Rozdział 10

1.9K 86 7
                                    


Obudziłam się około siódmej rano. Głupie przyzwyczajenie do godziny rozpoczęcia lekcji. Wczoraj umówiłam się z Ethanem, że podwiezie mnie do Logana, a ja stamtąd odjadę swoim autem. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam świeże ciuchy. Wychodząc z mieszkania myślałam o tym, czy by nie zawrócić i nie wziąć broni, ale raczej z nią nie wpuściliby mnie na teren wieży. Wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera z przodu, a chłopak ruszył nim zdążyłam zapiąć pasy.

- Po co tam się znowu pchasz? - Zapytał chłopak. - Stamtąd już cię nie wyciągniemy.

- Mam asa w rękawie, Ethan. Nic mi nie będzie - odpowiedziałam.

- Niby jakiego asa, co? - Zapytał z przekąsem Ethan.

- Nazwisko mojego biologicznego ojca - odpowiedziałam.

- Co ich obchodzi twój ojciec, Adeara - rzekł chłopak.

Prychnęłam. Oj, nazwisko mojego ojca to potężne narzędzie negocjacyjne.

- Steven Rogers - powiedziałam.

- No, Kapitan Ameryka, i co? - Powiedział chłopak.

- To mój ojciec - odpowiedziałam. - Teraz kumasz? Dlatego nazwisko mojego ojca jest asem. Uważaj na drogę, chłopie. Chcę jeszcze pożyć. Gęba na kłódkę w sprawie mojego ojca.

Po dotarciu do Mitchella wzięłam swoje auto i pojechałam w stronę Stark Tower mając przepisy głęboko gdzieś. Gdy podjechałam pod strażnicę przywitał mnie ochroniarz całkiem niezłej postury i wieku. Na luzie mogłabym się z nim umówić, ale nie. Nie chcę mieć chłopaka, który pracuje w TARCZY.

- Jestem umówiona z Nicholasem Fury'm - powiedziałam ponownie.

Tym razem po mnie przyszedł Barton. W windzie chwilę z porozmawiałam na temat tamtego ataku. Potem, po raz kolejny, usiadłam na fotelu w tej cholernej sali.

- Przyłącz się do nas - powiedział Fury.

- Zaciąłeś się, czy co, Fury? - Zapytałam. - Powtarzasz się ciągle.

- Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz się do nas przyłączyć - powiedział Vision.

Spojrzałam na niego.

- Jest kilka powodów - odpowiedziałam.

- To nam je podaj - powiedziała agentka Romanoff.

- To są prywatne powody. Nic wam do tego - odpowiedziałam.

- Możemy wsadzić cię do więzienia o zaostrzonym rygorze, a ty nic nie chcesz z tym zrobić? - Zapytał Banner.

Zaczęłam się śmiać. Tak po prostu. Wszyscy patrzyli na mnie jakbym była z kosmosu. Zupełnie nie wiedzieli, o co teraz mi chodzi. Kiedy się uspokoiłam powiedziałam:

- Zaostrzonym rygorze? Żaden sąd na to nie pójdzie.

- Aż tak jesteś tego pewna? - Zapytał Fury.

- Tak, bo tak stanowi prawo Stanów Zjednoczonych - odpowiedziałam.

- Prawo stanowi, że pełnoletnie osoby mogą trafić do więzienie o zaostrzonym rygorze - powiedziała Wdowa.

Spojrzałam na nią hardo. Była tak pewna swoich słów.

- Prawo mówi, że zabrania się wsadzania do więzienia o zaostrzonym rygorze osób niepełnoletnich, i to z tak błahego powodu, jak posiadanie nielegalnej broni, czy udział w nielegalnych wyścigach.

Właściwie miałam trzy asy w rękawie. Nazwisko ojca i swoje, ale prawdziwe, oraz całą historię związaną z Barnesem.

- Masz osiemnaście lat, Natalio - powiedziała Natasha.

Wstałam bardzo powoli. Dla lepszego efektu.

- Jesteście głupi jak ameby - powiedziałam. - Nie nazywam się Natalia, ani nie mam osiemnastu lat.

Tym powiedzeniem zamknęłam im wszystkim usta. Nie wiedzieli, co powiedzieć, ani jak się w tej chwili zachować. Jedynie w oczach Romanoff widziałam iskierkę tej walki. Musiała mieć jeszcze coś w zanadrzu. Ona tak szybko nie odpuszcza.

- Proszę wsadźcie mnie do poprawczaka, ale nic wam to nie da - powiedziałam.

- Co masz dokładnie na myśli? - Zapytał Fury.

- Pomyślcie trochę. Kto byłby na tyle głupi, żeby jeździć po świecie i ścigać Zimowego Żołnierza nie zmieniając nazwiska, swoich wszystkich danych, co? - Powiedziałam. - Daliście się wrobić jak małe dzieci - syknęłam. - A ty, Fury, zapamiętaj sobie. Nigdy nie wstąpię do TARCZY, czy Avengers. Nigdy.

- To nie wszystko, prawda? - Rzekła bardzo spokojnie Wdowa.

- O co ci znowu chodzi, co? - Zapytałam patrząc rudej kobiecie prosto w oczy.

- Atak na szkołę. Pomogłaś nam wtedy - powiedziała Wdowa.

- I co z tego? Gadaliśmy już o tym - powiedziałam.

Ona coś knuła. I miała zamiar teraz to zrobić. Spełnić swój plan.

- Podczas walki zauważyłam, że jesteś dużo silniejsza od innych. Zauważyłam to także podczas lekcji wuefu w szkole - mówiła Romanoff. - Masz również szybszą regenerację. Dało się to zauważyć, gdy jednego dnia przyszłaś do szkoły utykając na jedną nogę, a kolejnego już noga była w porządku.

Ona wiedziała. Ta podła żmija wiedziała. I teraz to wszystko powie kopiąc mi przy okazji grób.

- Jesteś jego córką - oznajmiła patrząc mi prosto w oczy.

Nastała chwila ciszy. Wszyscy, prócz mnie i Natashy nie mieli pojęcia, o czym mówimy, lecz zaraz się dowiedzą.

- Agentko Romanoff, proszę wszystko wyjaśnić - powiedział Fury. - Czy wiesz coś, o czym my nie wiemy?

- Owszem - powiedziała kobieta.

- To powiedz nam o tym - powiedział Fury.

- Czy wy naprawdę nie zauważyliście tego wcześniej? - Zapytała ruda. - Ona jest córką Steve'a, dlatego potrafi więcej niż inni.

- Co? - Powiedział Rogers, który był chyba najbardziej zdziwiony ze wszystkich.

No cóż, nie ma to, jak z dnia na dzień dowiedzieć się, że ma się siedemnastoletnią córkę.

- Nie prosiłam się o to - powiedziałam. - Rodziców się nie wybiera. Idę stąd. Znacie moje zdanie. Nie nachodźcie mnie.

I wyszłam. Tak po prostu wyszłam zostawiając praktycznie wszystkich w osłupieniu.

Ready For Anything 1,2,3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz