XVI. DWIE KRÓLOWE, JEDEN TRON

93 7 30
                                    

Przez panujące w nim zamieszanie pałacowy hol przypominał ul. Podłogi tego dnia zostały przynajmniej dwa razy wypolerowane, a pozostałe powierzchnie przetarte drugie tyle. Wszystko musiało być w idealnym porządku na przybycie królowej.

Na wieść, że kareta z władczynią (i cała jej obstawa) wjechała do miasta, król Andre i księżniczka Chloe zeszli do holu. Znalazł się tam także Adrien ze swoim ojcem. Przywitanie królowej należało do jego obowiązków, ale nawet gdyby nim nie było, pojawiłby się, by wesprzeć Chloe.

Członkowie rodzin Bourgeois i Agreste – czyli jedynych, których królowa życzyła sobie widzieć w wejściu – ustali po dwóch stronach szerokich, wysokich, wrót, więc Adrien mógł tylko posyłać księżniczce pokrzepiające uśmiechy.

Udzielała mu się atmosfera panująca w pałacu przez ostatnie dni. Wszystkich pochłonęły przygotowania na przyjazd królowej, a chłopak tak mocno odczuwał całe zamieszanie, że prawie zapomniał o tym, jak odrzuciła go Biedronka.

Od tamtej nocy spotkali się na zaledwie jednej misji i nie wspomnieli słowem o całej sytuacji. Adrien dobrze wiedział, że wszystko zostało powiedziane, ale milczenie na ten temat wciąż budziło u niego dyskomfort. Choć z pozoru między nimi nic się nie zmieniło, obydwoje czuli, że we wnętrzu tego drugiego dzieją się rzeczy niepojęte.

Służący zbiegł ze schodów, pokłonił się przed wszystkimi oczekującymi i zwrócił do króla.

— Wasza wysokość, kareta zatrzymała się pod pałacem.

— Dziękuję — odparł król. — Oddalcie się.

Sługa skłonił się pokornie i czym prędzej pierzchnął z holu. Królowa nie byłaby zadowolona, gdyby pierwszą osobą, którą zobaczyłaby po wejściu do swojego pałacu, byłby służący.

Adrien zerknął na Chloe, która nie wyglądała na szczęśliwą z wiadomości. Wstrzymanie się od komentarza było do niej niepodobne. W milczeniu przejechała dłonią po ciemnożółtej sukni, choć materiał nie potrzebował wygładzenia.

Ciężkie wrota otworzyły się, a światło słoneczne wlało się do holu. Każde ze skrzydeł pchał inny służący. Najpierw pojawił się strażnik. Stuknął obcasem o posadzkę i stanął na baczność.

— Jej wysokość królowa Audrey Bourgeois — zaanonsował, po czym odsunął się na bok.

W drzwiach pojawiła się kobieta lekko po czterdziestce, której włosy w kolorze ciemny blond zostały wysoko upięte, a niektóre kosmyki zlewały się na ramiona. Szeroka, czarno-biała suknia nie wydawała się praktyczna na długą podróż. Na szyi i w uszach królowej mieniły się klejnoty. Plecy trzymała prosto, a podbródek uniesiony – Adrien zawsze wiedział, u kogo Chloe podpatrzyła tą wyniosłą postawę.

Gdy królowa wchodziła do holu w towarzystwie służącej trzymającej tren jej sukni, zmierzyła czwórkę zebranych znudzonym spojrzeniem. Zatrzymała się najpierw przy swoim mężu.

— Witaj z powrotem, droga małżonko. — Król złapał dłoń żony i złożył na jej wierzchu czuły pocałunek. — Z utęsknieniem wyczekiwaliśmy twojego powrotu i radujemy się, że znowu możemy cię widzieć.

— Uznałam, że nadszedł czas sprawdzić, jak sobie radzicie pod moją nieobecność — odparła Audrey głosem odartym z wszelkich emocji. — Doszły mnie słuchy o pewnym Władcy Ciem. Mam nadzieję, że już sobie z nim poradziliście.

Król spojrzał w panice na córkę i Agreste'ów, ale nikt nie przyszedł mu z pomocą. Adrien uznał, że jako Czarny Kot robił wystarczająco dużo i władca poradzi sobie bez niego.

— Jesteśmy na dobrej drodze — zapewnił żonę Andre.

Audrey rzuciła mu długie spojrzenie i przeszła dalej, by przywitać się z córką. Adrien obserwował je obie. Robiły dobre miny do złej gry, ale wciąż przypominały dwie królowe w milczeniu walczące o jeden tron.

GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz