Trochę krótki
— A to kto to jest? — zapytał ponownie ojciec.— Mój brat.
— Co? — usłyszałam z ust ojca.
Spojrzałam na nich wszystkich. Ich zdziwienie było nie do opisania.
— Mój brat, a twój syn — powiedziałam pewnie w stronę ojca. — Ja i Zachary jesteśmy bliźniakami.
— To jest niemożliwe. — Dalej nie dowierzali. No cóż, ja chyba też bym nie uwierzyła, jeśli byłabym na ich miejscu. — Dlaczego o nim nie wiedziałem? — zapytał ojciec.
— To nie jest rozmowa na teraz — odpowiedziałam. Spojrzałam na mojego brata ponownie. Jest bezpieczny. — Muszę iść, wrócę za dwie godziny. Jakby coś się z nim działo, to dzwońcie.
— Gdzie idziesz Sky? — zapytał Stark. — Musisz nam to wszystko wyjaśnić.
— Powiedziałam, wrócę za dwie godziny — powtórzyłam twardo. — Postaram się wtedy cokolwiek wam wyjaśnić.
Wyminęłam ich i weszłam do windy, którą zjechałam na parter. Była już prawie druga w nocy, gdy nabuzowana emocjami i wściekłością jechałam z powrotem do Angelo. Nie odpuszczę mu. Wcale nie musiał go tak mocno bić.
* * *
— Otwieraj, do jasnej cholery, bo wypierdolę ci całą chatę w powietrze Angelo, a cały twój jebany interes oddam Adamsowi z Vermont! — krzyknęłam do mikrofonu.
— Czego chcesz? — usłyszałam.
— Porozmawiać — odpowiedziałam — a potem zastanowić się, co zrobić z tobą, czy pozwolić ci żyć czy zakopać dwa metry pod pierdoloną ziemią — dodałam po chwili namysłu.
— Przyjedź, jak się uspokoisz — odpowiedział.
Ja mam się uspokoić?! Ja dopiero się rozkręcam.
— Sam tego chciałeś — powiedziałam spokojnym głosem. — Tylko nie mów, że nie próbowałam rozmawiać.
Wycofałam z podjazdu. Angelo jeszcze nie wie, co zaczął. Chciałam, próbowałam, odmówił. Poczuje, co to znaczy zadrzeć ze mną. Mojej rodziny nie tyka się.
Podjechałam do mieszkania, z którego zabrałam Dominica i wszystkie nasze rzeczy. Na jakiś czas przeprowadzimy się do wieży. Po dojechaniu do niej wskazałam chłopakowi jego tymczasowy pokój, a do swojego odłożyłam wszystkie swoje torby. Nie trudziłam się, żeby się rozpakować, od razu poszłam do Zacharego. W sali siedział ojciec. Patrzył na chłopaka zaciekawionym wzrokiem.
— Jest bardzo podobny do ciebie — oznajmiłam zwracając na siebie uwagę.
— Wróciłaś.
Podeszłam do łóżka, na którym spał chłopak. Mimo, że minęło niecałe półtorej godziny odkąd go tu przywiozłam, to wyglądał o wiele lepiej.
— Dlaczego o nim nie wiedziałem? — zapytał tata.
Westchnęłam. Tak długo udawało mi się utrzymać jego istnienie w sekrecie...
— Dla bezpieczeństwa — odpowiedziałam. — Nasza matka była zdrajczynią w Hydrze, jak wiesz, ale gdy dowiedziała się o ciąży udało jej się ukryć na rok przed organizacją.
— Ale jego nie było przy tobie i twojej matce, gdy... no wiesz.
— Matka zdawała sobie sprawę, że musi wrócić i mieć wytłumaczenie dlaczego zniknęła. Musiała wybrać, które dziecko poświęcić, a które ocalić przed tym piekłem — oznajmiłam z lekkim bólem. Życie w świadomości, że własna matka skazała mnie na to wszystko nie było łatwe. — Padło na mnie. Zacharego zostawiła u kobiety, która w tamtym czasie również była w ciąży, ale straciła swoje dziecko.
— Jak się dowiedziałaś o nim? — zapytał ojciec.
— Matka zostawiła mi list, który odkryłam zanim się spotkaliśmy — odpowiedziałam. — Polubisz go. Można powiedzieć, że jest takim połączeniem ciebie, mamy i mnie, choć nie jest tak zły jak ja. Piekło Hydry go ominęło, ale ma swoje za uszami. Potrafi walczyć jak my, ale tamci ludzie wychowali go tak dobrze, że w zachowywaniu się przypomina ciebie, więc razem będziecie zwracać nam uwagę na język.
Uśmiechnęłam się na wyobrażenie tego.
— Idź już spać. Jesteś zmęczony po tej misji, na której byliście — oznajmiłam.
— Ty też — napomknął mi.
— Wcale nie. Nic dzisiaj nie zrobiliśmy zbytnio z Dominicem. Nie czytałeś raportu, więc nie wypowiadaj się — odgryzłam. — Idź, ja posiedzę przy nim.
Ojciec odpuścił i wyszedł. Usiadłam na jego miejscu i spojrzałam na Zacharego. Na jego spokojną twarz. Nie musiał się martwić o przeżycie w tej chwili.
CZYTASZ
Ready For Anything 1,2,3
FanfictionCZĘŚĆ 1 Będąc nastolatką nie wiesz, czego się spodziewać od losu. Ja, jak to ujmują dorośli, zeszłam na złą drogę. Po śmierci matki, która była jedną z agentek Hydry, musiałam wiać, by organizacja mnie nie dorwała, ale ja wiedziałam. Wiedziałam, że...