Kartki Grymuaru szeleściły, gdy przekręcał je Mistrz Fu. Marinette z westchnieniem spojrzała na część księgi, która została do przetłumaczenia. Nie było tego wiele w porównaniu z tym, co już przerobili, ale dziewczyna miała dość tej żmudnej pracy, przez którą jeszcze bardziej brakowało jej czasu wolnego.
Wciąż nie pojmowała, po co im było to tłumaczenie. Skoro Mistrz doskonale znał język, w którym zapisano Grymuar, to wystarczało. Zastanawiała się, czy to dlatego, że jeśli szło o naukę tegoż języka, nie była zbyt pojętną uczennicą. Przynajmniej się starała.
Nie potrafiła także zrozumieć, dlaczego Mistrz Fu nie kontynuował pracy pod jej nieobecność. To, że z każdą stroną próbował ją czegoś nauczyć, nie stanowiło wystarczającego uzasadnienia. Tylko czasami doznawała olśnienia i pojmowała frazy, których nie rozumiał Fu – gdzie doszukiwał się szyfrów, ona podchodziła do sprawy dosłownie.
Kiedy zaczynali rozdział poświęcony nowemu bóstwu, Mistrz wyjmował ze szkatuły przypisane do niego miraculum i zapoznawał Marinette z kwami. Trudno pojąć poczucie humoru losu. Jeszcze cztery miesiące temu uznawała historie o bogach za bajki i legendy, a teraz poznała już niemal wszystkich z głównego panteonu.
Obecnie pochylali się nad Fluff. Spotkanie z kwami Marinette na zawsze zapamięta jako najbardziej chaotyczną rozmowę w życiu. Choć temat bogini czasu (swoją drogą, jak dzielili się tą funkcją z Sassem? Pracowali na zmiany?) dziewczyna uznawała za bardzo interesujący, ciągle dręczyła ją informacja, powtarzająca się przy każdym bóstwie.
— Odnoszę wrażenie, że nie interesuje cię pojęcie Norki — zauważył Mistrz Fu z półuśmiechem.
Dziewczyna drgnęła. Bała się przyznać, że nie słuchała i norką wciąż był dla niej tylko mały zwierzak lub mieszkania niektórych stworzeń. Wątpiła, by o to chodziło.
— Nie, nie — powiedziała zmieszana. — Norki są fantastyczne.
Uśmiech Fu się pogłębił, a mimo to, gdy zamknął Grymuar, Marinette pomyślała, że ma kłopoty.
— Co bardziej fascynującego niż przemieszczanie się po linii czasu zajmuje twoje myśli?
— Chodzi o to zdanie... — Sięgnęła po plik kartek z tłumaczeniami i przekładała je, dopóki nie znalazła tego, czego szukała. — Dojrzałego posiadacza miracul — przeczytała — nie obowiązują ograniczenia czasowe i może używać swojej mocy nieskończoną ilość razy.
— Wiem o tym. Dlaczego mi to czytasz?
Marinette gwałtownie odłożyła kartki na miejsce z głośnym szelestem.
— Z Czarnym Kotem jesteśmy dorośli! W każdym razie nie jesteśmy dziećmi.
— Dorosły nie oznacza tego samego co dojrzały. — Mistrz Fu uśmiechnął się pobłażliwie i Marinette poczuła się, jakby jednak była dzieckiem. Przynajmniej w jego oczach. — Najwyraźniej wasze miracula nie uznały jeszcze, że jesteście na tyle dojrzali, by dać wam nieograniczoną moc.
— A kiedy zmienią zdanie?
Wiedziała, że zachowywała się jak naburmuszone dziecko. Może jednak miracula wiedziały, co robiły.
— Wiesz, że jesteście pierwszymi posiadaczami od wieków — przypomniał Fu. — Jednak, z tego co pamiętam, w starych kronikach często pisano, że proces dojrzewania posiadacza przyspieszały wielkie próby, życiowe lekcje. Oczywiście zaliczone pomyślnie.
Marinette nachmurzyła się jeszcze bardziej. Jeśli ciągła walka ze złoczyńcami nie była prawdziwą próbą, nie wyobrażała sobie, co więcej miała zrobić. Nieograniczona moc bez wątpienia przydałaby się jej i Czarnemu Kotu, by prędzej uporać się z Władcą Ciem. Przeszło jej przez myśl, że ich wróg także mógł nie zostać uznanym dojrzałym posiadaczem. Jednak miała trochę szczęścia w życiu.
CZYTASZ
GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AU
Fanfiction❝Sława jest niebezpieczna. Im bardziej ludzie cię kochają, z tym większym hukiem potem upadasz. ❞ Wiele wieków temu bogowie związali swoje moce z magiczną biżuterią i wycofali się ze świata. Kiedy ludzie ich potrzebowali, poprzez Strażnikow, s...