Mistrz Fu czułby się lepiej, gdyby go związano i wrzucono w ciemność w najniższym pomieszczeniu pod pokładem. Zamiast tego siedział z innymi Zakonnikami w jadalni dla załogi, która zwolniła im statek. Nie wychodzili na pokład, żeby nie rzucać się w oczy. Zupełnie jakby ogromny statek, Wolność, która zeszłej nocy pojawiła się nagle w porcie, sama tego nie robiła.
Dziwnie było widzieć Zakonników, których pamiętał ze Świętej Wyspy z czasów, gdy był dzieckiem. Nie zmienili się wcale, za to jemu przybyło sto lat. Traktowali go po przyjacielsku, a Fu prawie zapominał, że wciąż nie zapadła decyzja w jego sprawie.
Zeszłej nocy przyprowadzili go na statek. Obiecał Marianne, że wróci, ale obawiał się, że nie dotrzyma słowa. Postawiono go przed Zakonnikami wraz z tym ciemnowłosym chłopakiem, Luką, któremu Marinette dała miraculum konia.
Zażądali, by Fu wyznał im wszystko. Ze wstydem cofnął się do niechlubnej chwili, kiedy przegrał z własną fizjologią i swoją lekkomyślnością zniszczył Wyspę. Opowiedział o statku piratów i stracie miracul. W końcu przedstawił obecną sytuację w Paryżu. Musiał wytłumaczyć, jak miraculum konia trafiło w ręce Luki i w jego obecności wyznać, kto krył się pod maskami Biedronki i Czarnego Kota.
Wiedza ta nie zrobiła na Zakonnikach wrażenia, ale Luka był oszołomiony. Mistrzowi Fu zdawało się, że pod nosem powiedział, że teraz wszystko rozumie. Zakonnicy zorientowali się, że chłopak znał posiadaczy i za dnia wysłali go – w towarzystwie trzymającego się na uboczu Zakonnika – po Marinette i Adriena.
Myśli Fu musiały mieć moc sprawczą. Dały się słyszeć czyjeś pospieszne kroki na schodach, a wkrótce w drzwiach stanął zdyszany Luka.
— Marinette... To znaczy Biedronka — poprawił się na potrzeby Zakonu — została porwana.
Su-Han, wysoki Strażnik – Zakonnik z uprawnieniami do pilnowania szkatuły – z ogoloną głową i bardzo wyrazistymi brwiami, podniósł się z ławy. Choć był od niego młodszy, Fu przyznawał, że przywódca budził respekt.
— Jesteś pewien? — spytał Su-Han.
Luka oparł się o futrynę i kiwnął głową.
— Poszukiwania trwały kilka godzin. Przekopano cały pałac. Podobno przedwczoraj Władca Ciem zagroził, że wykorzysta ją jako słabość Czarnego Kota, więc wszyscy zakładają, że to przez niego zniknęła.
Chłopak padł na jedną z ław między Zakonników. Schował głowę w dłoniach. Fu popatrzył na niego ze współczuciem. Wyobrażał sobie, jakim szokiem było dla niego zrozumienie, że jego przyjaciółka była Biedronką, a świadomość, że groziło ją niebezpieczeństwo, go dręczyła.
— To nie wszystko — Luka podniósł głowę. — Spieszyłem się tutaj, więc nie wiem, o co chodzi, ale nad Wieżą Flaeia dzieje się coś dziwnego. Zerwała się nad nią taka... miniaturowa burza. Nie wiem.
Su-Han położył Luce dłoń na ramieniu. Fu wsunął rękę do kieszeni, gdzie ukrył miraculum żółwia. Okłamał Strażników, mówiąc, że ono także zaginęło. Tak naprawdę nie chciał tracić możliwości porozumienia się z Wayzzem, który przez wspólnie spędzone dziesięciolecia stał się jego przyjacielem.
— Dobrze się spisałeś — pochwalił Su-Han.
— Znajdziecie ją, prawda? — Luka podniósł oczy z nadzieją. — Na pewno potraficie.
Su-Han pokręcił głową.
— Musimy wierzyć, że dobrzy bogowie mają ją w opiece.
Luka fuknął gniewnie. Wstał i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu z rękami splecionymi za głową. Zakonnicy szanowali jego emocje, nie odzywając się nawet słowem.
CZYTASZ
GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AU
Fanfic❝Sława jest niebezpieczna. Im bardziej ludzie cię kochają, z tym większym hukiem potem upadasz. ❞ Wiele wieków temu bogowie związali swoje moce z magiczną biżuterią i wycofali się ze świata. Kiedy ludzie ich potrzebowali, poprzez Strażnikow, s...