2.4

443 29 4
                                    


Dziś jest dzień wyścigów organizowanych przez Alexa. Nie mam najmniejszego pojęcia, jak ten chłopak wygląda, ale nie spodziewałam się większych trudności z rozpoznaniem go po przyjeździe na miejsce. Od Logana dowiedziałam się, że zjedzie się większość dawnych uczestników i widzów. Wszyscy byli ciekawi, czy naprawdę wróciłam, i czy jestem w stanie obronić tytuł mistrza. Nikt nigdy nie uważał, że go straciłam, ponieważ odeszłam bez przegranej w wyścigu, a Alex Parker to podobno dopiero raczkujący gracz na torze.

Wieczorem zjawiłam się u Logana, który właśnie podrasowywał samochód dla mnie. Jasnoniebieskie Audi R8. Cudownie błyszczał nawet w sztucznym świetle, które miał w garażu Axe.

— Nie gap się tak, bo oczy ci wyskoczą — powiedział Logan wyczuwając mój wzrok wbity w auto. — Ma ci wystarczyć na co najmniej cztery wyścigi, Sky.

— Żartujesz? — zaśmiałam się. — Podburzę Alexa, aby założył się ze mną o wygranie auta.

— A co jak przegrasz? — spojrzał na mnie pytająco.

— Nie martw się o to. W Vegas nie tylko pracowałam dla Accardo. Przewinęłam się przez parę tamtejszych wyścigów i podłapałam parę trików — odpowiedziałam. Fury nie musiał wiedzieć o wszystkim. Wiedział, tylko, co najważniejsze, by nie miał wątpliwości, że staram się zmienić i ustatkować. — Alex z pewnością o nich nawet nie słyszał. Ile wynosi wpisowe u niego?

— Dziesięć tysięcy dolarów — rzucił Logan.

Prychnęłam. Nie dziwię się, że nikt nie przyjeżdża na wyścigi spoza miasta. Przecież to się nie opłaca! Myślałam, że Parker ceni się więcej, a tu taki kolejny zawód mi sprawił. Wcześniej to miasto słynęło z nielegalnych wyścigów, w których wygrywało się potężne sumy albo samochody przegranych! A teraz to wszystko zeszło na psy, tylko dlatego, że wyjechałam. Miałam chociaż nikłą nadzieję, że sam Alex Parker ma jakieś umiejętności warte uwagi. Jeśli wygram z nim bardzo łatwo, to nie będzie trudnym, aby zepchnąć go z pozycji, na której jest w tej chwili.

Odebrałam z rąk Logana pieniądze przeznaczone na wpisowe. Czułam lekkie podenerwowanie. Zakładałam, że było to spowodowane tym, że bardzo dawno nie brałam udziału w tutejszych wyścigach. Dodatkowo, miała zjawić się większość dawnej śmietanki. Wsiadłam do auta i powoli wyjechałam na ulice. Zawody zaczynały się za mniej więcej dwie godziny, czyli po zmierzchu, na obrzeżach miasta przy starych magazynach, gdzie potem miała odbyć się impreza. Skierowałam się w tamte rejony jadąc wyjątkowo przepisowo, by nie wzbudzać podejrzeń policji, która zapewne zaalarmowana przez kogoś, kręciła się masowo po mieście.

Posmutniałam na wspomnienie, że kiedyś jeździłam na te same wyścigi z Ethanem. Chłopak był dla mnie jak rodzony brat. Nauczył mnie wszystkiego i pomagał za każdym razem, gdy go potrzebowałam. Razem z Loganem wyciągnęli mnie z otchłani po śmierci matki. Zginął przez Patio i swojego brata bliźniaka, którzy porwali jego ukochaną.

Swoją drogą, ciekawe, co dzieje się z Dominiciem Cravenem. Po tamtej wojnie nie widzieliśmy się ani razu.

Już z daleka dostrzegłam palące się przednie światła samochodowe każdego, kto przyjechał. Głośna muzyka dudniła na całą ulicę, przy której stały magazyny. Zastanawiałam się, dlaczego jeszcze nie zjawiła się tu policja przeganiając to całe towarzystwo. Wjechałam na plac zatrzymując się niedaleko przy czerwonym Alpine A110. Naprawdę zjawiła się prawie cała dawna śmietanka. Wszędzie kręcili się ludzie. Jedni stali przy swoich samochodach, inni chodzili w tą i z powrotem, a jeszcze inni szykowali imprezę. Zobaczyłam kierującego się już w moją stronę blond mężczyznę trzymającego wór. To on zbierał wpisowe. Wysiadłam zabierając ze sobą plik pieniędzy. I on, i każdy kto był w moim pobliżu, spojrzał na mnie.

— Jaka trasa? — zapytałam podając mu kasę.

— Stąd, przez główną, zawracacie na pierwszym zjeździe — mruknął cicho.

Uśmiechnęłam się lekko. Była to moja trasa, gdy po raz pierwszy wystartowałam w zawodach. Znałam ją jak własną kieszeń i wiedziałam, jak można skutecznie na niej zablokować innych. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Alexa Parkera.

Stał tam. Przy swoim samochodzie, czarnej Toyocie GR Supra. On nie zasługiwał na to cudeńko! Patrzył na mnie z zainteresowaniem. Ubrany cały na czarno z bronią przy boku. Ruszyłam w jego stronę odprowadzana wzrokiem pozostałych.

— Zająłeś moje miejsce — stwierdziłam opierając się o jego auto. Alex przełknął ślinę. Rzeczywiście wyglądał na nie więcej niż dziewiętnaście lat. Miał ciemnobrązowe włosy zaczesane na bok. Wyglądał jakby urwał się ze szkoły w czasie lekcji. — Alex Parker, tak?

— Tak. Ty jesteś podobno Adeara — powiedział chłopak.

— Nie podobno, tylko na pewno, słońce — odparłam. — Ludzie się tak do mnie zwracają, ale wolę Sky — oznajmiłam i wyciągnęłam w jego stronę dłoń. — Zróbmy to jak cywilizowani ludzie. Jestem Sky Gavranov-Rogers.

Dziewiętnastolatek uścisnął mi dłoń mówiąc:

— Alex Parker.

Przytrzymałam jego dłoń i spojrzałam mu głęboko w oczy.

— Chyba nie myślałeś, że przyszłam do ciebie, żeby się przywitać, co? — zakpiłam. Na twarzy Alexa pojawiło się zdziwienie, ale i lekkie przerażenie. Chłopak jest strasznie łatwowierny. Czy nie słyszał wszystkich plotek o mnie? — Wygrany zatrzymuje kasę, samochód przegranego i prawo do organizacji wyścigów — rzuciłam. — Podejmujesz się, czy tchórzysz?

Przyjmie. Nikt jeszcze nigdy nie stchórzył na wyścigach. Najwyżej przegrał, ale nie poddał. Na całym placu zapanowała głucha cisza. Każdy czekał aż Parker odpowie.

— Podejmuję się.

— No, dobry z ciebie dzieciak — odpowiedziałam puszczając jego dłoń. — Widzimy się na starcie.

Wróciłam do samochodu i ustawiłam się na linii. W końcu nadszedł czas na rozpoczęcie małej wojny między doświadczonym zawodnikiem i świeżakiem. Oprócz nas dwojga, było jeszcze sześciu innych, których kojarzyłam z poprzednich wyścigów. Na środek wyszła skąpo ubrana dziewczyna z flagą w dłoni. Zaryczałam silnikiem tak jak inni. Spojrzałam na Alexa. Był tak skupiony, że nawet przez szyby zauważyłam kroplę potu na jego skroni.

Rozpoczęło się odliczanie.

— Trzy! — krzyknęła kobieta.

Ponownie usłyszałam dźwięk ryczących silników.

— Dwa!

Parker cholernie bał się o swoje czterokołowe cudeńko. Takim autem jeździć... Marzenie.

— Jeden!

A najbardziej bał się przegranej ze mną.

— Start!

Flaga opadła, a ja ruszyłam z piskiem opon. Początkowo pozwoliłam Parkerowi, aby uwierzył, że wygra cały wyścig i pokona mnie. Prowadził, aż do jedynego zakrętu na dzisiejszej trasie.

***

Jako pierwsza przejechałam przez linię mety. Zaraz za mną pojawił się Alex. Ludzie wiwatowali. Było tu w tej chwili tak głośno, że kilka przecznic dalej na pewno nas mieszkańcy usłyszeli. Wysiadłam z mojej Audicy R8 i odebrałam całą kasę unosząc ją do góry. Wszyscy zaczęli jeszcze głośniej wrzeszczeć gratulując wygranej.

Spojrzałam na Parkera siedzącego dalej w aucie. Widziałam jego przerażenie i złość. Przeliczył swoje umiejętności i teraz tego żałował. Wyprzedziłam go na zakręcie stosując poznany w Las Vegas trik. Podeszłam do drzwi od strony kierowcy. Otworzyłam je.

— Odprowadź swój samochód do Logana. Z pewnością wiesz, gdzie mieszka — powiedziałam z rozbawieniem w głosie. Chłopak spojrzał na mnie. Bawiło mnie to, jak zachowywał się w tej chwili. Jeszcze niedawno czuł się tu jak niezagrożony król, a teraz mógł być jedynie zwykłym zawodnikiem. Schyliłam się do niego i szepnęłam mu prosto do ucha: — Nie próbuj nigdzie uciekać. Znajdę cię, a jak nie ja, to wynajęty zabójca. Nigdzie się nie ukryjesz. Nie zapomnij też o swoich rodzicach, chłopczyku.

Z wręcz dziką satysfakcją wróciłam do swojego samochodu z pieniędzmi i pojechałam do Logana. Czas zacząć odbudowę potęgi nowojorskich nielegalnych wyścigów.

Ready For Anything 1,2,3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz