3.9.1

102 7 1
                                    


Nie ma piękniejszego widoku na tym świecie niż kolejna płonąca baza Hydry, z której wydobywały się już ostatnie krzyki agentów czaszki. Dym nadzwyczaj przyjemnie podrażniał moje nozdrza. Niewielki uśmieszek wpłynął na moje usta. Byłam zadowolona. Przynajmniej w tej chwili. Jeszcze pozostało wiele do zrobienia.

- Dlaczego czuję się podle w tej chwili? - zapytał Dominic.

- Nie wiem, mało mnie to obchodzi - odpowiedziałam nawet na niego nie spoglądając przez ułamek sekundy.

- Mogliśmy ich zabić szybko - oznajmił chłopak. - Nie powinniśmy byli zadawać im tak okropnej śmierci, Sky. Nie uważasz, że nie jesteśmy w tej chwili lepsi od nich?

Spojrzałam mu prosto w oczy.

- Nie - odpowiedziałam krótko. - Mam gdzieś, jaką oni śmiercią zginęli. To i tak była za dobra śmierć za to wszystko.

- Sky... Martwię się o ciebie.

- Niepotrzebnie - rzuciłam obracając się w stronę auta. - Chodźmy, mamy jeszcze do zniszczenia jedną bazę.

- A może niech Tarcza ją załatwi? Jesteśmy na nogach od prawie dwudziestu czterech godzin, Sky. Może ty czujesz się dobrze, dzięki przekazanemu serum od ojca, ale ja prawie padam, muszę odpocząć - powiedział Dominic siadając po stronie pasażera.

- Mogę odstawić cię do mieszkania i sama to załatwię - ruszyłam z parkingu położonego przy płonącej bazie.

- Nie przesadzaj, dobrze? Ty też musisz odpocząć. Nie jesteś niezniszczalna. Zmęczona mniej uważasz, a przez to bardziej jesteś podatna na zranienie, czy samą śmierć.

- Czuję się świetnie. Powiedziałam: mogę odstawić cię do mieszkania i sama załatwię ostatnią bazę - odpowiedziałam powstrzymując się od powiedzenia czegoś gorszego temu natrętliwemu chłopakowi.

Dlaczego on nie rozumie, że ja chcę to dokończyć dzisiaj? Nie potrzebuję go obok, aby to zrobić. Po akcji z Neapolem wszyscy uważnie mi się przyglądali, nadzorowano każdy mój cholerny krok, Stark miał dostęp do wszystkich moich urządzeń, co utrudniało mi wiele rzeczy. Nie mogłam załatwić sobie nowego telefonu, bo namierzał każde urządzenie, które było w pobliżu mnie. Musiałam polegać na szyfrach i "starych, dobrych" kontaktach międzyludzkich. Denerwowało mnie to. Czułam się jak ich wróg.

Po trzech godzinach jazdy, fast foodzie po drodze i trzech przerwach na toaletę, w końcu zaparkowałam pod swoim mieszkaniem.

- Wysiadka - rzuciłam do Dominica.

- A ty gdzie? - zapytał.

- Tam, gdzie nie ma was wszystkich i Starka - odburknęłam.

- Wiesz, że im powiem, że tam pojechałaś bez kogokolwiek? - powiedział Dominic wysiadając powoli.

- No i? Co za różnica? Spowiadasz im się z każdego cholernego kroku, który zrobię, więc idź już po prostu - odpowiedziałam.

Chłopak westchnął i cofnął się o krok od samochodu, a ja ruszyłam wyjeżdżając z placu pod blokiem. Miłego odpoczynku.

Gdy dojechałam do wspomnianej bazy spodziewałam się, że za niedługo pojawi się tutaj ktoś z Tarczy. Choć zanim Dominic dodzwonił się do Fury'ego, to pewnie minęła chwila czasu. Wyszłam z auta i rozejrzałam się po okolicy. Czułam pod skórą, że Hydra była gotowa na ten atak. Skąd? Brak strażników przy wejściu głównym, jednak działające kamery zdradzały, że oni są tam w środku. Tym razem miałam nadzieję, że ktokolwiek z nich będzie wiedział, gdzie znajduje się sama głowa Hydry. Podchodząc ostrożnie do wejścia, wyciągnęłam broń, gotowa na wszystko.

Ready For Anything 1,2,3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz