W warsztacie i przy hangarach trwał chaos, a ja chodziłam naładowana stresem już od samego rana. Miałam nadzieję, że wszystko pójdzie jak po maśle i nie będzie żadnych niespodzianek. Szczególnie tych, które miały mi zepsuć dzień. Po zawodach umówiłam się z Angelo na opracowanie już jakiegoś konkretniejszego planu przejęcia terenów Shawtz'a.
— Uspokój się — powiedział Logan. — Wkurzasz tylko ludzi tym chodzeniem.
— Minęło już trochę czasu odkąd robiłam to — odpowiedziałam akcentując ostatni wyraz. Przystanęłam przy swoim samochodzie. — Wezmę dzisiaj Parkera ze sobą. Zobaczy "od środka", jak jeżdżę. Może coś podłapie.
— To dobry pomysł — oznajmił Axe. — Ale naprawdę, zacznij go trenować, on ma tam jakiś talent.
— Właściwie, dlaczego ty go nie wziąłeś pod skrzydła, gdy mnie nie było? — zapytałam z ciekawością. — Potrafisz nawet z idioty wydobyć diament.
Mężczyzna westchnął i spojrzał na mnie.
— Skończyłem z trenowaniem ludzi. Mógłbym najwyżej nauczyć go naprawiania samochodów — odpowiedział Logan.
— To też mu się przyda — rzuciłam. — Jadę na rundkę po mieście. Muszę się jakoś odstresować.
Wyjechałam na ulice Nowego Jorku. Brakowało mi Ethana. On uwielbiał te wyścigi. To, jak zjeżdżała się masa ludzi z coraz to nowszymi autami... Uśmiechnęłam się na tę myśl.
***
Było głośno. Bardzo głośno. Muzyka dudniła na kilka przecznic. Ludzie chodzili między samochodami z kubeczkami w dłoniach. Wszyscy, prócz kierowców, mogli pić. Ci, co startowali, już na wjeździe otrzymali pieczątki na dłoniach, by barmani wiedzieli, aby im nic nie podawać przed wyścigiem. Zresztą, przed rozpoczęciem i tak każdy zawodnik był sprawdzany pod kątem poziomu alkoholu i narkotyków. Jeśli alkomat i testy cokolwiek wykazały, kierowca był zdyskwalifikowany i nie otrzymywał zwrotu wpłaconej kasy. Ani ja, ani Logan, nie chcieliśmy być odpowiedzialni za to, że ktoś rozbił się lub co gorsza zginął. Zawody miały być sprawiedliwe pod każdym kątem.
Stałam niedaleko Jacoba Browna z Trenton. To właśnie on najbardziej mi zagrażał, ale jeśli będę prowadzić już po drugim zakręcie, to wygram bez problemu.
— Jak się czujesz? — zapytał Logan pojawiając się razem z Parkerem.
— Dobrze — odpowiedziałam. — Piłeś coś? — zapytałam chłopaczka.
— Nie — odpowiedział.
— To dobrze. Napijesz się dopiero po wyścigu — oznajmiłam. — Idź się przejść. Nie zrób mi żadnych problemów.
Alex odszedł w stronę swoich znajomych, którzy wyraźnie się ucieszyli na jego widok.
— Sky — usłyszałam za swoimi plecami. Obróciłam się. To Alek. — Niespodziewany zawodnik.
Nienawidzę ich, ale regulamin dopuszcza ich niestety do wyścigu.
— Kto? — zapytałam.
— On — wskazał mężczyznę siedzącego w samochodzie jakieś pięćdziesiąt metrów od nas. — Nie chciał się przedstawić.
— Zatem sprawdźmy, kim on jest — powiedziałam i ruszyłam w jego stronę.
Gdy byłam już jakieś dziesięć metrów od niego, on wysiadł i zdjął okulary, które miał na sobie. Stanęłam jak wryta w ziemię.
— Sky, on wygląda jak... — zaczął Logan, który pojawił się obok mnie.
— Ethan — dokończyłam. — Ale nim nie jest.
Ruszyłam zdecydowanym krokiem.
— Jak śmiałeś się tu pojawić?! — syknęłam po tym, jak walnęłam go z całej siły w twarz.
— Miłe powitanie — oznajmił ocierając krew z twarzy.
— Pytam. Jak śmiałeś się tu pojawić po tym, co zrobiłeś? — zapytałam. — Nie wystarczyły ci te kulki, co zarobiłeś?
— Wyścigi są otwarte dla wszystkich — powiedział mężczyzna.
— Nie dla ciebie, Dominic — odpowiedziałam. — Wypierdalaj z tego miasta jak najprędzej albo dostaniesz kolejne kulki, tylko tym razem tak skutecznie, żebyś zdechł.
— Boisz się mnie? — zapytał Craven.
— Ja? Ciebie? Dobre — prychnęłam podchodząc do niego. Gdyby nie ten jego cholerny charakter i blizna na prawym policzku, początkowo chyba bym uwierzyła, że Ethan zmartwychwstał. Spojrzałam mu prosto w oczy. — Powiedziałam już. Wypierdalaj. Z. Tego. Miasta.
— Mam interes do ciebie, więc nie — odpowiedział mężczyzna.
— Niczego ode mnie nie dostaniesz — rzuciłam.
— Jesteś bardzo pewna swego, Sky — wyszeptał chłopak. — Słyszałem, że załatwiłaś Shawtza.
— No i co? — spytałam.
— Wiem, że ty wiesz, z kim on się kontaktował z Hydry, a ja wiem, gdzie i kiedy można ich znaleźć — szepnął mi prosto do ucha Dominic.
— Skąd mam wiedzieć, że to prawda, Craven? — zapytałam go.
— Nie wiesz. Ile za udział? — zapytał.
— Dla ciebie? Milion dolców — odpowiedziałam i odeszłam.
Może mógł mieć potrzebne mi informacje, ale nie byłam na tyle zdesperowana, aby współpracować z gościem, który zamordował własnego brata po to, aby się zemścić.
Usłyszałam śmiech Dominica, a chwilę później dźwięk odjeżdżającego samochodu. Wiedziałam, że on tak po prostu nie odpuści. Jeśli zdobył się na odwagę, aby wrócić do Nowego Jorku i przyjść do mnie, to naprawdę musi mieć bardzo poważny powód. Chyba głównie do tego, żeby żyć.
Tymczasem, pierwsze, poważne nielegalne wyścigi po moim powrocie czas zacząć.
CZYTASZ
Ready For Anything 1,2,3
FanfictionCZĘŚĆ 1 Będąc nastolatką nie wiesz, czego się spodziewać od losu. Ja, jak to ujmują dorośli, zeszłam na złą drogę. Po śmierci matki, która była jedną z agentek Hydry, musiałam wiać, by organizacja mnie nie dorwała, ale ja wiedziałam. Wiedziałam, że...