XI. U ŹRÓDŁA

154 6 16
                                    

Marinette rozłożyła ubrania na długiej kanapie, zostawiła zestaw szpilek na stoliku i odwróciła się do rozmawiających.

— Dziękujemy, że zechciał pan nas przyjąć, panie Agreste — powiedziała madame Bustier. — Mamy ostatnio małe zamieszanie w pracowni.

— Nie stanowi to dla mnie żadnego problemu — odparł Gabriel. — Cały czas mam na względzie sympatię, jaką darzyła panią moja żona.

Madame Bustier pochyliła głowę.

— To zaszczyt.

Do salonu wszedł Adrien. Marinette prawie od razu do niego podeszła, ale przypomniała sobie o stojącym obok Gabrielu. Po urodzinach Adriena musieli być ostrożniejsi.

Zarumieniła się na ich wspomnienie. Cały czas myślała o ich rozmowie na balkonie pod osłoną nocy i późniejszym tańcu. Nienawidziła się za to, ale zaczynałą mieć nadzieję, że ona i Adrien mogliby mieć jakąś przyszłość. Polegającą na przemykaniu w cieniach i kryciu się przed wzrokiem innych, ale wciąż przyszłość.

— Marinette? — powtórzyła po raz kolejny madame Bustier.

— Przepraszam, zamyśliłam się.

— Ja zajmę się panem Agreste, a ty jego synem. W porządku?

Marinette zauważyła na jej twarzy cień uśmiechu. Spojrzała na zadowolonego propozycją Adriena i już wiedziała, że tego nie uniknie.

— Wolałbym chyba, żeby strojami mojego syna zajmowała się profesjonalistka — wtrącił się Gabriel. Marinette poczuła ukłucie, jakby wbił w jej serce niewidzialną igłę.

— Proszę mi wierzyć, Marinette nie pracuje ze mną długo, ale wielokrotnie udowodniła swoje umiejętności — zapewniła go madame Bustier. — Suknia, którą księżniczka miała na sobie w dni urodzin pańskiego syna, była jej projektu. Uczestniczyła także w jej szyciu.

Mężczyzna zastanawiał się przez chwilę, która wydała się Marinette wiecznością. Zupełnie jakby czekała, aż ktoś wyda na nią wyrok.

W końcu Gabriel skinął głową i zaproponował madame Bustier przejście do sąsiedniego pokoju. Kobieta wzięła część ubrań i szpilek, po czym mrugnęła do Marinette i wyszła wraz z panem Agreste i jednym ze strażników.

— Od czego zaczniemy? — usłyszała koło siebie dziewczyna.

Drgnęła. Wciąż nie mogła się nadziwić, że tak często myślała o Adrienie, a zdarzało jej się zapominać, że stał obok niej. Musiała zacząć częściej skupiać się na rzeczywistości, zamiast błądzić gdzieś myślami.

— Od czego byś chciał... — Spojrzała niepewnie na drzwi, za którymi zniknął Gabriel. — ...panie Agreste? Czy mamy czekać na strażnika?

— Nie jestem tak ważny jak mój ojciec, a raczej nikt nie podejrzewa, że zadźgasz mnie szpilką, więc możesz czuć się swobodnie.

Adrien uśmiechnął się życzliwie. Wziął z kanapy koszulę i zniknął za parawanem stającym przy kominku.

Marinette zaczęła się rozglądać po komacie. Otworzyła woreczek przy pasie i dała znak Tikki, by wyszła. Przyłożyła palec do ust, nakazując ciszę, po czym wskazała na parawan.

Tikki uwielbiała podziwiać, jak świat zmienił się pod jej nieobecność. Po kilkuset latach w uśpieniu, w jej oczach niektóre rzeczy zmieniły się nie do poznania. Szczególnie lubiła zwiedzać pałac i dziwić się, czemu od ścian nie ciągnie już zimno, a pomieszczenia są naprawdę przytulne – nie tylko za sprawą rzuconych na podłogę zwierzęcych skór.

GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz