy to była moja zemsta, czy moja kara.
Chciałam bardzo podziękować wszystkim, którzy wytrwali do końca. To była długa podróż. Mam nadzieję, że podobała Wam się trzecia i ostatnia część Ready For Anything.
CZYTASZ
Ready For Anything 1,2,3
FanfictionCZĘŚĆ 1 Będąc nastolatką nie wiesz, czego się spodziewać od losu. Ja, jak to ujmują dorośli, zeszłam na złą drogę. Po śmierci matki, która była jedną z agentek Hydry, musiałam wiać, by organizacja mnie nie dorwała, ale ja wiedziałam. Wiedziałam, że...