XX. KRÓTKO I NIESZCZĘŚLIWIE

69 8 30
                                    

Marinette myliła się w wielu kwestiach. Przede wszystkim wbrew temu, co mówiła, zasnęła od razu. Najpierw jednak na dworze zrobiło się chłodno, więc zeszli z Czarnym Kotem z balkonu na strych. Nie zamierzała wracać do swojego pokoju, który był pewnie pierwszym miejscem, w którym szukałby jej Władca Ciem. Ciemny strych wydawał jej się mniej przerażający.

Niewiele na nim nie widziała; Czarny Kot zajął się wszystkim. Zrobił miejsce w kącie, położył tam stare koce, które znalazł. Usiedli na jednym, przykryli następnym i oparli się plecami o ścianę. Rozmawiali przyciszonymi głosami. Gdy szept wydawał się zbyt głośny, po prostu nasłuchiwali.

Każdy silniejszy podmuch wiatru, każde skrzypnięcie deski sprawiało, że Marinette cała się spinała. Przyzwyczaiła się, że Biedronka stanowiła cel Władcy Ciem. Teraz, gdy wróg upatrzył sobie jej słabszą, cywilną wersję, z przerażenia traciła dech.

Mogłaby spędzać cały czas jako Biedronka, ale zniknięcie Marinette doprowadziłoby jej bliskich do szaleństwa. Na myśl o Czarnym Kocie ogarnął ją smutek. Obwiniał się, choć to była jej wina. Każdy jej lekkomyślny krok prowadził do tego miejsca.

To miejsce oznaczało nie tylko strych, do którego przez maleńkie okna wdzierało się światło poranka, ale i ramię śpiącego Czarnego Kota. Opierała na nim głowę, gdy się obudziła.

Nie umiała sobie odpowiedzieć, czy gdyby dostała szansę, zrobiłaby wszystko inaczej. Choć znalazła się w niebezpieczeństwie, cieszyła się, że chociaż przez tych kilka tygodni mogła być blisko Czarnego Kota.

Bała się poruszyć, by go nie obudzić. Bolała ją zesztywniała szyja. Nie chciała iść, ale musiała. Jeśli wywołała katastrofę, nie mogła przed nią uciec. Widziała już jeden koniec świata. Jaką różnicę robił kolejny?

Wczoraj myślała, że był blisko. Kiedy zobaczyła Czarnego Kota grożącego złoczyńcy, wspomnienia, które starała się ukryć głęboko, wypłynęły na powierzchnię. Powiedziała sobie, że przecież Biały Kot znał jej tożsamość. Nie wiedziała tylko, czy poznał ją przed czy po akumatyzacji.

Zamarła wówczas, ale Czarny Kot sam się opamiętał. Nie wiedziałaby, co robić. Gdyby padł ofiarą akumy, to też byłaby jej wina. A nie potrafiłaby z nim walczyć, nie znowu.

Szczęśliwy Traf nigdy się nie mylił. Dlatego była pewna, że ostatniego wieczora wcale nie był przeznaczony dla złoczyńcy. Lusterko uratowało Czarnego Kota przed samym sobą.

Teraz chłopak poruszył się we śnie i głowa, którą opierał o Marinette, poleciała mu do przodu. Poderwał się i rozejrzał czujnie dokoła, momentalnie rozbudzony.

— Przepraszam — powiedział, przeczesując palcami włosy. — Miałem cię pilnować, a nie spać.

— Mówiłam, że nie musisz — odparła Marinette, licząc, że jej niepewny śmiech uczyni sytuację łagodniejszą. — Spałeś i widzisz? Jestem cała.

— Ale gdyby...

— Po co mówić o tym, co by było gdyby? Władcy Ciem nigdzie nie widać, a teraz siedzimy tu oboje.

Nie na długo, pomyślała i ścisnęło ją w klatce piersiowej. Wyciągnęła przed siebie zdrętwiałe nogi i odchyliła głowę. Ciało protestowało przeciwko wyjściu nie tylko spod koca, ale i ze strychu. Świat czekał na nią, ale nie chciała do niego wracać. Wolała bańkę, w której zamknęli się z Czarnym Kotem. Przynajmniej próbowali.

Nie było sensu odwlekać nieuniknionego. Marinette nie wierzyła, że kiedyś znajdzie prawdziwą siłę, by się ruszyć. Złapała brzeg koca.

— Poczekaj. — Czarny Kot oparł czoło na jej ramieniu. — Tylko chwilę.

GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz