Resztę drogi do domu spędziłam pisząc z rodziną o moim locie i ich samopoczuciu. Dowiedziałam się, że Alice jest już w szkole ale dziś w ogóle nie miała humoru aby do niej iść. Alice jest ode mnie młodsza o dwa lata czyli ma piętnaście lat, natomiast Phil jest starszy ode mnie o trzy lata. Moja młodsza siostra chodzi już smutna od paru dni, ponieważ jej idole nie przyjadą do naszego miasta na koncert, a ona już miała nawet zakupiony bilet.
A tydzień przed koncertem okazało się, że niestety nie dadzą rady przyjechać. Jeszcze do tego dowiedziałam się, że dołożyłam smutku dla mojej siostry wyjazdem. Phil natomiast poszedł do pracy ale również smutny. Codziennie rano z Alice budzili mnie głośną muzyką puszczaną z głośnika pod moimi drzwiami. Mi się to niezbyt podobało bo zawsze wstawałam z szybko bijącym serce a moje rodzeństwo płakało ze śmiechu.
Pewnie będzie im tego brakować i zapewne mi również...
Rodzice poszli również do pracy ale cały czas ze mną pisali. Nie minął nawet dzień a ja już za nimi cholernie tęskniłam.
Po godzinnej podróży autem zajechaliśmy pod jednorodzinny dom. Z zewnątrz był wjazd do garażu, który znajdował się obok domu.
Wysiadłam z samochodu, zamknęłam za sobą drzwi od auta i podeszłam do wejścia do domu. Vanessa wręczyła mi klucze i wytłumaczyła mi, że te są dla mnie. Podziękowałam po czym otworzyłam drzwi swoimi nowymi kluczami.
Przekroczyłam próg domu i ujrzałam schody pokryte jasnym dywanem prowadzące na górę. Na jednym schodku ujrzałam małego jasnoszarego kotka. Od razu do niego podbiegłam i go pogłaskałam. Otworzył oczy cicho zamruczał i na nowo zasnął. Zeszłam z drugiego schodka do mojej nowej znajomej, która skierowała się do bodajże salonu, który znajdował się na lewo od wejścia do domu.
W salonie ujrzałam duży narożnik koloru ciemnego błękitu, z której był idealny widok na wiszący telewizor na ścianie na przeciwko. Ściany były koloru białego a na nich wisiało dużo fotografii i obrazów. Na przeciwko kanapy stał szklany stół, na którym znajdował się biały obrus najprawdopodobniej szyty ręcznie.
Koło kanapy stał regał, na którym znajdowały się dwa aparaty a obok nich zdjęcia z moją współlokatorką i różnymi ludźmi, zapewne jej przyjaciółmi. Na jednej zauważyłam mojego dyrektora z Vanessą, którzy...
Trzymali się za ręce?
Chciałam przyjrzeć się bardziej zdjęciu ale z kuchni właśnie wyszła Vanessa a ja szybko zaczęłam od nowa rozglądać się po ścianach.
-Victoria, chodź na górę. Pokaże ci twój pokój.- powiedziała.
Wyszłyśmy z salonu i skierowałyśmy się na schody. Wchodząc na górę uważałam aby przypadkiem nie podeptać tego małego słodziaka.
Gdy weszłyśmy na górę Vanessa pokazała mi toaletę, wskazała ręką swoją sypialnie i przeszła do mojego pokoju-Tadam!- krzyknęła.- Oto twój pokój! Jak na razie jest taki pusty ale jeżeli masz ochotę możesz poprzyklejać na ścianie jakieś zdjęcia, plakaty lub obrazy. Możesz robić co chcesz. To twój pokój.
Pokój był duży i tak jak na dole miał białe ściany. Na przeciwko drzwi było duże okno. Po lewej stronie ściany stało podwójne nierozkładane łóżko. Obok niego znajdowało się białe biurko, na którym stała mała roślinka. Na przeciwko łóżka stała duża szafa a obok niej toaletka. Przy drzwiach stała umieszczony na całej szafie regał, który w moim przypadku będzie zapełniony książkami. Na kolejnej ścianie przy której nic nie było stało duże białe lustro.
-Ten pokój jest cudowny!- odpowiedziałam.
-Bardzo się cieszę, że ci się podoba. Proszę to twoja walizka.- Vanessa podała moją walizkę dla mnie, której zapomniałam wziąć z bagażnika.- Zapomniałaś jej zabrać.- zaśmiała się lekko
-Och, no tak.- uśmiechnęłam się, zrobiło mi się trochę wstyd.- Dziękuję.
-Nie ma sprawy. Czuj się jak u siebie.- powiedziała wychodzą i zamykając drzwi do mojego pokoju.
Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko aby chwilę odpocząć. Lot strasznie mnie wymęczył. Jutro o dwunastej muszę wstawić się w sekretariacie szkolnym aby odebrać swoje książki i plan lekcji Zajęcie rozpoczynam dopiero za tydzień, więc będę miała chwilę czasu na zwiedzenie stolicy, w której się zatrzymałam.
Leżąc na moim nowym cudownie miękkim łóżku przypomniałam sobie o numerze telefonu do znajomego Vanessy u którego być może zacznę swoją pracę. Chwyciłam telefon, który leżał blisko mnie, kliknęłam numer do tego faceta i zadzwoniłam. Czekałam parę sekund na odzew. Z każdą chwilą wątpiłam czy odbierze ten cholerny telefon lecz gdy miałam już naciskać czerwona słuchawkę aby zakończyć połączenie po drugiej stronie usłyszałam męski głos.-Richard Hansel, w czym mogę pomóc?- odezwał się mężczyzna.
-Dzień dobry. Z tej strony Victoria Finns. Słyszałam, że poszukuje pan na ten weekend makijażystki na eventy.- powiedziałam pewnym siebie głosem chociaż nogi miałam jak z waty.- Tak się składa, że w swoim rodzinnym kraju pracowałam na takim stanowisku więc mam doświadczenie.
-Witaj Victorio. Dobrze się składa, że dzwonisz. Myślałem, że będę musiał sprowadzić kogoś z zagranicy aby mi pomógł ale jeżeli ty jesteś chętna ty bardzo się cieszę. Jest tylko jeszcze jedno pytanie.- powiedział, z jego głosu wywnioskowałam, że jest zaintrygowany.- Ile masz lat?- dodał po paru sekundach.
-Siedemnaście.- odpowiedziałam od razu.- Mam nadzieje, ze to nie będzie jakoś przeszkadzać. Tak jak już mówiłam mam doświadczenie.- dodałam, ponieważ okropnie zależało mi aby znaleźć sobie prace Nie chcę być na utrzymaniu Vanessy.
-Jest w porządku. Czy możemy umówić się jutro na godzinę dwunastą? Chciałbym przetestować pani zdolności. Nasi wokaliści są niekiedy wybredni. Mam nadzieję, że sobie pani poradzi.
-Och, na dwunasta nie dam rady.- odparłam.- Przeniosłam się do innej szkoły i jutro właśnie o dwunastej muszę wstawić się w sekretariacie.
-Nie szkodzi. Umówmy się na godzinę piętnasta. Czy teraz dla pani pasuje?
-Tak, pasuje.- odpowiedziałam gdyż o piętnastej byłam wolna.- Tylko gdzie mamy się spotkać?
-Zaraz wyślę SMS z adres budynku, w którym się spotkamy. Do zobaczenia jutro Victorio.
Po tych słowach się rozłączył. Byłam w cholerę szczęśliwa. Jutro idę na spotkanie dotyczące mojej nowej pracy. Obym dala rade i żebym została zatrudniona na dłużej niż tylko ten weekend. Naprawdę bardzo zależy mi na tej pracy. W jednej rozmowie z Vanessa dowiedziałam się, że Richard płaci ogromne sumy pieniędzy za jeden dzień.
Postanowiłam wstać z łóżka aby się trochę ogarnąć. Gdy rozpakowywałam swoje ubrania i rzeczy do szafy i na półki usłyszałam przychodzącego SMSA. Pomyślałam, że to zapewne mój być może nowy szef napisał mi adres więc stwierdziłam, że sprawdzę go później i tym samym wzięłam się za dalsza część rozpakowywania.
Gdy każdą z rzeczy znalazła swoje miejsce w moich czterech ścianach postanowiłam wziąć kąpiel. Poszłam do toalety znajdującej się obok mojego pokoju gdzie zmyłam pozostałości makijażu. Po chwili rozebrałam się i wskoczyłam do wanny pełnej gorącej wody. Uwielbiam brać kąpiele w gorące wodzie. Namydliłam swoje ciało i po chwili je spłukałam. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy rozkoszując się chwilą relaksu. Niestety co dobre szybko się kończy i już po chwili opuszczałam wannę zakładając na siebie czarne oversize dresy za to moje długie brązowe włosy splatałam w koka z tyłu. Postanowiłam, że nie będę nakładać na siebie makijażu. Spłukałam wodę z wanny i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju. Podłączyłam telefon do ładowarki i zdecydowałam się na szybką drzemkę. Gdy tylko się położyłam od razu zasnęłam.
CZYTASZ
I wanna be yours | Bill Kaulitz
FanficSiedemnastoletnia Victoria Finns dostaję się do swojej wymarzonej szkoły w Niemczech gdzie również zaczyna nową pracę jako makijażystka zespołów na różne wydarzenia. Już pierwszego dnia pracy pod swój pędzel wzięła wielka gwiazdę i idola miliona dzi...