I. WYBRAŃCY

244 15 42
                                    

Droga do pałacu prowadziła lekko pod górę i Marinette szczerze współczuła koniowi, który ciągnął wypakowany po brzegi wóz. Kasztanek dzielnie parł przed siebie, a ona siedziała wraz ze swoją mamą, Sabine, na koźle. Ojciec dziewczyny, Tom, szedł przed nimi, kołysząc swoimi szerokimi ramionami i trzymając konia za uzdę.

Marinette przeszło przez myśl, że może dobrym pomysłem byłoby zejście z wozu, by ulżyć nieco zwierzęciu, ale bała się, że jej zmiękłe nogi ugną się, gdy tylko postawi je na ziemi.

Kiedy Marinette miała dziesięć lat i wraz z rodzicami wyprowadzili się z pałacu, nie sądziła, że kiedyś przyjdzie jej do niego wrócić. Wyśmienite wypieki pracujących w kuchni państwa Dupain-Cheng zyskały ogromną popularność, która pchnęła ich do otworzenia własnej – z czasem świetnie prosperującej – piekarni. Na tą decyzję miały także wpływ ciągłe spięcia między Marinette a księżniczką.

Wszystko zmieniło się, gdy przed około pięcioma miesiącami pałac stracił swojego naczelnego piekarza i tym samym smaczne i zawsze świeże wypieki. Rodzice Marinette zaczęli otrzymywać listy z prośbami o powrót na stare stanowiska. Gdy regularnie odmawiali, prośby zamieniły się w groźby zamknięcia ich piekarni, przez co straciliby jedyne źródło dochodu.

Państwo Dupain-Cheng zgodzili się w końcu podjąć negocjacje z pałacem i choć nie byli zadowoleni z konieczności zburzenia tego, co udało im się zbudować przez tyle lat, przystali na ten kaprys bogatych. Przynajmniej mogli postawić parę warunków.

Teraz, wioząc wszystkie swoje rzeczy i przyglądając się przybliżającemu się pałacowi, Marinette wciąż wspominała koszmar, w jaki księżniczka upodobała sobie zmienić jej życie. Dziewczyna nie potrafiła znaleźć źródła tej nienawiści. Nigdy nie wchodziła księżniczce w drogę. Zawsze unikała kłopotów, ale one nigdy nie miały problemu ze znalezieniem jek.

Mógł to być efekt wrodzonej niezdarności, jak również, co dziewczyna czasem podejrzewała, jej pochodzenia. Jej tata pochodził z Francji, jednak mama była rodowitą Chinką. Dlatego Marinette wyróżniały lekko skośne fiołkowe oczy, czarne włosy, w których niektórym zdawało się, że widzą niebieskawe refleksy, i bardzo jasna cera. W Paryżu żyło naprawdę wiele ludzi z różnych krajów i kultur, ale dziewczyna była skłonna uwierzyć nawet w rasistowskie nastawienie księżniczki, by znaleźć powód jej zachowania.

Plusem, jaki odnajdywała w całej tej sytuacji, była perspektywa ponownego mieszkania pod jednym dachem z najlepszą przyjaciółką, Alyą Césaire, której matka była kucharką w pałacu, a ojciec – stajennym. Sama Alya od trzech lat zajmowała stanowisko pokojówki. Przyjaźniły się od kiedy tylko Marinette pamiętała, a przez nowe obowiązki zaczęły widywać się coraz rzadziej, ale więź między nimi okazała się wytrzymała i przetrwała próbę czasu.

Marinette spojrzała na Sabine, gdy matka złapała ją za rękę. Dziewczyna czasem tak głęboko pogrążała się w rozmyślaniach, że zapominała o otaczającym ją świecie.

— Chyba wiem, co ci chodzi po głowie. — Zatroskane szare oczy, tak pięknie pasujące do czarnych włosów, spojrzały na Marinette. — Księżniczka nie musi nawet wiedzieć, że wracasz.

— Jestem pewna, że wiedziała o tym od samego początku — dziewczyna zaśmiała się ponuro. — Jeszcze zanim się zgodziliście.

Sabine zacisnęła dłoń na palcach córki.

— Nie widziałyście się osiem lat. Musiała kiedyś dorosnąć.

Marinette uśmiechnęła się bez przekonania i zabrała swoją rękę. Choć na ogół lubiła czuć bliskość z innymi, teraz wolała zamknąć się w swoim własnym świecie. Sabine musiała to wyczuć, bo nie próbowała już pocieszać córki.

GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz