𝐗𝐕𝐈𝐈. ODKRYCIA MAŁE I DUŻE

64 10 21
                                    

Po przeszukaniu wszystkich swoich kieszeni Adrien musiał przyznać, że nie było w nic nich poza talizmanem od Marinette. Nawet jednego miedziaka. Nie nawykł do noszenia przy sobie pieniędzy, więc nieraz zapominał zabierać je, gdy wychodził.

— Dla mnie nic nie będzie, dziękuję — zwrócił się do młodej kelnerki, która nie wyglądała na zadowoloną z faktu, że zamierzał przesiadywać w gospodzie, niczego nie kupiwszy.

— Daj spokój, ja stawiam — wtrącił się Nino. — Po jednym na głowę. Może dostaniemy jakąś zniżkę?

Mrugnął do kelnerki, a ta prychnęła.

— Cenę mogę co najwyżej podnieść.

Adrien wstrzymywał śmiech, dopóki dziewczyna nie odeszła. Nino popatrzył na niego z wyrzutem.

— Przysięgam, że kiedyś mój czar działał znacznie lepiej — zarzekał się. — To wina Alyi. Rzuciła na mnie urok, żeby inne dziewczyny trzymały się z daleka.

— Niech ci będzie. — Adrien pokręcił głową, starając się pohamować śmiech. — Dzięki za pożyczkę. Oddam ci pieniądze przy najbliższej okazji.

Nino odchylił się na oparcie krzesła.

— Rozumiesz wyrażenie ja stawiam? Nie jestem jeszcze taki biedny, by nie móc raz na jakiś czas postawić przyjacielowi kufla piwa.

Adrien uśmiechnął się z wdzięcznością, ale nie zrezygnował. Znajdzie sposób, by oddać pieniądze przyjacielowi, choćby ten miał nigdy się nie zorientować. Dla niego taka suma nic nie znaczyła, ale Nino mógł sobie kupić obiad.

Podskoczył, gdy umięśniony i wytatuowany mężczyzna przy sąsiednim stoliku uderzył pięścią w stół i roześmiał się rubasznie z żartu, który powiedział jeden z jego pięciu kolegów. Adrien rozejrzał się po gospodzie. Choć znał Nino już cztery miesiące, odwiedził go po raz pierwszy. Gabriel dostałby ataku serca, gdyby zobaczył, dokąd wymknął się jego syn.

Chłopak zawsze myślał, że nazwa Le Grand Paris wskazywała na miejsce eleganckie i wyrafinowane. Spodziewał się zobaczyć przynajmniej obrusy na stołach. Tymczasem na widok szyldu, na którym niegdyś musiała być namalowana Wieża Flaeia, pomyślał, że pomylił adresy. W środka to uczucie nigdy nie minęło.

Wierzył Nino na słowo, że jak na gospodę, to miejsce było niezwykle sympatyczne, ale wciąż odczuwał niepokój siedząc przy stoliku, w którym była dziura jakby po nożu, a wokół siedziało około dwudziestki roześmianych ludzi z zaczerwienionymi od alkoholu twarzami.

Nie chciał wiedzieć, jakie to uczucie spać w ciasnym pokoiku na piętrze wyżej, ale rozumiał, że Nino nie mógł sobie pozwolić na lepsze warunki. Oprócz tego, że chłopak często grywał w różnych gospodach i na ulicach (czasem Adrien zapraszał go do pałacu i mówił Nathalie, że to zwykły minstrel, by mu zapłaciła), łapał się przeróżnych prac, by więcej zarobić.

Pojawiła się kelnerka z tacą. Zestawiła z niej kufle i podstawiła po jednym każdemu z chłopaków pod nos. Odeszła, nie życząc smacznego, a kiedy Adrien popatrzył na ten żółty płyn z dziwną pianą, pomyślał, że dobrze, iż tego nie zrobiła – to nie mogło być smaczne.

Nino wziął swój kufel i wzniósł go to toastu.

— Za nasz męski wieczór!

Adrien stuknął się z nim swoim napojem i powtórzył toast bez przekonania.

Był to jeden z pierwszych razów od dawna, kiedy byli sami z Nino w mieście. Adrien rozumiał doskonale, czemu przyjaciel poświęcał tak dużo czasu Alyi i nigdy nie narzekał na spotkania we trójkę czy czwórkę. Czuł, że gdyby nie to, nie widywał się ani z nią, ani z Marinette.

GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz