Rozdział 12

1.9K 89 18
                                    


Wyjechałam na drogę i ruszyłam w stronę miejsca, gdzie dzisiaj będą odbywać się wyścigi. Wygram wyścig i przy okazji dam w mordę Patio.

— Gdzie jedziemy? — Zapytał ojciec, ale niestety nie dostał odpowiedzi.

Pomęczę go trochę. Cisza czasami potrafi zdziałać cuda. Kiedy dojeżdżaliśmy do celu zatrzymałam się na chwilę na poboczu.

— Otwórz schowek — powiedziałam nadal trzymając dłonie na kierownicy i patrząc prosto przed siebie.

Ojciec otworzył schowek. Jego źrenice powiększyły się, gdy zobaczył w środku broń razem z pasem. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ethan doskonale wiedział, co będę chciała zrobić po wyjściu z aresztu. Ktoś kto, by oglądał tą sytuację z boku, powiedziałby, że wyglądam jak niespełna rozumu.

— Skąd ją masz? — Zapytał ojciec.

— Nieważne — westchnęłam. — Podaj ją.

Tata niechętnie, ale podał mi ją. Zapięłam pas na talii.

— Jest tam jeszcze czarna chusta. Załóż ją na twarz tak, aby zasłaniała usta i nos — oznajmiłam trochę chłodno.

Ojciec wziął do ręki chustę, ale chyba nie był jakoś do tego przekonany, aby ją założyć.

— Chyba, że chcesz umrzeć od razu, gdy wjedziemy na ten teren — dodałam i to chyba go przekonało, bo chwilę później na jego twarzy znajdowała się chusta.

Ruszyłam i po chwili byłam już na miejscu, gdzie zaraz miał zacząć się wyścig. Zatrzymałam się obok samochodu Ethana, który zmarszczył brwi na widok drugiej osoby na siedzeniu obok.

— Poczekaj tu chwilę — powiedziałam do ojca i wysiadłam z Bee, po czym podeszłam do mojego kolegi.

— Po co go tu przywiozłaś? Przecież to samobójstwo — powiedział bardzo przejęty Ethan.

— Ethan, błagam cię, przynajmniej ty mnie już nie wkurzaj. Masz hajs? — Zapytałam, bo inaczej nie wejdę do wyścigu.

Chłopak westchnął i podał mi odpowiednią sumkę. Podeszłam do faceta, który brał pieniądze za udział. Kto wygra, ten zgarnia całą pulę. Wręczyłam mu pieniądze. Za jego plecami ujrzałam osobę, która sprzedała mnie psom. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie czekając na nic podeszłam do niego. Był chyba trochę zdziwiony, że tak szybko wyszłam.

— Szybko wyszłaś — powiedział Patio.

— Nie postawili mi zarzutów. Nie mieli wystarczających dowodów — oznajmiłam i jak na mnie przystało wyciągnęłam moją broń, którą wycelowałam w niego.

Ludzie zaczęli przyglądać się całej sytuacji. Ethan z pewnością rozprowadził już informację o tym, że Patio wpakował mnie na komisariat, więc nikt nie był zdziwiony, że celuję w niego.

— I po co ci to było? — Zapytałam go. — Wiesz, co czeka człowieka, gdy zdradzi swoich.

Chciałam go zabić. Naprawdę. Ale przyrzekłam sobie, że jedynym człowiekiem, którego zabiję będzie Zimowy Żołnierz. Ale postrzelić i nie zabić, mogę. Obniżyłam ręce i strzeliłam. Kula trafiła tam, gdzie światło nie dochodzi. Patio upadł na ziemię i zwijał się z bólu. Biedaczek, nie będzie już mógł niczego zrobić tym sprzętem. Resztę kary wymierzą mu już ludzie. Wróciłam do samochodu.

— Dlaczego to zrobiłaś? — Zapytał mnie tata.

Położyłam ręce na kierownicy.

— To on doniósł na mnie na policję — oświadczyłam i ruszyłam. — Zdradził. Musiał ponieść konsekwencje. I tak nie zrobiłam mu nic takiego. Inni wymierzą mu resztę sprawiedliwości.

Ustawiłam się na starcie. Trasa obejmuje kilka ulic. Parę ludzi odciągnie od nas wszelką policję i inne samochody, więc będzie spokój. Pusta droga. Gdy kobieta opuściła flagę w dół ruszyłam z piskiem opon. Ze spokojną i zaciętą miną wymijałam wszystkich przeciwników. Byłam tak wkurzona na Patia, że bez problemu wygram i to z dużą przewagą. Kątem oka spojrzałam na ojca, który był spokojny, ale zdziwiony, że w ogóle wystartowałam. Teraz mógł bez problemu zamknąć mnie w więzieniu, ale wątpię, że to w ogóle zrobi, jeśli co dopiero mnie z niego wyciągnął, a do tego jestem jego córką. Po wygranym wyścigu odebrałam swoje pieniądze i odjechałam z tamtego miejsca w nieznanym kierunku. Tak, po prostu jeździłam.

— Możesz zdjąć już tą chustę — powiedziałam do ojca patrząc cały czas prosto.

— Wiesz, że to nielegalne? Co dopiero wyciągnąłem cię z więzienia właśnie z tego powodu — oznajmił ojciec.

Już zachowuje się jak prawdziwy ojciec. Nie ma to, jak kazanie od ojca, który niedawno się o tobie dowiedział.

— No i co z tego? — Zapytałam. — To mój świat. Prawdziwy. Obiecałam ci, że coś opowiem o sobie, jeśli wyciągniesz mnie z aresztu. Więc, co chcesz wiedzieć?

Kapitan chyba nie sądził, że dotrzymam obietnicy. No cóż, dzień dobroci dla ojca. Tata westchnął jakby nie wiedząc, o co mnie zapytać.

— Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu, gdy zobaczyliśmy się pierwszy raz? — Zapytał tata.

— Ty jesteś Avengerem, a ja obracam się w takim świecie, jak widziałeś, więc nie chciałam trafić od razu do więzienia albo zostać zmuszona do wejścia do waszej grupy. Ludzie z mojego świata, szczególnie Ethan i Axe, pomogli mi najbardziej. Postawili mnie na nogi po śmierci matki — odpowiedziałam.

— No tak. Nie pomyślałem o tym w ten sposób — powiedział tata.

Nastała chwila ciszy. Doskonale wiedziałam, jakie pytanie ciśnie mu się na język, ale widać, że z trudem przyjdzie mu wypowiedzenie go.

— Gdzie jedziemy? — Zapytał w końcu, a ja zaśmiałam się.

Nie potrafi o to zapytać. Wzruszyłam ramionami. I znowu cisza.

— Wiem, o co chcesz zapytać — powiedziałam, trochę mocniej ściskając kierownicę. — Więc powiedz to.

Rogers westchnął.

— Powiedz — powiedziałam ostrzej.

— Jak umarła twoja matka? — Wydusił w końcu.

Zatrzymałam się na poboczu, bo wiedziałam, że jak zacznę o tym opowiadać, to nie będę uważać na drodze.

— Została zamordowana. Podcięto jej gardło. Na moich oczach — powiedziałam nie patrząc na tatę, ale wiem, że on na mnie patrzył. — Była agentką Hydry. Gdy on ją zabił miałam wtedy, tylko może z dwanaście lat. Nie wiedział, że byłam w mieszkaniu. Byłam schowana w szafie. Mama powiedziała, że mam siedzieć cicho. Już od dawna wiedziała, że do tego dojdzie. Zdradziła Hydrę, by chronić mnie. Przez kilka miesięcy dawała wam anonimowo informacje o Hydrze, ale wydało się. Wydało się, że zdradziła. Dlatego on ją zabił.

— Kto ją zamordował? — Zapytał, z jeszcze bardziej widocznym trudem, ojciec.

Z mojego oka wypadła jedna łza. Oparłam głowę o kierownicę, tym samym zasłaniając swoją twarz włosami. Nie chciałam, by widział jak płaczę. Płacz to oznaka słabości. Dlaczego po moich słowach nie domyślił się? Podniosłam się i przetarłam twarz.

— Odwiozę cię do Stark Tower — powiedziałam ostatecznie i ruszyłam w stronę ogromnego wieżowca w środku miasta.

Tata nie powtórzył już pytania. Wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi. Bo co ja mu powiem? Że jego najlepszy przyjaciel, który jest teraz marionetką Hydry, zabił mi matkę? Niecałe półgodziny później stałam pod wieżowcem. Żadne z nas się nie odezwało.

— Dziękuję za rozmowę, no i... za to, że choć trochę mi zaufałaś — powiedział tata i wyszedł, a ja siedziałam bez słowa, tym razem naprawdę nie wiedząc, co zrobić.

Pod wpływem chwili wysiadłam z auta. Ojciec słysząc, jak wysiadam zatrzymał się i obrócił w moja stronę. Co ja robię? Zniszczę mu, tylko życie. Spojrzałam na ojca, a on na mnie. Pokręciłam głową i z powrotem wsiadłam do auta, po czym odjechałam.

Ready For Anything 1,2,3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz