Pod opuszczony szlaban dojechałam zaledwie godzinę później. Po drodze musiałam się zatrzymać na pierwszym lepszym parkingu. W głowie miałam kompletną pustkę odnośnie tego, co powiedzieć ojcu i całej reszcie, gdy już zobaczymy się twarzą w twarz. Byłam natomiast pewna jednej rzeczy. Koniecznie potrzebowałam zamienić kilka słów z Barnesem i wyjaśnić parę kwestii z Fury'm.
— Bill, nadal na tym samym miejscu? — zapytałam, gdy zobaczyłam rosłego mężczyznę, który od ponad dwóch lat zajmował to samo stanowisko. — Dostałeś chociaż podwyżkę?
— Ani dolara, Ad — odpowiedział. — Dawaj lepiej dokumenty, bo muszę cię wpisać do systemu. Odwiedziny, czy dłuższy pobyt?
— Dłuższe odwiedziny — odparłam podając Billowi dokumenty. — Ja za to mam, tylko dwieście dolarów przy duszy.
— Zmieniłaś imię? — zapytał zdziwiony spoglądając na mnie. — A do tego podwójne nazwisko. Widzę, że dużo się zmieniło, odkąd wyjechałaś.
— Ludzie się zmieniają, Bill — odpowiedziałam.
— Poczekaj chwilę, wklepię wszystko do systemu i zaraz wrócę. Mam dzisiaj samotną wartę — rzucił Walsh.
Cztery minuty później zajęłam najbliższe miejsce przy strażnicy. Siedząc dalej w samochodzie zdecydowałam, że najpierw porozmawiam z Fury'm, jeśli jest w wieży, z którym miałam najwięcej do wyjaśnienia. W końcu ojciec wypuścił mnie bez jego zgody. Było jasne, że wytłumaczenie, co robiłam, gdzie byłam i jaki jest stan mojej psychiki, był dla niego punktem pierwszym na, zapewne, kilkustronnicowej liście pytań. Wysiadłam zostawiając wszystkie rzeczy w samochodzie.
— Bill, miej oko na Bee — powiedziałam.
— Witaj w domu, Sky.
Z uśmiechem na ustach zarzuciłam kaptur na głowę. Przeszklone i wręcz błyszczące się wejście przyciągało uwagę każdego. Była godzina po zmierzchu, jednak za ladą dalej siedziała recepcjonistka. Znowu inna. Stark powinien przestać co chwilę zmieniać kobiety na tym stanowisku. Rozumiem, że uwielbiał tę płeć, ale robiło się już to męczące. Weź tłumacz, kim jesteś i po co tu jesteś.
— Witam w Avengers Tower. Czy jest pani umówiona? — wyrecytowała automatycznie kobieta uważnie mi się przyglądając.
— Nie jestem umówiona, ale Nicholas Fury z pewnością będzie chciał ze mną porozmawiać — odpowiedziałam. — Proszę do niego zadzwonić.
— Pana Fury'ego nie ma na terenie wieży — odpowiedziała recepcjonistka. — Mogę pomóc w czymś innym?
Westchnęłam. Ten stary, jednooki dziad zawsze kazał tak mówić, gdy miał zaplanowane spotkanie z kimś wyżej postawionym, a nie miał ochoty tego robić. Dlatego wiedziałam, że jest w wieży.
— Mogę skorzystać z telefonu, pani Brown? — zapytałam odczytując nazwisko z plakietki przyczepionej do jej białej, eleganckiej koszuli.
Kobieta postawiła na blacie telefon stacjonarny. Z lekkim trudem przypomniałam sobie te kilka cyferek do Fury'ego na prywatny telefon. Dwa sygnały zajęło mu odebranie.
— Pamiętasz mnie jeszcze? — mruknęłam z obojętnością. — Wróciłam. Porozmawiajmy.
Rozłączyłam się nie czekając na jego odpowiedź. Co w sumie miał mi powiedzieć przez telefon? Znałam go na tyle dobrze, aby wiedzieć, że woli rozmawiać twarzą w twarz, bo wtedy może manipulować człowiekiem.
— Może pani wejść — oznajmiła recepcjonistka. — Dziewiąte...
— Wiem, gdzie Fury ma swoje biuro — odpowiedziałam. — Byłam tu wiele razy, pani Brown.
CZYTASZ
Ready For Anything 1,2,3
FanfictionCZĘŚĆ 1 Będąc nastolatką nie wiesz, czego się spodziewać od losu. Ja, jak to ujmują dorośli, zeszłam na złą drogę. Po śmierci matki, która była jedną z agentek Hydry, musiałam wiać, by organizacja mnie nie dorwała, ale ja wiedziałam. Wiedziałam, że...